Fajnie spędziłaś sobotę?
O ile jeszcze te z was, które gościły się u kogoś, mogą z czystym sercem stwierdzić, że weeknd należał do udanych, to te wszystkie Panie, które przyjmowały gości u siebie, pewnie jeszcze do tej pory zmywają brudne gary.
„Postaw się a zastaw się.”- piękna, polska tradycja kultywowana najchętniej w Wielkopolsce.
Też się kiedyś dałam na nią nabrać.
Wciągnęła mnie w nią pewna znajoma mojego męża – domatorka i niekwestionowana Pani Domu.
Wyglądało to na tej zasadzie, że gdy my przychodziliśmy do nich z wizytą na stole czekały na nas dania rodem z Pierwszej Komunii Świętej- było wszystko- niewybredne desery, dania główne, przekąski, zakąski no i oczywiście wyborowe alkohole.
Najgorsza była rewizyta- no bo przecież trzeba się było jakoś odpowiednio ustosunkować do tego, jak my zostaliśmy ostatnio przyjęci. Byłam cała chora wymyślając niebanalne potrawy, wydając bajońskie sumy na składniki i siedząc dwa dni w kuchni, żeby przygotować z kolei małe wesele.
Ta sytuacja trwała do momentu, aż tak zbrzydły mi te spotkania, na myśl których cała byłam już chora, że po prostu przestaliśmy się umawiać z tymi przyjaciółmi.
Na przeciwległym biegunie naszych przyjacielskich znajomości znajdują się inni przyjaciele, których po prostu uwielbiam.
Pizza, chipsy, coca- cola ewentualnie paluszki jako rarytas- i najważniejsze – nasze towarzystwo- wspólna rozmowa. Nie ważne, co będziemy jeść i pić- ważne po prostu, że ten czas spędzimy razem żartując, gadając o głupotach ale też i o sprawach poważnych, milcząc , a czasem nawet tańcząc jeśli akurat na to przyjdzie nam ochota.
A w minioną sobotę z nieopisaną radością i zadowoleniem przygotowywałam roladę szpinakową z łososiem. Ale nie dlatego, że chciałam się pochwalić swoimi zdolnościami kulinarnymi. Najnormalniej w świecie pragnęłam zrobić przyjemność tym, którzy gościć mieli w moim domu.
Bo jest czasem tak, że wystarczą chipsy, a zdarza się również, że mam ochotę przygotować coś extra.
I to tylko i wyłącznie ode mnie zależy w jaki sposób przyjmę moich znajomych.
Na szczęście nie muszę przed nimi niczego udawać. Nie muszę się postawiać , ani zastawiać.
A Ty jeśli czujesz się uwikłana w znajomości, gdzie bezustannie sen z powiek spędzają Ci widma rewizyt niekoniecznie mile widzianych gości, to zrewiduj listę swoich „znajomych”.
Chyba nie warto trwonić sobotnich wieczorów na przebywanie z ludźmi, dla których bardziej się liczy to , co masz na stole od tego, co masz do powiedzenia.
A jeśli już zdążyłaś pozbyć się toksycznych gości, to GRATULUJĘ!!!
Resztę życia spędzisz w szczęściu, spokoju i satysfakcji z fajnie spędzonego czasu wśród normalnych ludzi.
Szczęśliwego, spokojnego i pełnego satysfakcji poniedziałku spędzonego wśród normalnych ludzi Ci życzę.
Julka Małecka Praktyk Wyzdrowienia ChAD
Fot.: Igor Ovsyannykov
Ja akurat ten weekend też miałam gościnny heh jednak na luzie na szczęście a nie na pokaz hihi i było fajnie.. Tak jak mówisz że to nie jest fajne prześcigac się w daniach.. Ważne żeby towarzystwo było miłe i fajnie spędzić czas.. W sobotę przyjechała kuzynka z dziećmi na urodzinowa kawę mojej córki.. Upieklam krowke więc coś słodkiego do kawy mieliśmy ale najslodsza była 10 miesięczna Laura.. Przecudna lalunia córeczka mojej kuzynki. Kruszynka na tle naszych starszych dzieci.. Miło spędziliśmy czas rozmawiając i śmiejąc się do łez. Wieczorkiem upieklam sernika o którego mama poprosiła.. Więc pieklam hihi pojechałam z całą blacha do mamy w zamian zalapujac się na rodzinny obiadek hihi zjechali się jeszcze bracia heh okazja do spotkania była wreszcie.. po powrocie gościliśmy u siebie moja siostrę.. Kolejna spóźniona na urodzinowa kawę mojej Kasi hihi na tą okazję dorobiłam babeczki kopca kreta ??? popołudnie po słodkim obrzarstwie spędziliśmy na graniu w państwa i miasta hihi zabawa stara jak świat a jednak wciąż super wszystkich wciąga i sprawia radoche potem wykorzystaliśmy piękna pogodę na wspólny spacer… I tyle się działo.. Kazdy zadowolony.. Bez weselnego stołu jak to nazwalas.. Ważne było że w fajnej atmosferze.. Pewnie ze czasem szykuje się coś ekstra.. Ale nie zawsze gościna musi się kojarzyć z zapieperzem w kuchni.. Tylko trzeba cieszyć się sobą… Swoją drogą czas spędzony w kuchni w tym przypadku na pieczeniu ciast też mogę zaliczyć do udanych bo spędziliśmy go razem z córkami w rytm różnorodnej muzyki ??? a zaczęło się w piątek kiedy widziałaś mnie na rowerze.. Smigalam do przyjaciółki na kawę bo napisała że siedzi sama i się nudzi.. Więc pedzilam z ratunkiem hihi no i dziś ciąg dalszy.. Czekam na spotkanie z kolejna wyjątkowa kobieta na pogaduszki i spacer ??? Julka Małecka – tak się nazywa moja towarzyszka dzisiejsze słoneczne popołudnie ???do zobaczenia ?
Monia…..Ty bloga zacznij pisać. Na spacerze było super!!! Bardzo Ci dziękuję- napaplałyśmy się za wszystkie czasy Ale kilometrów też trochę zrobiliśmy. No i najważniejsze 500 kalorii spalone!!! Mam nadzieję,że niedługo to powtórzymy.?
Też uważam ten spacer za bardzo udany.. Podejrzewam że jakbyśmy jezioro jeszcze raz obeszly to tematów i tak by nam nie brakowalo hihi no i zamiast pochlaniac kalorie w kawiarni wcinajac ciacho spalilysmy ich trochę ??? i odprężenie… fajnie było ? ? ? jak najbardziej możemy powtarzać takie wypady.
Tak…tylko tematów z penością by nie zabrakło ha ha ha. Za to latarki tak!!! Wspaniałe są takie spotkania, bo z jednej strony liczy się wymiana doświadczeń, a z drugij zaś ich podobieństwo. Dobrze pogadać i jeszcze przy okazji nie siedzieć na czterech literach. To było wspaniałe spotkanie. Jeszcze raz dzięki.
Ja uwielbiam gotować i staram się zawsze coś tam upichcić kiedy zapraszam znajomych albo poprostu serwuje to – jak to mówią -„co lodówka wysra”?… najważniejszy jest klimat i dobre wino ..no i doborowe towarzystwo
„Co lodówka wysra….” ha ha ha jeszcze tego nie słyszałam!!!! Zdecydowanie najważniejsze dobre towarzystwo. Łatwo zrewidować znajomych po tym własnie jak reaguja na to, co wychodzi z lodówki. Dobre wino też nie jest złe.
Kiedy przychodzą przyjaciele od serca każdy przynosi coś drobnego jeżeli mam ochotę piekę mięso robię sałatkę zakąski. Jeżeli nie mam weny zamawiam pizzę i tyle. Ważne jest spotkanie. Wiadomo smalec mojej mamy musi być i ogórki przyjaciółki to taki zestaw obowiązkowy ha ha
O…..smalec- uwielbiam!!!! Czyli, że jesteśmy tego samego zdania. Fajnie też jak znajomi przychodzą każdy z czym swoim wtedy jest smacznie i różnorodnie. Dobrego dnia Żabciu.
Smalec…., ogórki…. To kiedy mogę do Cibie się wprosić?