Środa- dzień, w którym staram się pisać o moich „przygodach” związanych z macierzyństwem lub czasem tak po prostu wychodzi, że podczas pisania tekstu na myśl mi przychodzą wspomnienia, które łączą się z kolei z moim dzieciństwem.
Dziś zatem opowiem wam trochę o sytuacji, jaka panuje w moim domu.
Łatwo nie jest, chociaż wszyscy staramy się w miarę możliwości przystosować do tego, co przyniósł nam los.
Myślę, że zbyt dużo nie muszę Wam tłumaczyć, bo pewnie sami jesteście w podobnym położeniu i również odczuwacie pewne niedogodności związane z faktem, że nagle musieliście przenieść się z pracą do domu, zacząć edukowanie swoich dzieci i mieszkać w zamknięciu.
U mnie jest tylko o tyle lepiej, że ja już byłam przyzwyczajona do pracy w domu, ale nie ukrywam, że trochę mi przeszkadza i nieco dekoncentruje, gdy staram się maksymalnie skupić, a moje młodsze dziecko tuż obok gra w gierkę, która ma taką zajebiaszczą, wcale mnie przecież nie irytującą muzyczkę. Ale nie wyganiam go, bo przecież ono tak samo jak ja na swój sposób przeżywa stres związany z tą nietypową sytuacją i nie ma sensu doprowadzać do jeszcze większej eskalacji problemu.
Pracuję więc sobie spokojnie w moim 50 minutowym systemie i staram się zachować spokój i koncentrację, ale oprócz młodszej latorośli jest jeszcze pierworodny, który także wymaga uwagi. I to on właśnie w najbardziej nieodpowiednich momentach zadaje najbardziej nieodpowiednie pytania.
Jakie? Wybaczcie, ale nie zacytuję, bo dotyczą one takich banałów, że pracując nawet nie koduję o co chodzi- po prostu automatycznie odpowiadam i robię robotę dalej.
Wyrodna matka? A może pracownik roku?
Punkt widzenia jak zwykle zależy od punktu siedzenia.
Ale wiecie co?
Oprócz tego, że są obowiązki związane z pracą, domem itd. (wy pewnie macie identyczne), to również należy zadbać o rozwój dzieci- edukację. To, ile mają zadawane i szceścio i trzynasto- latki przechodzi ludzkie pojęcie.
Z młodszym oczywiście siedzę nad każdym zadaniem.
Starszemu tylko pomagam w sytuacjach, gdy ma jakieś wątpliwości.
Ale nie ukrywam, że mój młodszy syn nie jest zwolennikiem zdobywania wiedzy, że tak delikatnie się wyrażę. Jakbym, widziała siebie z okresu dzieciństwa ha ha ha. Odrabia zadania jak najszybciej się da i ucieka na trampolinę. Liczenie idzie tragicznie, czytanie jeszcze gorzej. Jestem cierpliwa i konsekwentna , wymyślam różne sposoby na to, aby zachęcić go i do liczenia i do czytania. Zauważam jednak pewną zależność- jak mu się chce , to umie, a jak, nie to nie.
I tak się zastanawiam, czy przypadkiem z tym czytaniem i liczeniem nie będzie tak samo, jak z jazdą na rowerze w jego przypadku.
Mój młodszy syn ma bowiem ponad sześć lat i jak do tej pory nie umiał jeździć (W OGÓLE) na rowerze. Nieco martwiliśmy się tym faktem. Jednak kilka dni temu po prostu wsiadł na rower i pojechał!!!!
Wszyscy byliśmy w GŁĘBOKIM SZOKU!!!
Myślę, że z liczeniem i czytaniem może być podobnie. Jak zacznie czuć potrzebę- to zacznie liczyć i czytać. Na razie nie potrzebuje tego.
Skubany w telefonie jak czegoś szuka, to włącza sobie wyszukiwanie głosem i wszystko znajduje.
W ogóle już od dawna potrafi np. zainstalować i odinstalować aplikacje (coś czego ja nauczyłam się całkiem niedawno i to w dodatku od niego!).
Uważam, że to, co najważniejsze ma- dobry wzorzec- codziennie bowiem widzi jak jego mama spędza czas z książką (coś więc musi w nich być, że poświęca im tyle czasu).
Ten obraz (tak samo jak wspomnienie mojej zaczytanej mamy) będzie mu towarzyszył w życiu na pewno, a to są właśnie takie nieświadome wzorce, które nasze dzieci kopiują.
Niestety są też różne inne (wcale nie dobre) zachowania, które nasze dzieci także powtarzają, ale to nie jest tekst o tego typu aktywnościach.
Jestem więc przekonana, że tak samo jak mój młodszy syn jednego dnia nauczył się jeździć na rowerze, tak samo w jego życiu pojawi się jedna książka, w której się zakocha i to właśnie od niej zacznie się jego przygoda związana z czytaniem.
Dla mnie taką książką była „Maleńka czarownica”, którą przeczytałam w czwartej klasie podstawówki.
A Ty?
Od jakiej książki zaczęłaś swoją przygodę z czytaniem?
Pamiętasz tytuł?
Albo może masz swoją ukochaną powieść lub horror?
Piszcie w komentarzach jakie książki kochacie.
(Aga ja wiem, że TY czytasz artykuły w necie więc luz nie musisz wymieniać książek, możesz natomiast napisać o tym, jakie artykuły- na jaki temat lubisz najbardziej .)
Wszystkich was serdecznie pozdrawiam i w tym „dziwnym” czasie życzę wam, abyście (jeśli jest to możliwe) dobrze wykorzystali odrobinę czasu na lekturę właśnie.
Wszystkiego dobrego.
Julka Małecka Praktyk Wyzdrowienia ChAD
Fot.: Karolina Grabowska
Haha o jak się cieszę , że pamiętałaś???ja Ostatnio zgłębiam wszystko o rodzinie Rothschildów ….aż mózg mi się gotuje czy to prawda , czy oni rządzą i stoją za tym wszystkim o matko , masoni,iluminaci no wciągam się , stwierdzając jednocześnie , że jesteśmy gorzej jak zwierzęta – czy one by tak zepsuły dwój świat , siebie a o zboczonym chorym seksie już nie wspomnę , nieeee to tylko my człowiek rozumny z IQ kuźwa kosmicznym , no boscy jezdeśmy ?aż ciśnienie mam teraz 200 a jeszcze lekcje przede mną haha buziaki
AGA!!! O czym ty piszesz to ja nie wiem ha ha ha Chyba też muszę zacząć czytać w internecie a nie tylko te książki , bo widzę, ze wiele ciekawych informacji mnie omija. Kochana dziękuję za komentarz i radzę już dalej nie zgłębiać tematu, bo się jeszcze jakiegoś schorzenia psychicznego nabawisz, a tego byśmy raczej nie chcieli ha ha ha. Życzę ci wszystkiego najlepszego i już się nie mogę doczekać albo Ciebie u mnie , albo tego , jak ja się wproszę w Twoje „skromne” progi. Grunt to trzymać fason i z piersią do przodu witać każdy dzień. Przesyłam buziaki.