Macierzyństwo w moim przypadku?

Nie będę opisywać tego, jakie mam metody wychowawcze ani czy równo traktuję moje dzieci. Przedstawienie wam za to, jak skomplikowana jest sytuacja posiadania dzieci w przypadku, gdy jest się chorym na Chorobę Afektywna Dwubiegunową tak jak ja.

Prosiliście mnie, żebym przeprowadziła wywiad z moim mężem.

Odpowiedziała wam w nim na pytania:

Jak mój mąż czuł się, kiedy ja szalałam w manii?

Co myślał i robił, kiedy dopadały mnie depresje?

Czy było mu ciężko, gdy musiał opiekować się dziećmi, gdy ja przebywałam w szpitalu psychiatrycznym?

Jak moje stany wpłynęły na nasza sytuację materialną?

Jednak nie mogę tego dla was uczynić.

Na dzień dzisiejszy są to sprawy zbyt osobiste, aby je upubliczniać.

Mogę wam tylko powiedzieć, że mój mąż, gdy zapytałam go, czy zgodziłby się, aby taki wywiad z nim przeprowadzić, odpowiedział jedynie, że każdy, kto jest przy chorym na ChAD, po przeczytaniu takiego wywiadu spakowałby się i od razu uciekł (przy czym on użył słowa na literę „s”).

Dlatego właśnie zdecydowałam się opowiedzieć wam dzisiaj o czym innym- o mojej drodze- trudnej drodze matki chorej na ChAD wspieranej co prawda przez rodzinę i bliskich, jednak targanej epizodami maniakalnymi i depresyjnymi, na których występowanie miałam niewielki wpływ, a wyrzuty sumienia jakie miałam w stosunku do swoich dzieci po tych „akcjach” były ogromne!!!

Nie wszystkie fakty mogę oddać dokładnie takimi jakie są, ponieważ obowiązują mnie pewne tajemnice ze względu na dobro mojej rodziny więc wybaczcie, ale niektóre wydarzenia będę pomijać, albo je przemilczę.

Zacznijmy więc od początku, bo jakżeby inaczej.

Pierwszy epizod maniakalny- ogromny, miał u mnie miejsce w wieku 21 lat podczas studiów licencjackich na ostatnim ich roku- cały opis jego przebiegu opublikuję już niebawem (obiecuję) w opowiadaniu na ten temat.

Po opuszczeniu szpitala byłam otępiała, przytyłam 10 kg i generalnie moje życie bardzo mocno różniło się od tego, jakie prowadziłam przed diagnozą. Wcześniej „dusza towarzystwa”, po szpitalu – wycofana, bojaźliwa, z niską samooceną (takie zoombie).

Ale przyszedł czas, że po zażywaniu leków (DEPAKINA) i obronie licencjatu, jakoś wróciłam do siebie i zaczęłam na nowo budować swój świat.

W wieku 23 lat szczęśliwie, choć nie do końca spodziewanie, zaszłam w ciążę- pierwsze trzy miesiące byłam na Depakinie, bo dość późno zorientowałam się , że jestem w stanie błogosławionym, po tym czasie odłożyłam leki.

Okres ciąży i pierwsze osiem miesięcy życia z moim małym niemowlakiem, to była czas cudowny- wspominam go jako najszczęśliwszy okres w moim życiu.

Ale niestety dokładnie osiem miesięcy po porodzie czułam, że coś się zaczyna dziać- nie zdążyłam udać się do psychiatry, zaszalałam przez cztery dni- zmęczenie, nieprzespane cztery noce, nadmiar wrażeń i to, że nie zadbałam odpowiednio o siebie (zjazd hormonalny po ciąży) – wszystko to sprawiło , że mania mnie dopadła i wylądowałam po raz drugi w szpitalu psychiatrycznym.

Moim malutkim synkiem opiekowała się wtedy moja najbliższa rodzina.

Przed pójściem do szpitala zachowywałam się tragicznie- w swoim świecie, zupełnie odrealniona, nie interesowałam się zupełnie moim synem.

Podczas hospitalizacji śmiałam się, że jestem tam „na cycki”, bo miałam wtedy jeszcze pokarm w piersiach i robiono mi okłady z kapusty, żebym go straciła.

W tym czasie moje malutkie dziecko płakało w niebogłosy, bo nie mogło się przyzwyczaić do sztucznego mleka. Oderwane od matki okrutnie cierpiało.

Po powrocie ze szpitala musiałam zmienić miejsce zamieszkania.

Zdecydowałam się na małe miasteczko- i to był błąd- czułam się tam zaszczuta, opuszczona przez przyjaciół, było mi źle i wpadłam w depresję.

Znaleźli się co prawda ludzie, którzy mi pomagali , ale to było za mało.

Pracowałam fizycznie i jeździłam do Warszawy kończyć studia magisterskie- było mi bardzo ciężko – jedzenie brałam z Caritasu, bo nie było mnie stać na rachunki, a co dopiero na żarcie.

Wszystko się diametralnie zmieniło, gdy dostałam inną, wspaniałą pracę.

Po trzech latach na dobrym stanowisku zdecydowałam, że czas na drugie dziecko.

Długo się starać nie musieliśmy.

Ciążę przeszłam na Ambilyfy, kiedy urodziłam lekarka ze zdziwieniem sama pytała czy dziecko urodziło się zdrowe- zatrwożyło mnie to, bo z tego wynikało, że kazała mi przez okres ciąży brać leki mimo , iż nie było pewna, czy dziecku nic nie będzie.

Przy porodzie doszło do komplikacji, ale była to wina specjalisty, ginekologa, który mnie wtedy prowadził.

Najważniejsza informacja, która musicie wiedzieć, to to, że dokładnie osiem miesięcy po porodzie jak w pysk strzelił nawiedziła mnie mania manieczka i znów musiałam być hospitalizowana.

Tym razem dziećmi musiał opiekować się mój maż- jak to na niego wpłynęło – wiemy tylko my.

Ja ogarnięta szalem manii miałam wszystko w dupie- no niestety tak to właśnie wyglądało.

Przerażenie przyszło dopiero po powrocie ze szpitala, po tym jak mój starszy syn był w okropnym stanie psychicznym. Na szczęście moja przyjaciółka , która jest psychologiem, zgodziła się nam pomóc.

To, na co chciałbym zwrócić waszą szczególna uwagę, to ten okres ośmiu miesięcy po porodzie. W moim przypadku idealnie po tym czasie uaktywniły się dwa epizody maniakalne. Nie wiem jak jest w przypadku innych kobiet, ale jesteś tak jak ja chora na ChAD to planując ciążę zwróć szczególną uwagę na to, by po urodzeniu zadbać o częsty kontakt z psychiatrą w celu kontroli wszelkich zachowań i stanów jeśli nie chcesz narobić sobie w życiu bałaganu tak , jak ja.

Może masz już dzieci i Twoje doświadczenia są zupełnie inne.

Podziel się nimi ze mną proszę.

Myślę, że to będzie bardzo cenne dla wszystkich, którzy czytają ten blog.

Ja ze swoje strony mogę powiedzieć jedno- to wszystko, co się ze mną działało, tak w trakcie epizodów depresji, jak i manii, na tle wychowywania moich dzieci jest dla mnie bardzo bolesnym wspomnieniem, bo zdaję sobie sprawę z tego, że w pewien sposób wyrządzałam wtedy swoim dzieciom wielką krzywdę swoimi niekontrolowanymi zachowaniami. Albo byłam apatyczna i nieobecna, albo pochłonięta szałem i zachowywałam się irracjonalnie, zupełnie na nich nie zwracając uwagi. Ale jak już napisałam- nie robiłam tego celowo. Dziś wiem- póki tylko mogę- chcę żyć w remisji- póki tylko mam na to jakikolwiek wpływ- biorę leki obserwuję siebie, dbam o siebie- dla siebie i dla nich- moich dzieci!

Kiedy mówią do mnie „Mamo, zapomniałem, że jesteś chora.”- niezmiernie się cieszę.

Raduję się bo jestem szczęśliwa, że wymazali z pamięci tamte dramatyczne wspomnienia.

Jeśli Ty również chcesz żyć w równowadze, pragniesz swoim dzieciom zapewnić spokój, zależy Ci na remisji, skontaktuj się ze mną – spróbujmy razem dać Ci szansę na to, z czego ja cieszę się od czterech lat – zrównoważony, pełen miłości dom- dom spokojny, gdzie dzieci nie drżą każdego dnia o to, czy ich mama nie będzie przypadkiem otłumiona , albo wręcz przeciwnie nadmiernie aktywna.

Daj sobie szansę!

A dzisiaj życzę wam dnia pięknego, jak wy, które to czytacie, bo wiem, że każda z was, na swój sposób jest boska.

Wszystkiego dobrego.

Julka Małecka Praktyk Wyzdrowienia ChAD.

Fot.: skalekar1992

2
0
Would love your thoughts, please comment.x