Zawsze byłam świadoma tego, że jestem optymistką (czy niepoprawną?- nie wiem!). Jednak dopiero po przeczytaniu znakomitego wywiadu z prof.: Bogdanem de Barbaro w „Wysokich Obcasach” zdałam sobie sprawę, że to wynik ogromnych pokładów nadziei, które zdecydowanie mam w sobie.
Wiedziałam również, że szczęście wynika nie z osiągnięcia celu, lecz leży w drodze, która do niego prowadzi i tak, bo jak twierdzi profesor, gdy okazuje się, że cel jest nieosiągalny przychodzi ogromne rozczarowanie i poczucie pustki. Liczy się więc nie „złota meta”, ale „energia marszu”.
Dla mnie niesamowicie ciekawa jest koncepcja dotycząca braku i nadmiaru nadziei właśnie w przypadku choroby afektywnej dwubiegunowej. To, co jest , mogłoby się wydawać, oczywiste, dla mnie stanowiło totalne odkrycie.
Okazuje się bowiem, że nadzieja odgrywa ogromną rolę w przebiegach obydwóch epizodów- w manii króluje jej nadmiar, a w depresji, jak łatwo można się domyślić- jej brak!!!!
Oczywiste są wynikające z tego faktu zachowania- za dużo nadziei powoduje zachowanie irracjonalne, zbyt dużą ufność w to, że wszystko się uda- może przejawiać się w inwestowaniu pieniędzy w nietrafione przedsięwzięcia itp.
Natomiast w przypadku depresji brak nadziei może być tak skrajny, że w efekcie osoba zrozpaczona podejmie próbę samobójczą nierzadko zakończona tragicznie.
Nadzieja więc odrywa niesamowicie istotna rolę naszym życiu.
Przynajmniej w moim jest ona wszechobecna.
Chyba się zacznę nosić na zielono, choć to zupełnie nie mój kolor ha ha ha
Ja świadomie wybieram- ufam w to, że w moim życiu wszystko układać się będzie dobrze , ale też dopomagam szczęściu jak tylko mogę. Mam pogodne usposobienie więc generalnie jest mi łatwiej. Jestem przekonana, i wiecie o tym doskonale, że to do nas właśnie, należy wybór, jaką przyjmiemy postawę- wierzcie mi, że kiedy postrzega się świat jako dobre miejsce i gdy ufa się ludziom, którzy mogą wzbudzać zaufanie (no bo wiadomo, że są tacy, którzy już na dzień dobry na twarzy mają wypisane , że chcą nas oszukać- nie ma co też być naiwnym), to życie jest łatwiejsze. Bez ciągłych domniemań, że ten jest taki, tamten siaki i owaki. Ja szukam w ludziach dobra. Nie obrzucam ich kamieniami, nie szukam w ich oczach drzazgi. Nie oceniam ich i ich wyborów, bo sama nie chcę , żeby inni oceniali mnie. Nigdy nie wiesz jak naprawdę było….. Co się wydarzyło, że ktoś podjął taką czy taka decyzję. Nie osądzaj więc!
Taka jest moja postawa. Takiego wyboru w życiu dokonałam. Taka jestem i tak chcę żyć. Z nadzieją nie na to, że wszyscy ludzie są dobrzy, a świat jest piękny? Nie! Z nadzieją na to, że ja jestem dobra i że dzięki mnie świat może być piękny.
Wiem, że taka postawa się udziela. Nadzieja zaraża. Moja wiara w ludzi kiełkuje i rozmnaża się. Wiem, że to, co daję innym nie tylko słowa, ale też czyny procentują- to jest nadzieja, która się rozrasta i idzie dalej.
Czy dzięki temu, co robię przybywa dobra?
TAK!
Każdy mój krok dodaje mi energii i wtedy wiem, że mam właśnie w sobie nadzieję, że nie dążę ślepo do celu. Bo idąc właśnie drogą do spełnienia moich marzeń spotkam ludzi- wiecie, że to właśnie moja rodzina, moi bliscy i wy- ludzie jesteście dla mnie największą wartością.
PUSTKA EGZYSTENCJONALNA?
Masz ją w sobie?
Zgłoś się do mnie koniecznie.
Nie myśl, że nie wiem co to jest.
Ja również przeżywałam takie dni, kiedy nadzieja opuściła mnie totalnie. Kiedy szukałam najwyższych pięter, żeby móc z nich skoczyć, ostrzyłam noże i odliczałam porcje tabletek, po których zażyciu mogłabym się już nie obudzić.
Wiem co to beznadzieja.
Ale dzisiaj na szczęście jestem już w zupełnie innym miejscu.
W miejscu, w którym mogę Ci pomóc.
Bo moją misją nie jest pisanie o zmywaniu podłogi, ciuchach itd.- owszem robię to- bo to skrawek mojego życia- część mnie, ale moją misją jest pomagać ludziom takim jak ja- którzy teraz czują to, co ja kiedyś- nadmiar lub brak nadziei.
Ja mam jej w sam raz.
Potrafię już wyważyć jej dozę.
Wiesz co mi daje moc?
To, że mam fantazję.
To, że mam marzenia- potrafię sobie wyobrazić to, czego pragnę- napisać to, wypowiedzieć, a potem z nadzieją ku temu dążyć.
Widzisz? „Z nadzieją”!!!! Czyli „ z energią marszu”.
Proponuję Ci moją pomoc, bo więzi z ludźmi są niezmiernie ważne.
Powiesz- przecież ja jej nie znam. To jest jakaś obca laska z Internetu. Gwarantuję Ci MOJA Droga, ze nic nie łączy tak bardzo, jak wspólne doświadczenia z przeżywania epizodów związanych z ChAD.
Ja pisząc posty na facebook’u też nie znałam osób, z którymi teraz regularnie spotykam się na kawę. (Pozdrawiam dziewczyny.)
Tworzymy więzi- bardzo mocne!!!! Bo spojone trudnymi doświadczeniami.
Nadzieją napawa nas wspólna rozmowa, uścisk dłoni, to, nasza obecność.
Nadzieją mogą napawać różne rzeczy.
Ja wiem, jestem tego pewna, że nadzieją napawają Cię moje teksty.
Zgodzisz się ze mną?
(Jak nie to w ryj. Żarcik.)
Ja w życiu mam dużo „ szczęści osobistego” jak nazwał to prof. De Barbaro w swoim wywiadzie. Na serio – dostaję wiele od ludzi, mam zdrowe dzieci, pracowitego męża, mieszkam na wsi, moja teściowa jest mądrą kobietą, siostry i siostrzenice mnie kochają a szwagier szanuje. Mam też was!!!
Skupiam się więc na tym, a nie na negatywach, których nawet nie umiem lub po prostu nie chcę wymienić.
Podsumowując ten tekst chciałabym, żebyście przede wszystkim zapamiętali, że to od nas zależy czy wasze życie będzie drogą pełną nadziei czy wyścigiem do celu podobnym do filmu, w którym główną rolę będzie grała „PUSTKA EGZYSTENCJONALNA”.
Na koniec przypomnę tylko infantylne przysłowie, które na pewno znacie z dzieciństwa :
„Nadzieja matką głupich.”
Oraz niesamowicie dojrzałą odpowiedź na tę pesymistyczną wypowiedź:
„ALE KAŻDA MATKA KOCHA SWOJE DZIECI.”
Czyńcie dobro, żyjcie z nadzieją i niech w waszym życiu będzie tak pięknie, jak tylko potraficie sobie wymarzyć i to spełnić.
Wszystkiego dobrego.
Julka Małecka Praktyk Wyzdrowienia ChAD
Fot.: pieonane
Świetny tekst Julka.. Dokładnie taka sama postawę wyznaje jak Ty.. I mimo że nieraz miałam momenty zwątpienia.. To jednak dużo łatwiej i przyjemniej żyć z dobrym nastawieniem dostrzegając piękno a nie roztrzasajac każda porażkę… To też Twoja zasługa.. Pomoglas mi odkopac w sobie właśnie takie odczucia które kiedyś ktoś inny tlamsil.. Cieszę się że taka pozytywna osoba jak Ty pojawiła się na mojej drodze życia.. Zdecydowanie utozsamiam się z „energia marszu” mimo że wcale „złota meta” mi się nie zapowiada.. Ale życie to nie meta tylko długa droga i ta drogę chce przemaszerowac z radością wiara i nadzieja.. Dzięki Julka.. Dobrze wiesz za co.. Dolozylas parę ładnych cegiełek do odbudowywania „mnie” ❤️❤️❤️
No i bardzo dobrze Moniko, ze się odbudowało. Dobrego dnia kochana i dzięki za komentarz.
Ja kiedy budzę się i mam dolinę, pytam siebie czego mi brakuje? No nic…..mam kochającą się i zdrową rodzinę, pracę, stać mnie na wakacje by wypocząć…nie ma do czego się doczepić! Dolina nadal jest. Wtedy myślę, że chora koleżanka jedzie właśnie na kolejną dawkę chemii I nie ma doliny, staje do pionu i jest mi wstyd za te myśli ?. Wstępuje we mnie nadzieja, dzwonię do koleżanki żartuję by było łatwiej, śmiejemy się i mówię do siebie:kurcze mam wszystko a jeszcze narzekam TO jest kiepskie! Czasem nie doceniamy tego co mamy tak jest w moim przypadku. Lubię już narzekać z natury bo jestem pesymistķą cholerną i na ok tydzień staje się inna szczęśliwa radosna bez dolin, doceniam co mam. Kurcze trudno żyć gdy jest się taką pesymistķą od kiedy napięć moja sięga ? bardzo Cię podziwiam za entuzjazm i taką radość którą nam serwujesz…..to pomaga uwierz pomaga ❤❤❤
Miało być pamięć ?
luz…..
Żabciu…. nawet nie wiesz jak się cieszę, ze „to pomaga”. Jest 3:56 a ja odpowiadam na wasze komentarze, bo nie miałam wcześniej, ani później nie będę miała jak. I czytam tu od Cibie własnie to, że „pomaga” i skrzydla mi rosną i już mnie się CHCE. Nie napiszę zbyt wiele, bo mój mózg jeszcze nie wskoczył na taki eobroty jak powinien, ale napiszę najważniejsze DZIĘKUJĘ, DZIEKUJĘ, DZIĘKUJĘ.