Nie jestem już najmłodsza, ale do wiekowych dam też jeszcze nie należę. Mimo tego, cały czas się uczę- uczę się siebie oraz tego, jak najlepiej funkcjonować w świecie na tle społecznym, zawodowym i osobistym. Ten sposób działania oczywiście zmienia się na przestrzeni lat, bo musi być dopasowany do aktualnych wydarzeń w moim życiu. Bacznie obserwuję siebie samą i staram się wyciągać wnioski ze swoich własnych poczynań, po to by je ulepszać. Nie popełniać tych samych błędów, ale też cieszyć się tym, co mam.
Takie posiadanie swojego własnego obserwatora jest bardzo cenne- pozwala podjąć pracę nad sobą samym, ale trzeba być na prawdę bardzo uważnym.
Wiecie czego ja się ostatnio nauczyłam sama o sobie?
Dowiedziałam się, że na serio mogę być „panią własnego czasu”- to mnie niezmiernie ucieszyło!!!!
Do tej pory wszystko skrzętnie planowałam i „chodziłam jak w zegarku”. Taki podejście dawało mi poczucie, że nad wszystkim panuję i pozwalało realizować założone cele, jednak powodowało również lekkie, lub może jednak dość mocne „spięcie dupy”.
Ostatnio postanowiłam więc dać sobie trochę więcej luzu i zobaczyć jak mi z tym będzie . No i taka forma funkcjonowania też mi się jakoś nie sprawdziła. No nie jestem luzarą nic na to nie poradzę.
Ale mnie olśniło któregoś pewnego pięknego popłódnia, gdy pomiędzy spotkaniem zawodowym , a obowiązkami związanymi z blogiem postanowiłam ugotować sobie pyszny posiłek. Tak bardzo cieszyły mnie świeże produkty , które na spokojnych, aczkolwiek konkretnych zakupach, nabyłam pół godziny wcześniej, że z prawdziwą przyjemnością i matczyną miłością do samej siebie przygotowywałam obiad, który potem zjadłam z wielkim apetytem.
Doznałam olśnienia, bo doszłam do wniosku, że to w końcu ja decyduję o tym gdzie, co, kiedy i jak będę robić. I choć zegar nieubłagalnie bije „tik, tak”, to moje dzieci i ja w tym wszystkim jestem najważniejsza. Po tak pysznym posiłku nie poleciałam więc od razu do komputera tylko pobawiłam się jeszcze trochę z synem, który był za mną bardzo stęskniony.
I wiecie co?
To wszystko, co miało miejsce w trakcie dnia- spotkanie zawodowe przeplecione pyszną kawą podczas schadzki z przyjaciółką, zakupy, gotowanie obiadu i zabawa z dzieckiem sprawiły, że mnie tak natchnęło, że jak usiadłam do kompa to nie wiedziałam który z pomysłów na tekst mam zacząć pisać jako pierwszy.
W życiu trzeba zadbać o siebie i o równowagę!!!!
Ja już wiem, że nadmierną ambicję trzeba czasem odłożyć na bok i po prostu odpocząć- nie muszę przecież budować imperium w inetrencie- może osiągnę sukces w rok a może w 3 lata. A może będzie to trwało dłużej (Mam jednak wielką nadzieję , że pójdzie sprawnie ha ha ah) najważniejsze, żeby w tym wszystkim odnajdywać PRZYJEMNOŚĆ i nie zapominać o sowich priorytetach- moim jest moja rodzina i ja!!! (moje zdrowie, moje poczucie spełnienia i sensu no i oczywiście gratyfikacja finansowa, bo o niej zapomnieć też nie można).
Jeśli zastanawiasz się nad tym w jaki sposób masz w życiu działać- czy według planu czy też na sponton- to powiem Ci jedno- spontaniczny plan, albo planowany ponton- i już. (Ale najważniejsze: tak , jak Ci serce podpowiadad).
Spontanicznie zaplanowywanego dnia Ci życzę.
Julka Maecka Praktyk Wyzdrowienia ChAD
Fot.: Free-Photos