Trzynaście lat- trudny wiek!!!

Co ja mówię, a właściwie piszę- BAAARDZO trudny wiek!!!

U chłopca czy u dziewczynki?

Nie wiem u kogo trudniejszy?

A Ty co masz?

Ja chłopca w tym właśnie wieku.

Nieprzespane noce, kolki, wyrzynające się żeby, pierwsze kroki to błahostka przy tym, co dzieje się teraz.

Hormony?

Do potęgi entej!!!!

Zmienne nastroje, przeświadczenie o tym, że on wie najlepiej, i ta nuta bezczelności w głosie, kiedy tłumaczy Ci jak posmarować chleb.

I co tu począć?

KOCHAĆ, KOCHAĆ, KOCHAĆ!!!!

Innego wyjścia nie ma!

(Dużo dzisiaj tych wykrzykników- bo się zdenerwowałam.)

Kochać mądrze.

Czyli, że jak?

Tak dokładnie, to nie wiem ha ha ha, ale ufam swojej intuicji tak, jak robiła to moja mama, moja babcia i prababcia.

Myślę, że nie korzystały one z pomocy psychologów, ani nie czytały poradników na temat jak wychować nastolatka.

Po prostu robiły to, co podpowiadało im serce i rozum.

Serce podpowiada mi, żeby być nieugiętą- kochać , ale rozsądnie- nie rozpieszczać, nie brać zawsze jego strony, być sprawiedliwą.

A rozum?

To proste mój intelekt podpowiada mi, żeby na tydzień zarekwirować telefon i odseparować moje dziecko na ten czas totalnie od komputera.

Nabrechtał sobie, oj nabrechtał.

Trudno, zdarza się każdemu, ale kara musi być i konsekwencja.

Bez tego nie ma poczucia bezpieczeństwa i przeświadczenia o tym, że dziecko jest kochane.

Bo skoro mama mówi, że zabiera telefon, a nie zabiera, to jeśli mówi, że kocha , to co ? Kocha czy tak samo jak z telefonem? Może jednak tylko mówi?

Konsekwencja i wyznaczanie granic- one dają poczucie bezpieczeństwa.

Kocham moich synów z całego serca, ale jeśli postępują nie fair, to nie mogę ich za to chwalić.

W życiu przecież również nikt ich nie będzie oszczędzać, a trzynaście lat to już wiek , w którym nie ma miejsca na tłumaczenia, że coś się stało „przez przypadek” i „że to nie moja wina”.

Sprytna gapa już wyrosła na sprytnego młodzieńca i pora ponosić konsekwencje za swoje czyny.

Jeśli nie nauczy się tego w domu, to potem z jakim wielkim zaskoczeniem zmierzy się, gdy za złe postępowanie w przyszłości spotka go kara.

O nie!!!

Rodzice są od tego, żeby przytulać, głaskać po głowie, ale też, aby dawać przykład.

Kryształowa nie jestem- kto jest niech podniesie rękę.

Mój starszy syn dokładnie o tym wie i nie omieszka mi wytknąć moich słabości.

Doskonale wie skubany jak uderzyć w najczulszy punkt.

Nauczył się sztuki dyskusji i teraz dyskutuje……

Ale nie ze mną takie numery.

Choć potrafi wciągnąć mnie w swoją debatę, to na końcu i tak czeka go nieuniknione przeznaczenie.

Najśmieszniej jest, gdy stara się ugrać coś najpierw zwracając się do mnie, a kiedy nie osiągnie zamierzonego efektu, to idzie z prośbą czy problemem do taty licząc na to, że może jednak się uda.

Nie uda się, nie uda, bo jesteśmy jednomyślni.

Gramy do jednej bramki- szanujemy swoje zdanie nawzajem.

Razem więc podejmujemy najbardziej racjonalną decyzję.

Trzynaście lat-trudny wiek!!!!

A co będzie dalej?

Dalej będzie jeszcze ciekawiej , bo rośnie mi drugi syn, który bacznie przygląda się starszemu i pilnie kopiuje wszystkie jego zachowania.

Także szykuję się na jazdę bez trzymanki.

A wy?

Jak tam wasze pociechy?

Dajecie sobie radę czy w niektórych sytuacjach wysiadacie kompletnie tak, jak ja?

Jakie metody w waszym przypadku działają, a jakie totalnie nie zdaja egzaminu?

Piszcie może coś się komuś przyda.

Wspaniałego piątku.

Julka Małecka Praktyk Wyzdrowienia ChAD

Fot.: Thomas B

4
0
Would love your thoughts, please comment.x