Każda historia jest inna
INACZEJ
PO DRUGIEJ STRONIE KRAT
Szanowni Państwo,
Korzystając z uprzejmości Julii, chciałbym się z Wami podzielić kilkoma refleksjami. Wyjaśnię w paru słowach dlaczego pozwalam sobie zaprzątać Waszą uwagę.
Julie poznałem na kursie prowadzanym przez APS (Akademia Pedagogiki Specjalnej dla doradców zdrowienia.
Z zawodu jestem, a raczej byłem prawnikiem ,po Uniwersytecie Warszawskim oraz aplikacji radckiej. Zawód wykonywałem ponad 20 lat. Później skoncentrowałem się raczej na doradztwie prawnym dla cudzoziemców zamieszkujących nasz kraj. Mam znajomych wszystkich ras i religii. Specjalizowałem się w prawie autorskim, prasowym, ochronie dóbr niematerialnych. Byłem zatrudniony ww. jednostkach szeroko rozumianej kultury, agencje artystyczne, wydawnictwa, radia, gazety itp, jako radca prawny robiłem też rzeczy bardziej przyziemne .
Wrażenia, którymi zamierzam się z Wami podzielić dotyczą ostatnich lat mego życia i związane są z doświadczeniami z pobytu w szpitalu psychiatrycznym i rehabilitacji po szpitalnej .
Moje spostrzeżenia są obserwacjami osoby, która nigdy nie leczyła się psychiatrycznie i zetknęła się z Opieka Medyczna w wieku mocno dojrzałym bez wcześniejszych doświadczeń. Nie będzie to narzekanie ale moje refleksje.
Znalazłem się w całkiem dla mnie nieznanym środowisku , kierowanym regułami, których nie znalem. Na ile różnią się od innych szpitali. Moja wiedza o schorzeniach psychicznych kształtowała się głównie na podstawie lektur takich jak np.:””Szklany klosz” Sylwii Plath czy “Lot nad kukułczym gniazdem’ Kena Keseya, popularnych filmów itp. Na studiach zaliczyłem “Psychiatrię sadową” w związku z tym uznawałem się za znawcę .Nic bardziej mylnego. Co do form leczenia, to oczywiście wiedziałem, że pacjentów nie trzyma się klatkach ani nie są przykuwani do ścian. Wiedziałem również, że nie stosuje się już elektrowstrząsów oraz lobotomii. Jeden z moich bliskich znajomych po rozwodzie stosował prozak, wydawało mi się to dziecinne. Pisze to wszystko ,byście mieli Państwo świadomość, iż macie do czynienia z uwagami kompletnego ignoranta gdy chodzi o kryzysy psychiczne jak również system leczenia i dlatego refleksje osoby z zewnątrz mogą być interesujące. Przez długie lata cierpiałem na pogłębiającą depresję ale wypierałem ze świadomości te oczywista prawdę aż do gorzkiego końca. Dla mojego otoczeni nie było to oczywiste, gdyż jestem osobą pogodną i autentycznie życzliwą. Przed kryzysem nie stygmatyzowałem osób leczących się psychiatrycznie jak zresztą nikogo, lecz uznałem, że mnie to nie dotyczy .Wiem ze to banalne ale tak właśnie było. Gdy 11 lutego2019r. trafiłem na oddział F-2 Instytutu Psychiatrii i Neurologii poczułem się jak Alicja po drugiej stronie, na szczęście nie miałem świadomości Dantego trafiającego do piekła. Mój stan nie był najlepszy, ale bylem bardzo ciekaw jak tam jest za tymi solidnymi dziwami i kogo tam spotkam. Nie było Dantejskiego, „trafiający tutaj porzućcie nadzieję”. Wręcz przeciwnie. Szybko poznałem większość przyszłych towarzyszy niedoli, gdyż zostałem umieszczony na korytarzu. Nie było to wywołane brakiem miejsc w ogóle tylko pokojach z 24 godzinna obserwacją. Czułem się trochę jak ZOO ,tyle tylko że tym razem to ja byłem po drugiej stronie. Bawiło mnie to, że ja od wielu lat od ostatniego rozwodu samotni i dbający o swoja prywatność zostałem ekshibicjonistą. Była to moja pierwsza refleksja, ze czasy prywatności się skończyły. CDN.
Tomasz Dejdo
Fot.: Alf Holm