Jezu jak ja kocham to uczucie…..

Tę świeżą porcję adrenaliny, kiedy w mojej głowie i sercu budzi się …. NOWY PLAN!!!!

No dobra może nie do końca nowy, ale ulepszony i wymagający „lekkiego” retuszu.

Na światło dzienne wychodzi stary pomysł, który kiełkował we mnie już od dawna, a teraz być może uda mnie się go zrealizować.

Uwielbiam ten stan!!!

Kiedy trzeba wymyślić co się chce dokładnie zrobić.

Przeanalizować, jakie działania należy podjąć.

Proces twórczy jest niezwykle radosny w moim przypadku.

Kreatywne działania przynoszą mi ogrom zadowolenia i kiedy wymyślam nowe projekty czuję, że żyję.

Zauważyłam jednak, że nie mogę ujawniać nikomu, poza najbliższymi osobami, których dotyczy mój projekt, swoich działań, bo po prostu „rozmieniam się wtedy na drobne” i nic mi nie wychodzi z realizacji moich marzeń.

Dlatego właśnie nie zdradzę Wam Moim Mili nad czym obecnie pracuję.

Ale to nie przeszkadza mi wcale podzielić się z Wami moją wielką radością i podnieceniem związanym z obecnym stanem, który przeżywam.

Wiem,  że potrafię „przenosić góry” jeśli tylko dobrze zaplanuję swoje działania.

Tym razem jednak nie wszystko zależy tylko i wyłącznie ode mnie i nie zarządzam tylko i wyłącznie sobą.

Przyszedł więc czas na to, aby wyjść spoza strefy własnego komfortu i zaangażować się w szeroko zakrojone działania.

Ale co to dla mnie?

Pełna energii, jestem gotowa na to, by z boską opieką wkroczyć po raz kolejny na nową drogę- miejmy nadzieję, że to będzie droga sukcesu- bo innej opcji nie przewiduję.

Jak brzmi słynne zdanie wypowiedziane w jednostce NASA „FAILURE IS NOT AN OPTION”.

Zatem jeśli porażka nie wchodzi w rachubę, to idę już chłodzić szampana ha ha ha….

Ale zanim stukną się dźwięcznie kieliszki i wzniosę toast za zdrowie Wasze i moje może jednak najpierw wezmę się do roboty!

Pracowitość to na szczęście jest jedna z moich głównych cech charakteru, więc nie ma problemu z odpaleniem silnika i wyruszeniem w kolejną podróż w moim życiu.

Czy się boję?

Oczywiście!!!!

Jednak jest to ten wspaniały dreszcz niepewności i motywujący strach przed nieznanym.

Ale czy faktycznie nieznanym?

Przecież to ja wszystko zaplanuję.

To ode mnie zależy, jak się potoczy moje przedsięwzięcie.

Oczywiście, że jest zawsze miejsce na niespodzianki, ale na nie również trzeba być przygotowanym.

Jest plan A, będzie plan B, a jak trzeba to dojadę też do Z.

Trzymajcie mocno kciuki Kochani, żeby „nie zabrało mi rozpędu”.

A Wy?

Czy również z końcem lata macie jakieś nowe plany?

Rozmyślacie o kolejnych projektach?

Czy w waszym życiu pojawiły się jakieś marzenia i sny do zrealizowania?

Piszcie w komentarzach.

Wspaniałego dnia Wam życzę.

Wszystkiego dobrego.

Julka Małecka Praktyk Wyzdrowienia ChAD

Fot.: Pexels

0
Would love your thoughts, please comment.x