Jak się czuję?
Na to pytanie pozwólcie, że odpowiem śpiewająco:
„Jesień wrzosem zakwitł gaj,
Wrzesień melancholii czas…”
O kurczę przecież to nie żaden wrzesień.
Przecież za chwilę będziemy już w połowie października.
Połowa października przeleci „jak z bicza strzelił” i zrobi się Wszystkich Świętych, albo jak kto woli Halloween.
Wszystkich Świętych to moje ulubione święto.
Miałam pisać o tym, że generalnie, to mało co mi się chce i najchętniej spałbym caaaaały dzień robiąc sobie tylko małe przerwy na pożeranie czegoś wysokokalorycznego, ale całkiem przypadkiem wypłyną, ja widać, temat listopadowego święta, o którym chętnie opowiem.
Uwielbiam 1 listopada każdego roku.
Od dziecka z resztą był to mój ulubiony dzień.
Pamiętam, gdy razem z moim tatą- bardzo wysokim brunetem, przemierzaliśmy nocą poznański cmentarz, wśród ścieżek prowadzących między grobami. (Podkreślam, że był bardzo wysoki, bo miał długie nogi, stawiał długie kroki i trudno było za nim nadążyć.)
Trzydzieści lat temu (tak, tak …..) jako siedmiolatka, a nawet kiedy byłam jeszcze młodsza, byłam oczarowana tym, co widziałam na grobach.
Przede wszystkim wtedy, pod koniec października, panowała już prawdziwa ZIMA. Przeważnie leżał śnieg do kolan i panował niezły mróz.
W futrach, czapkach, szalach i rękawiczkach wszyscy pędzili na cmentarz, by uczcić pamięć swoich bliskich.
Z socjologicznego punktu widzenia była to również ciekawa data, bo podobnie jak Boże Ciało latem, był to taki dzień w roku jesienią, kiedy to kobiety i mężczyźni odziewali się w nowe ubrania.
Także na wiosnę Święconka, latem Boże Ciało, na jesień właśnie Wszystkich Świętych, a na zimę Pasterka to był czas, gdy można było pochwalić się przed wszystkimi nową kolekcją w zależności od pory roku- wiosna/lato, jesień/zima itd.
Dziś ze względu na ogromne anomalia pogodowe, ogromnie prawdopodobne jest, że 1 listopada wytępić możesz tak samo w kozakach, jak i sandałach.
Nikt bowiem nie jest w stanie przewidzieć jaka będzie aura.
W każdym razie ja, jako sześciolatka uwielbiałam wraz z ojcem odwiedzać wieczorem groby biskich. Śnieg skrzypiący pod stopami, światła lśniące w ciemności, mróz szczypiący w policzki i ten dreszcz lekkiego strachu, bo przecież byliśmy na ciemnym cmentarzu rozświetlonym tylko blaskiem zniczy.
Tak było kiedyś, gdy byłam jeszcze dzieckiem, gdy zima była zimą, gdy nie było jeszcze Halloween, gdy moi rodzice żyli, gdy sama nie byłam matką i żoną, krótko – tak było wieki, wieki temu.
A teraz?
Obecnie nadal jest to moje ulubione święto.
Co z tego, że przeważnie na dworze plucha i najlepiej byłoby ubrać się w strój płetwonurka, albo przynajmniej założyć porządne gumofilce.
Dodam może, ze średnio pasujące do odświętnego stroju.
Najważniejsze jest to, że dla mnie i dla mojej rodziny to moment, w którym możemy razem „zrobić sobie wycieczkę” na grób naszych rodziców.
Stanowi to naszą piękną tradycję i wiąże się z tym, że to zdecydowane nie jest dla nas czas powagi i zadumy. Wręcz przeciwnie. Cieszymy się sobą nawzajem. Tym , że nasza rodzina z roku na rok się powiększa. Coraz więcej maluszków przychodzi na świat i zasila nasze słabe do tej pory szeregi.
Była taki czas, że miałam tylko dwie siostry i szwagra.
Potem doszły dwie siostrzenice.
Teraz mam jeszcze dwóch synów, jeszcze jedną siostrzenicę, a niedawno urodził się jeszcze syn mojej siostrzenicy.
Nie liczę wszystkich mężów, bo to nie rodzina hahaha.
Kiedy zbierzemy się więc w jednym pomieszczeniu, robi się nas nawet całkiem sporo.
I muszę przyznać, że mnie to bardzo cieszy.
Takie wspólne odwiedziny grobów naszych rodziców są dla nas pretekstem do snucia wspomnień tych dobrych chwil i zabawnych momentów.
To okazja, by się spotkać i nadrobić wszystkie zaległości.
Uwielbiam święto Wszystkich Świętych.
To zawsze było mój ulubiony dzień w roku.
Wiem , że do i 1 listopada jeszcze trochę czasu zostało, ale może już tak jak ja, myślisz o tym dniu.
Jakie są Twoje odczucia związane z tym świętem?
Czy jest Ci raczej smutno?
Jest to dla Ciebie czas melancholii?
Czy tak jak ja z radością wspominasz te dobre chwile spędzone z tymi, których już nie ma wśród nas?
Pisz, chętnie przeczytam jakie są Twoje odczucia.
Julka Małecka Praktyk Wyzdrowienia ChAD
Fot.: Henryk Niestrój
Hm hm hm ….trudny czas (wtajemniczeni ogarną) ….I duża lekcja pokory.
Małgorzato, temat nie jest wcale „lekki” choć potraktowałam go raczej optymistycznie. Moi najbliżsi- rodzice- odeszli ponad 20 lat temu więc nabralam już dystansu. Jednak zdaję sobie sprawę, że dla wielu pierwszy listopada może być cięzkim dniem. Życzę siły. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie.
Czas czas czas…..napewno .Dziadkowie …rodzic….znajomi….przyjaciele można by wymieniać grono bliższych i dalszych świętej pamięci. ..Ale cząstka ma od 4lat ..każdy pierwszy listopad ogrom wspomnień radość i bólu i pytań potomka jak tam tato się ma…
Wzruszyłam się ogromnie…… Czasem możemy twierdzić, że los jest niesprawiedliwy….. Ale ja wierzę w to, że mimo wszystko każda chwila ma sens. Buntujemy się, pytamy „DLACZEGO?”. Bo czasem wydaje nam się, że „Wszystko zależy od Ciebie”, że „Twoje życie leży w Twoich rękach”, a tak niestey nie jest.
Fałszywe przekonanie o naszej OMNIPOTENCJI prowadzi nas do wielu rozczarowań. Tak jak napisałaś Małgosiu POKORA. Wszystko ma sens, głęboki sens. Czasem tylko trzeba wejśc na baaardzo wysoka górę, żeby zobaczyć to z odpowiedniej perespektywy. A droga na te górę nie jest łatwa i trwa długo. Ze szczerego serca życzę Ci wszystkiego najlepszego, a dla potomka dużo miłości. Pozdrawiam na serio ciepło. Julka
To dla mnie taki ciężki dzień…. uczący pokory i brania garściami tego co jest. W związku z tym, iż zawsze to odchorowałam to rozpamiętywanie, wspominanie to w zeszłym roku pojechałam do każdego z najbliższych a potem gdzie? Do kina. Chciałam oglądać długo film, aż ten dzień się skończy .Tak też zrobiłam.
To jest właśnie Żabciu najważniejsze- „branie garściami tego co jest” !!!! Potrzebowałaś zapomnieć i poszłaś do kina i bardzo dobrze. Najwazniejsze, że posluchałaś siebie. Ja też posluchałam siebie i poszłam do kina. Ale o tym jeszcze będzie…..Wszystkiego dobrego Żabciu. Spokojnej nocy.
Mam tak samo, zawsze nad grobami przypominam sobie niezyjace już osoby i wtedy wspominam nie które momenty z czasów kiedy jeszcze żyły. W ten dzień, tradycją w naszej rodzinie od dziecka było spotkanie calwj rodziny na kawie u babci. Dziś mamy swoje rodziny, babcia od lat nie żyje, a my nadal się spotykamy albo u mnie albo u brata. To taki sentymentalny dla mnie dzień.
Magdaleno, to wspaniale, że wasza tradycja przetrwała. Rodzinne spotkania w ten szczególny dzień, to na pewno okazja do tego, aby uczcić pamięć tych, których już nie ma wśród nas. Wspaniale, gdy te wspomnienia żyją w nas jako te dobre momenty. Życzę Tobie i Twojej rodzinie wszystkiego dobrego. Pieknego poniedziałku i dziękuję za komentarz.
Dla mnie to czas zadumy i refleksji.. W skupieniu rozmyślam o moim dziadku który był najwspanialszym dla mnie człowiekiem.. Tak bardzo mnie kochał.. Smutno mi że nie może widzieć moich dzieci.. Napewno bardzo cieszył by się nimi.. Kiedy w albumie napotykam na jego zdjęcie zawsze łzy napływają mi do oczu… Kiedy chodzę na cmentarz.. Tak wiele chciałabym mu powiedzieć..zmarł dzień po tym jak wyszłam z szpitala po urodzeniu najmłodsze córki.. Nie zdążyłam mu jej już pokazać.. Teraz pisząc o tym też łzy mi się kulaja.. Tak działają na mnie wspomnienia o nim za każdym razem.. Iii jeszcze grób mojej siostry.. Umarła jako noworodek wczesniak – wtedy nie była medycyna tak rozwinięta .. Nie znałam jej ale zawsze wyobrażam sobie jaka by była.. Inni bliscy których groby odwiedzam też budzą ogrom refleksji i wspomnień.. Widzę skupienie i powagę na twarzach moich dzieci.. Myślę że też mają różne przemyślenia.. Napewno każdemu wtedy nasuwa się myśl o tym żeby szanować życie i ludzi.. Bo nigdy nie wiadomo co może się wydarzyć..
Współczuję Tobie Julka że tak szybko stracilas rodziców…To piękne że tak optymistycznie traktujesz ten dzień.. Cieszac się spotkaniem z rodziną i wspólnymi wspomnieniami o bliskich których już nie ma.. Pewnie tego właśnie by sobie życzyli żebyście zamiast łez smutku mieli na twarzy uśmiechy wywołane wspomnieniem wspólnymi pięknych przeżyc.
Moniko, piękna refleksja. Każdy inaczej przeżywa ten dzień. Dobrze, że zostały Ci piękne wspomnienia związane z dziadkiem. Wielka szkoda że nie zdążył zobaczyć Twojej córki. Być może wyświechtało się już zdanie: „Śpieszmy się kochać ludzi….” Ale jednak jest ono prawdziwe. Wszystkiego dobrego Moniko. Dziękuję za piękny komentarz.
Na szczescie moi rodzice żyją i nie muszę ich jeszcze odwiedzać na cmentarzu. To święto kojarzy mi się natomiast z
dzieciństwem, kiedy to jeździłam z moimi rodzicami na groby dziadków. Jezdzilam, bo moi rodzice nie pochodza ze Srody Wlkp., Spotykałam się na tych grobach z moimi kuzynami, a wieczorem czesto szłam z nimi na cmentarz w Środzie, gdzie odwiedzalam grób mojej koleżanki.
Masz rację Lilu to wielkie szczęście, że Twoi rodzice nadal są z Tobą. A wspomnienia z dzieciństwa zachowaj w sercu i myślach ……Wszystkiego dobrego i bardzo dziękuję za komentarz.