Czasem jest tak, że jedno słowo, jeden gest, jedno przeczytane zdanie przynosi natchnienie.

A niekiedy bywa, że choćbyś się zesrał, to i tak nic nie napiszesz.

Ja na szczęście dzisiaj jestem w tej pierwszej sytuacji.

„Chodzi o to, że jeśli chcemy czerpać z życia radość, to nie możemy uciekać od bólu uczciwej konfrontacji z samym sobą” pisze Alexander Lowen w swojej książce „Przyjemność. Kreatywne podejście do życia.

Do mnie te słowa bardzo mocno przemówiły.

Kto nie chce bowiem czerpać radości z życia?

(To jest oczywiście pytanie retoryczne, a jak oczywiście wiesz na pytania retoryczne odpowiadać nie musisz.)

Jednak czy zdajemy sobie sprawę z tego, że aby poczuć prawdziwą przyjemność musimy najpierw dogłębnie poznać siebie samych, co często może być całkiem nieprzyjemne.

Nie oszukujmy się, w każdym z nas śpią ukryte demony i często nie mamy dosyć odwagi, by stawić im czoła.

Mnie zastanawia bardziej kwestia dotycząca sytuacji, w której ludzie zanurzeni się w głębokiej depresji- tego jak bardzo cierpią, jak zmagają się sami ze sobą, jak nie potrafią znaleźć szczęścia.

Ich walka samych ze sobą jest heroiczna i nie zawsze kończy się happy end’em.

Jak wielu jest ludzi, których niestety przegrywa ten bój.

Są też na szczęście tacy, którzy zwyciężają.

Jeśli potrafią wyciągnąć wnioski, nauczyć się siebie, zdobyć świadomość tego, co się z nimi dzieje, gdy przezwyciężą ten tragiczny stan, to istnieje bardzo duża szansa na to, że depresja już ich więcej nie ogarnie.

Czasem potrzebne są leki, aby „uspokoić” rozdygotany organizm.

Często zbawienna staje się psychoterapia.

Ale to, co pomaga najbardziej, to przyjazne otoczenie i wiara w samego siebie- umiejętność wyczuwania swoich stanów, nazywania emocji i umiejętności radzenia sobie z nimi.

Nie „kiszenia” w sobie gniewu, który w efekcie zamienia się w przygnębienie, a potem kiełkuje i rozrasta się do monstrualnych rozmiarów.

Jeśli naprawdę chcemy czerpać radość z życia konfrontacja z samym sobą jest niezbędna.

To w nas czają się zamiecione pod dywan traumy, o których nie chcemy pamiętać.

Praca z nimi przynosi ogromny ból, jednak gdy zostają one wypowiedziane w bezpiecznym, sprzyjającym środowisku ( np. u dobrego terapeuty) przestają być przerażające.

Odsłonięcie swoich najczarniejszych tajemnic przynosi ulgę i poczucie wolności.

Ale praca nad sobą nie dotyczy przecież tylko i wyłącznie osób, które borykają się z depresją.

Każdy z nas chce być szczęśliwy- czerpać z życia garściami.

I oczywiście jest to możliwe- jedni już to osiągnęli, inni ciągle ku temu dążą.

Na drodze do niczym nieskrępowanej radości pojawia się wiele wyzwań takich właśnie, jak nic innego, jak Twoje odbicie w lustrze.

Kochasz swoją twarz, gdy co dzień rano jej się przyglądasz?

Nie?

Tak?

No widzisz….

Największe szczęście, to zaakceptować samego siebie i tutaj właśnie jest „pies pogrzebany”.

Jeśli zaprzyjaźnisz się sam ze sobą, to uwierz mi, będzie Ci o wiele łatwiej dokonać tego, o czym tylko marzysz.

A jeśli śnisz o dobrobycie, równowadze i radości z dnia codziennego, to pierwsze, co musisz zrobić , moim zdaniem, to uśmiechnąć się do siebie i powiedzieć na cały głos: „Kocham Cię i akceptuję Cię w pełni”- tylko wtedy możesz rozpocząć swoją podróż- wyprawę po szczęście.

Kiedy już zaakceptujesz siebie Twój blask spłynie także na innych.

Zaczniesz naturalnie promieniować, a ciepło, które będzie biło od ciebie rozgrzeje serca twoich bliskich i nie tylko.

Jasne, że to nie jest proste, ale opłaca się.

Fajnie jest lubić siebie.

Fajnie jest wstawać co ranek i cieszyć się z tego, że jest się dobrym człowiekiem i dokona się dzisiaj czegoś niesamowitego.

Zatem zachęcam Cię podejmij trud- nie uciekaj od bólu uczciwej konfrontacji z samym sobą- ta praca się opłaca.

Dziś życzę tobie odwagi i wytrwałości na drodze ku radości życia.

Życzę Ci również, aby ten dzień, był dla Ciebie początkiem lub kontynuacją pięknego życia.

Wszystkiego dobrego.

Julka Małecka Praktyk Wyzdrowienia ChAD

Fot.: Stefanus Martanto Setyo Husodo

0
Would love your thoughts, please comment.x