Każda historia jest inna

NIE PRZEGINAJ

ChAD (Choroba Afektywna Dwubiegunowa) to bardzo poważne schorzenie psychiczne. Szacuje się, że cierpi na nie 1-3% ludzi na świecie. Kurt Cobain, Jerzy Kosiński, Ernest Hemingway, Theodore Roosevelt, Winston Churchill, Edgar Allan Poe, Wirginia Woolf, Vincent van Gogh, Wojciech Młynarski oraz Zbigniew Herbert to tylko niektóre osoby, które zostały dotknięte tym schorzeniem.

 

Nie wszyscy zdają sobie sprawę z faktu, iż w skrajnych przypadkach epizody manii lub depresji mogą prowadzić do śmierci.

Na szczęście jednak jest wiele osób, którym udaje się osiągnąć stan remisji, czyli równowagi- bez bujania się od manii do depresji i z powrotem. Koniec balansowania na linie jak w cyrku staje się możliwy dzięki zastosowaniu terapii, braniu leków oraz zadbania o swoje zdrowie fizyczne i higienę psychiczną. Nie każdy jest zmuszony brać leki. Są tacy, którym udaje się uniknąć farmakoterapii (np. Piotr Bucki) ale w większości przypadków medykamenty są jedynym i słusznym rozwiązaniem. Nie ma co się ich bać, nie ma co się przeciwko nim buntować- trzeba brać to trzeba brać i już.

W moim przypadku do końca życia. Do póki nie uświadomiłam sobie tego faktu i nie pogodziłam się z nim akceptując tym samym swoją diagnozę działo się źle- eksperymentowałam z dawkami, nie przyjmowałam leków, wierzyłam w czary mary i hokus pokus. Kiedy jednak zaczęłam świadomie, dobrowolnie i regularnie brać leki (7 lat temu) w moim życiu zapanował balans. Ten stan, dzięki Bogu, utrzymuje się do dziś.

No właśnie, ale czy łatwo go utrzymywać? Otóż cholernie trudno.

Dlaczego?

Bo czasem dochodzi do momentów, w których albo ja, albo inni zaczynają PRZEGINAĆ.

Nauczyłam już się dbać o siebie. Mam swoje małe i duże sposoby na to, by mówić sobie NIE. Jednak czasem moje środowisko – rodzina, przyjaciele i inni biorąc pod uwagę to, że przecież tak świetnie funkcjonuję po prostu traktują mnie NORMALNIE. Sęk jednak w tym, że ja wcale normalna NIE JESTEM.

Piętrzące się obowiązki domowe i zawodowe sprawiają czasem, że mówię „pas”. Za dużo spoczywa na moich ramionach: sprzątanie, gotowanie, robienie za szofera, za sekretarkę, robienie ogromnych zakupów, do tego dawanie korepetycji, prowadzenie rozmów wspierających, pisanie tekstów na blog, bycie aktywną w social mediach no i codzienne zadanie związane z karierą zawodową- dużo na zdrowego człowieka a co dopiero na takiego, który łyka jedenaści tabletek psychotropowych dziennie.

Potrafię wyhamować- powiedzieć „STOP”, ale niestety nie zawsze inni dostrzegają kruchość tego, że nie jestem super bohaterką. Odpowiedzialność i presja, która na mnie spoczywa sprawiają, że zastanawiam się nad tym czy dostatecznie głośno i wyraźnie stawiam granice.

Moim zdaniem w sytuacjach, gdy ktoś jest zdiagnozowany tak, jak ja kluczowy jest dialog. Postawienie sprawy jasno- słuchaj mam swoje granice i nie należy ze mną PRZEGINAĆ, bo się rozpadnę.

Natomiast w Twoim przypadku, według mnie, jest tak, że to Ty musisz wiedzieć, gdzie znajduje się ta granica i dokładnie ją wyznaczyć, aby zachować swoje zdrowie psychiczne i fizyczne. Nikt nie zrobi tego za Ciebie. Mało tego, jeśli tego nie wyartykułujesz, to nie ma szansy, że druga strona się tego domyśli.

Dlatego, gdy czujesz się przeciążana obowiązkami domowymi lub zawodowymi albo masz wrażenie, że Twoi znajomi nadto uwieszają się na Tobie powiedz im w grzeczny sposób, aby NIE PRZEGINALI.

Mnie niestety zdarzało się czasem dokonywać „samogwałtu” i brać na siebie zbyt wiele. Na szczęście nie kończyło się szpitalem, lecz odbijało się w inny sposób na moim zdrowiu. Byłam perfekcjonistką choć nie przyznawałam tego przed sobą. Dziś, kiedy naprawdę nie mogę np. opublikować wpisu na LinkedIn lub umieścić tekstu na tym blogu, to po prostu tego nie robię. Odpuszczam. Kiedyś byłby to dla mnie nie do pomyślenia- obowiązkowa, skrupulatna, zdeterminowana. Teraz NIE PRZEGINAM i już- daję sobie luz.

Lubię powiedzenie „Miej wyjebane a będzie Ci dane.” Rzadko je stosuje jednak dostrzegam w nim ziarno prawdy. Kiedyś, będąc w liceum, nie mogłam przeżyć, że chłopacy nie robili nic, podczas gdy ja uczyłam się jak głupia. Oni dostawali tróje, ja ledwo co czwórki z niektórych przedmiotów. Podziwiam ludzi, którzy na co dzień się nie spinają. Mnie udaje się to tylko czasami. NIE PRZEGINAM tylko w takich sytuacjach, gdy zbliżam się już do progu mojej wytrzymałość choć wiem (nawet z doświadczenia), że czasem, gdy robi się coś z lekkością ot tak od niechcenia, to efekt końcowy może być piorunujący. Ale cóż począć to nie jest mój styl działania.

Plan, organizacja, harmonogram- oto jak funkcjonuję i dobrze mi z tym.

Kiedy orientuję się, że przesadzam w tym swoim dążeniu do realizacji moich ambitnych celów zatrzymuję się, biorę głęboki oddech (czasem nawet trzy) i spoglądam za siebie, przed siebie, analizuję miejsce, w którym jestem. Wyciągam wnioski i koryguję swoje plany, by móc ruszyć w dalszą drogę.

Usłyszałam ostatnio bardzo ciekawą wypowiedź Piotra Buckiego na temat stawiania sobie wyzwań. Mianowicie mówił on o tym, że wyznaczając sobie cel do osiągnięcie należy zadać sobie dwa pytania: pierwsze bardzo ważne: „Co chcesz osiągnąć?” i drugie jeszcze bardziej istotne: „Co chcesz poświęcić?”. Doznałam olśnienia. Tak wile chcę osiągnąć, ale świadomość tego, co poświęcam, by zdobyć szczyt moich marzeń nie zawsze była razem ze mną w trakcie mojej wędrówki.

W tych naszych codziennych działaniach warto, według mnie, pamiętać o tym właśnie, żeby NIE PRZEGINAĆ. Nie przeginać po to, aby nie poświęcać dla realizacji snów dobra rodziny, przyjaciół a przede wszystkim swojego.

Życzę sobie i Wam, abyśmy NIE PRZEGINALI. Potrafili wyczuć granicę i reagować oraz byśmy umieli odważnie granice stawiać i ich bronić.

Wszystkiego dobrego.

Julka Małecka Praktyk Wyzdrowienia ChAD

Fot.: Alexa

 

 

 

 

SZUKAJĄC NATCHNIENIA

SZUKAJĄC NATCHNIENIA

Każda historia jest innaSZUKAJĄC NATCHNIENIA Po czterech latach prowadzenia bloga zdarza się (nie często, ale jednak), że gdy zasiadam nad czystą kartką papieru lub przed ekranem monitora, mój mózg ogarnia pustka. Ogromna pustka.Co wtedy?Wtedy warto poważnie...

czytaj dalej
SIŁA W NAS

SIŁA W NAS

Każda historia jest innaSIŁA W NAS Całkiem niedawno założyłam swoją własną działalność. Jestem więc dumną właścicielką firmy. Jak to jest być szefową dla samej siebie? Jak na razie zaje…ście. I niech tak już zostanie. Nawiązując do wątku zakładania firmy chcę Ci...

czytaj dalej
OBOJĘTNE, CO MÓWIĄ

OBOJĘTNE, CO MÓWIĄ

Każda historia jest innaOBOJĘTNIE CO MÓWIĄ Usłyszałam ostatnio od przyjaciółki stwierdzenie, które ubawiło mnie do łez:” Obojętne, co o Tobie mówią, byleby tylko nazwiska nie przekręcali.”No właśnie czy mówią dobrze czy źle grunt, że mówią.To, że jesteśmy na czyiś...

czytaj dalej
2
0
Would love your thoughts, please comment.x