Czasem zaboli- zaboli jak jasna cholera.
Ukłuje w sercu tak mocno, że do oczu najdą łzy wielkie, jak te, które ronią krokodyle.
Na ten moment, na tę straszną chwilę Twoje funkcje życiowe się zatrzymują, oddech wstrzymuje, krew przestaje krążyć w żyłach- jesteś zdruzgotana!!!
Nie ważne dlaczego, ważne, że wszyscy doświadczamy w życiu takich straszliwych ułamków sekundy, w których zamieramy ze strachu, przerażenia, niemocy, złości, czasem nawet nienawiści.
Kiedy ktoś wyrządza nam wielką krzywdę, rani nas na wskroś- czy to już koniec świata? Czy to krok, który stojąc nad przepaścią, robiąc w przód z kretesem stoczymy się w dół?
Czy to już finisz? Ostatecznie nie ma już nic? Pustka, zgliszcza, pobojowisko?
Nie wiem ile razy byłaś w podobnej sytuacji.
Ile razy udało Ci się z niej wyjść zwycięsko.
Ja powoli hartuję ciało i duszę. To, co kiedyś doprowadziłoby mnie do rozpaczy, dzisiaj sprawia, że zastanawiam się tylko dlaczego ludzie wyrządzają mi krzywdę. I mimo, iż w pierwszym momencie, bezwarunkowo chciałabym odpłacić im pięknym za nadobne, to po sekundzie zastanowienia dochodzę do wniosku, że najważniejsze dla mnie jest to, by być dobrym człowiekiem.
By nie ranić innych ludzi, nawet jeśli oni wyrządzili mi krzywdę. Nawet jeśli złorzeczą i sprawiają ból, ja unoszę się ponad to. Jestem uczciwa sama w stosunku do siebie i nie mam zbędnych wyrzutów sumienia.
Jak napisała Monika w komentarzu: ”Karma wraca.” I to jest prawda.
Do mnie wraca to, co nakombinowałam za młodu, bo niestety trochę bólu komuś przysporzyłam, a do tych, którzy ranią mnie teraz, karma wróci niebawem.
Najważniejsze jest jednak to, że potrafię te uczucia, które przychodzą na samym początku czyli „złość”, „żal”, „smutek”, poczucie tego, że ktoś mnie zawiódł i oszukał, szybko rozpoznać, przyjrzeć im się dobrze, zrozumieć i przeżyć, a potem puścić wolno.
Nie tłamszę ich w sobie. Nie prowadzę do eskalacji. Po prostu się z nimi żegnam.
Tak to już jest w życiu, że spotykają nas dobrzy ludzie i dobre chwile, ale czasem nie sposób uchronić się również przed tymi złymi. A jeśli już się zjawią, to trzeba z nimi sobie radzić najlepiej, jak się potrafi.
Jakie jest moje panaceum na zło, które mnie spotyka- robię to właśnie tak, jak opisałam powyżej.
Na szczęście żadne złe zdarzenie, żaden nieuczciwy człowiek nie burzy we mnie wiary w to, że życie jest piękne, a większość ludzi jednak dobra i ma uczciwe intencje.
Nie karmię się zawiścią, nie pozwalam, aby w moim sercu zakiełkowało ziarno pogardy.
Cieszy mnie natomiast, gdy moja dobroć zostaje odwzajemniona serdecznością, kiedy za życzliwość ludzie odpowiadają mi wielkodusznością- to jest świat, w którym chcę żyć- to są wartości, którym hołduję.
Jeśli więc ktoś właśnie nadepnął Ci na odcisk (delikatnie mówiąc), albo gorzej- doprowadził do tego, że Twoje serce rozpadło się na miliony kawałków, to zastanów się dobrze, jaką postawę przyjmiesz.
Czy będziesz rozpamiętywać swój ból, swoje nieszczęście, czy też znajdziesz na nie swoje panaceum- sposób, który pozwoli Ci bezboleśnie przetrwać ten moment, w którym wydaje się, że świat się kończy.
Chyba tak jest, że to wrażenie, że w naszym życiu miejsce ma Armagedon, towarzyszy nam niestety nie raz. Gdybyśmy mieli się za każdym razem załamywać i rozpaczać, podupadać na duchu, łatwo zaleźli byśmy się za kratami placówki psychiatrycznej (a tam nie jest fajnie wierzcie mi na słowo).
Nauczyłam się, że słowo „problem” nie istnieje- istnieje natomiast ZAGADNIENIE, które należy rozwiązać.
Proste!
Masz zagadkę do rozwiązania? Siadasz rozwiązujesz.
Masz pytanie, na które musisz znaleźć odpowiedź? Siadasz i szukasz odpowiedzi.
Działasz. Nie zwieszasz bezradnie rąk- podejmujesz walkę.
Do takiej walki, do rozwiązywania zagadnień, do szukania panaceum na trudne sytuacje i niegodziwych ludzi chętnie Cię będę zagrzewać. Masz moje wsparcie w tej kwestii.
Jeśli natomiast chcesz biadolić, użalać się nad sobą lub lamentować, albo co gorsze, tylko źle mówić o innych- to na mnie nie licz.
Ty możesz wspierać mnie, a ja Ciebie, bo dobrze jest mieć przy sobie, kogoś, kto odbuduje wiarę w to, że świat to dobre i przyjazne miejsce.
Dziś życzę Ci, aby ten poniedziałek był dla Ciebie dniem, w którym nawet jeśli pojawią się jakieś zagadnienia, to z łatwością je rozwiążesz, a pomogą Ci w tym życzliwi ludzie.
Życzę Ci, żebyś znalazł swoje panaceum, ale nie był zmuszony nigdy go używać.
Dobrego początku tygodnia.
Julka Małecka Praktyk Wyzdrowienia ChAD
Fot.: Pexels
Niestety też zawiodłam się na ludziach nieraz.. I to tych którym najbardziej zawierzalam i kochałam.. Żal.. Pewnie ze miałam żal ale mimo krzywd wyrzadzonych przez nich dobijalam się tym okropnym uczuciem żalu który nic nie wnosil.. Wyzbylam się go.. Odpuscilam.. Dostrzegam tych dobrych ludzi których mam wokół siebie.. Być może sama też popełniłam błędy które przyczyniły się do tego że takie rzeczy miały miejsce.. Nie wiem.. Może.. Choć pewnych rzeczy nie umiem pojąć.. Nie umiem pojąć wielkiej niesprawiedliwości rodziców.. Nie umiem pojąć tego jak partner z którym zylam 12lat rujnowal i dreptal moja osobowość w imię nie wiem czego.. Był całym moim światem.. A później kiedy straciłam wiarę w ludzi pojawił się ktoś dzięki komu myślałam że jednak los się uśmiecha do mnie.. Okazało się że to były pozory którym dałam się nabrać którymi uspiono moja czujność i zwyczajnie oszukano czego konsekwencje będę jeszcze jakiś czas ponosić.. Wiem jedno ze napewno byłam zbyt naiwna za bardzo wierzyłam i za bardzo wszystkich usprawiedliwialam szukając w sobie winy.. Trudno człowiek uczy się na błędach.. Ja naukę zafundiwalam sobie drastyczna ale skuteczna.. Nie zdzieram już nerwów na ludzi na których nie warto.. Niech im się wiedzie jak najlepiej z tym swoim sumieniem jeśli je mają heh ja staram się cieszyć każdym dniem i kazda pozytywną drobnostka która mnie spotyka… A toksycznych ludzi staram się omijać poprostu… To pozytywne nastawienie to też Twoja zasługa Julka.. Nieraz bilam się z myślami i różne uczucia mną targaly. . Pamiętam pewna nasza rozmowę.. Która bardzo oxzyscila mnie z gniewu względem pewnych osób.. Zawstydzilam się wręcz wtedy tym że źle myślę o pewnej osobie.. Ale wyszło mi to na dobre.. Przemyslalam.. Nauczyłam się dystansu.. I lepiej mi z tym kiedy jestem wolna od negatywnych myśli.
Chyba wiem o jaką rozmowę Ci chodzi. Wiesz Kochana każdy kij ma dwa końce. Osądzamy czasem innych, ale nie wiemy jak to faktycznie z nimi jest. Nie ma sensu ani oskarżać, ani usprawiedliwiać innych- zyjmy swoim zyciem i badźmy na tyle szczęśliwe, na ile się da!!! Dziękuję ci Moniko, że JESTEŚ. Życzę wszystkiego, co w życiu najlepsze. Podziwiam Twoją determinację i odwagę, dla mnie jesteś THE BEST i tego się trzymajmy.
To jest superanckie – mam zagadnienia – i problemy znikają haha??No ja jak mnie ktoś zdenerwuje to przeklinam w eter ale tak daje czadu że uszy więdną , ale nigdy osobowo , ta osoba nie usłyszy tego i tak samo na różne zagadnienia reaguje.Co do ludzi to czasem można tylko ograniczać swoją obecność do niezbędnego minimum i już ,czego Tobie kochana życzę ?a święta są krótkie na całe szczęście haha
Ja też się muszę przyznać, ze przeklinam ha ha ha Zresztą chyba to widać w moich tekstach. Ja już dawno wyeliminowałam ze swojego środowiska niechcianych ludzi. Problem z tymi, których się wyeliminowac nie da- częto niestety to ci najbliźsi potrafią sprawić największy ból. Przeklnać ich w jasna cholerę?
Jeszcze jest sposób taki niech będą niewidzialni ??
O….bardzo dobrze….to mówisz czapkaniewidka!!! Wspaniały prezent na święta!!!!