Wieczór zapowiadał się bardzo interesująco. Mieliśmy spotkać się ze znajomymi i już w naszych głowach snuł się cały plan tego wydarzenia, lecz…..
Nie zawsze wszystko układa się tak, jak to sobie zaplanujemy.
I dobrze…..bo dzięki temu, że z wieczoru ze znajomymi nici, nam- czyli mojemu mężowi i mnie udało się spędzić WIECZÓR TYLKO WE DWOJE.
Bogu więc niech będą dzięki , bo przyznam, że nie pamiętam już kiedy ostatnio miałam okazję spędzić z moją „drugą połową” czas sam na sam.
Kocham moje dzieci, kocham mojego męża, ale zdarza się tak , że nie mam zupełnie ochoty spędzać czasu z nimi WSZYSTKIMI razem.
Tym bardziej, że ostatnio poczułam ogromną potrzebę, żeby zupełnie zapomnieć o wszystkim, żeby odpłynąć myślami gdzieś daleko, daleko, daleko.
Zostawić za sobą teksty na bloga, zajawki na facebook’a, pranie, sprzątanie i wszystkie bieżące, niezwykle ważne sprawy do załatwienia.
Po prostu bardzo chciałam , a wręcz nawet pragnęłam się ODMÓŻDŻYĆ.
No i udało się!
Kolacja plus kino!
Dla mnie to ziszczenie marzeń.
Rewelacyjnie spędziłam ten sobotni wieczór.
Po co o tym piszę?
Bo jestem ekshibicjonistką i każdą pierdołą mojego życia muszę się z wami podzielić.
Tak to prawda!!!
Ale nie tylko.
Po pierwsze danie w pewnej restauracji w Zaniemyślu zasługuje na to, by je rozreklamować wszem i wobec.
Moi Drodzy, a w zasadzie Moje Drogie- Łosoś w sosie cytrynowym z puree z pietruszki i groszkiem , to był prawdziwy (i jedyny tego wieczoru) orgazm dla podniebienia.
A po drugie, to na serio odprężyłam się na maxa podczas seansu koreańskiego filmu, który gorąco wszystkim polecam: ”Paratise”.
Z początku śmiałam się w głos, ale minuta po minucie klimat komedio-dramatu zaczął robić się coraz bardziej absurdalny i przerysowany, jednak w jakiś zadziwiający sposób nadal zabawny- jeśli ktoś lubi oczywiście czarny humor.
Raz mi się wyrwało nawet „O KURWA!” na cała salę.
No ale znacie mnie już trochę i wiecie, że generalnie bywam ekspresyjna.
W każdym razie film gorąco polecam. Mnie się bardzo podobał. Z tym, że ja jestem mało obiektywna. No bo co może powiedzieć ktoś, kto nie był w kinie minimum od roku (nie licząc oczywiście filmów animowanych, które oglądam regularnie) i dodatkowo pozbawiony telewizora.
Filmy oglądam tylko na Netflixie i to w dodatku też dość rzadko.
No ale nie tylko smak dania w restauracji i treść filmu była ważna tego wieczoru.
Najważniejszy dla mnie tego dnia był sam fakt, że w końcu mogliśmy ze sobą spędzić czas sam na sam.
Porozmawiać spokojnie, pośmiać się razem , zeżreć popcorn i nachlać się do oporu coca-coli.
Takie chwile dla związku są bezcenne.
W każdym związku, małżeństwie czy konkubinacie randki od czasu do czasu, albo regularnie powinny być kultywowane.
A wy?
Często razem wychodzicie?
Jak razem spędzacie czas?
Lubicie kino, restauracje?
Czy może wieczorne seanse przed telewizorem?
Nie piszcie tylko, że teatr, bo w nim nie byłam chyba od dziecięciu lat.
Dzisiaj życzę wam, aby okazje do spędzania czasu „tylko we dwoje” często się zdarzały.
Wszystkiego dobrego dla was dwoje.
Julka Małecka Praktyk Wyzdrowienia ChAD
Fot.: annca
Zacznę od tego, że pozdrawiam Cię Julka serdecznie ??? bo ja jako samotna kobieta z trójka dzieci nie mam jak się odnieść do twojego tekstu dziasiaj hihi ale z pewnością podzielam Twoje zdanie że takie wyjścia sam na sam każdemu związkowi są potrzebne.. Świetnie że mogłaś się zrelaksować i oderwać od codzienności… Ja czasami na kino i pizze umawiam się z przyjaciółką.. Też jakaś odskocznia i miło spędzony czas na babskich pierdolkach ??? miłego popołudnia ???.. ( haha Twoje teksty stały się moim codziennym dodatkiem do obiadu)
Cieszę się Monia niezmiernie na te Twoje cidzienne komentarze. Kino z kumpelą to też fajna opcja. Liczy się to że jest jakaś odskocznia. A ci do codziennego rytuału czytania A z mojej strony pisania to idzie rewolucja…..Pięknego wieczoru kochana i dzięki za to że jestes
Z moim partnerem spędzam dużo czasu. W tygodniu jak pracujemy, to mamy mało czasu, ale w weekend jest to więcej. Najważniejsze to mieć wspólne zainteresowania, my mamy rower, książki, kino, muzyka itd. Staramy się jednak nie spędzać całego czasu tylko że sobą, partner wychodzi czasem z kolegami, ja z kolezanka mi, to jest również potrzebne dla związku.
Zgadzam się z Tobą absolutnie. Wszystko trzeba w związku wyważyć- i ten czas, który spedzamy razem i ten, który pozwala nam złapać od siebie oddech. Nacieszyć się innymi ludźmi po to również, aby się za sobą trochę stęsknić. Moje dzieci nie są znowu aż tak małe, ale jednak wciąż dość mocno nas absorbują , dlatego tak bardzo sie cieszę, gdy mogę spędzić czasy tylko i wyłącznie z mim mężem.
Gratuluję Ci kochana zdrowego podejścia do tematu.
Najlepszego i wielkie dzięki za komentarz.
Wszystko co napisałaś to prawda. Jestem mężatką z 28 letnim stażem…. Nam nie często udawało się celebrować wspólne wieczory. Z perspektywy czasu wiem, że to był błąd. Całkowicie zamknęłam się w świecie dzieci.
Cała reszta była na drugim planie.
Z tego powodu było niemało problemów. Dziś dzieci mają swoje życie, córka jest już mężatką, syn tez układa sobie przyszłość.
A ja….nie mając własnego życia odczuwam… Sama wiesz co. Staram się być wreszcie żoną, a nie tylko matka, ale straconego czasu nie wrócę…..
A więc, dziewczyny, kobiety… Celebrujcie Wasz wspólny czas z Waszymi partnerami. Życzę wszystkiego dobrego. Bądźcie silne ?
Izo, Dziękuję bardzo za szczerość. Czasem życie nas wciąga w swój rwący nurt i dopiero potem, kiedy jest za późno zdajemy sobie sprawę z tego, że niektóre rzeczy w swoim życiu zrobilibysmy zupełnie inaczej. Jednak to, co możemy zrobić, to kształtować naszą teraźniejszość w taki sposób, aby potem niczego już nie żałować. Żyć z całych sił.Cieszyć się szczęściem swoim i bliskim. Codziennie dziękować za to co się ma i z odwagą witać każdy nowy dzień. I Tobie i mnie jeszcze tych dni pewnie zostało wiele żyjmy dziś tak, żeby nie żałować tego jutro. Wszystkiego dobrego Izo. I jeszcze raz dziękuję.
Bardzo dziękuję!
Cała przyjemność po mojej stronie.
My Kiedy mam wolną chwilę jedziemy do dobrej reastauracji Tai india ma Maltę. Potem przechodzimy całą maltę i wracamy do domu .wspólnie z córką i przyszłym zięciem labo jeździmy z nimi na koncerty tak pięknie słuchac wspólnie tej samej muzyki albo zwyczajnie bierzemy rowery z mężem i jeździmy .ostatnio byliśmy na koncercie symfonicznym Metallicy był czad
Się domyślam Żabciu, że mógł być czad….ha ha ha . To wspaniale, że macie ten czas i dla siebie i dla waszej córki z zięciem. Każdy ma swój sposób na szczęście- dzięki, że się nim z nami podzieeliłaś. Może akurat ktoś szuka inspiracji i dzięki Tobie trafi do Tai india. Miłego dnia i do zobaczenia.