„Podziwiam Twoją siłę Julka, tak trzymaj. Nie daj się swojej przypadłości, najważniejsze, że znalazłaś na nią sposób ”- mam nadzieję, że osoba, która napisała do mnie te słowa nie obrazi się za to, że ją zacytowałam.
Zastanawiasz się może skąd czerpię moje super moce- siłę do tego by być House Managerem i zarządzać moją trzyosobową rodziną, krzepę do tego, by się rozwijać osobiście i zawodowo oraz potencjał niezbędny ku temu, by iść przez życie z uśmiechem na twarzy?
Oprócz tego, że nauczyłam się być mocna sama w sobie, to moim sekretem na sukces są ludzie, którzy mnie otaczają. To oni sprawiają, że po pierwsze żyje mi się łatwiej, a po drugie, że moja egzystencja nabiera sensu i żywych barw-znajduję co dzień inspiracje do tego, by każdy dzień był wartościowy i godny zapamiętania.
Na samym początku wyliczanki są moje dzieci- moim tego, że czasem mnie doprowadzają do szewskiej pasji, to kocham je najbardziej na świecie, bo starszy syn swoją inteligencją zawsze potrafi mnie rozśmieszyć i zbić z tropu, a młodszy rozbraja niewinnością i wrażliwością.
Mój mąż jest mężny i niezwykle odważny i przy tym pracowity za trzech. To dzięki niemu w ogóle cokolwiek mamy, bo gdybym ja miała zarządzać naszymi dobrami, to zamiast mieszkania mieli byśmy ekskluzywny lumpeks.
Na trzecim miejscu stoi moja ukochana starsza siostra wraz ze szwagrem i moim siostrzenicami. O szwagrze już pisałam w tekście pt;”Jestem z Ciebie dumny.” (https://julkamalecka.pl/jetem-z-ciebie-dumny/ przeczytaj koniecznie). Moja starsza siostra po wczesnej śmierci mojej mamy mając zaledwie 19 lat wraz z mężem mnie wychowała. Z pewnością nie była gotowa psychicznie na taką odpowiedzialność, jednak dała radę. Późniejsze sytuacje związane z moimi pobytami w szpitalach również były dla niej trudne, ale mimo tych wszystkich przeciwności losu, ona idzie przez życie jak burza. Nie ma dla niej rzeczy niemożliwych. Tak już się zaprawiła w bojach, że wiem, że wystarczy jeden telefon do niej, a zejdzie do otchłani piekieł tylko po to, by znaleźć tam źbło trawy, które akurat jest mi niezbędne (do dłubania w nosie lub uchu ha ha ha). Kocham ją z całych sił, a ona odzwzajemnia tę miłość z nawiązką.
Jestem niesamowicie zżyta z jej córkami- moimi siostrzenicami.
Czas lec,i ale nie jest mi przykro z tego powodu, bo dzięki jego upływowi na świecie pojawiły się dzieci- moja młodsza siostra dorosła psychicznie do tego, by stać się matką i na świat przyszła dziewczynka- kolejna z moich siostrzenic- teraz ma trzy latka, a uczucie, którym ją obdarowuje jest tak wielkie, że rozpiera moje serce. Może dlatego, że sama mam dwóch chłopców. Córka mojej młodszej siostry, to nasz mały płomyk radości, tak samo jak synek jednaj z moich siostrzenic.
Tak, tak. Nie zdążyłam się nawet obejrzeć, a dziewczynka, w której wychowaniu uczestniczyłam również stała się matką i to najlepszą matka jaką znam – oaza spokoju!!! Codziennie zadziwia mnie swoim zdrowym podejściem do wychowania tego malucha- nie panikuje, pięknie się nim opiekuje, słucha tylko siebie, a nie rad babci czy prababci, cioć , koleżanek czy moich (ja się tam za dużo nie wpierdalam , bo wiem , że nie ma co!!!).
Oj….ten tekst zamienił się w wyliczankę członków mojej rodziny, ale nie mogłam się powstrzymać przed przedstawieniem wam najdroższych mi osób, które są tak bardzo ważne w moim życiu. To one sprawiają właśnie, że jestem kim jestem, że czuję się tak, jak się czuję. To miłość do nich każdego dnia ratuje mnie przed chandrami i poczuciem braku sensu. Jedne uśmiech takiej małej trzyletniej gwiazdy lub ośliniony buziak niewinnego łobuza dają powera do działania na długi , długi czas.
To była moja najbliższa rodzina- spojona wieloma trudnymi przeżyciami (nie piszę jakimi, ale uwierzcie, że było ich sporo. Nie wszystkie dotyczyły tylko i wyłącznie mojej choroby. Jak każda rodzina mamy swoje małe tragedie, ale niech one pozostaną również naszym małym sekretem), powiększająca się coraz szybciej- i dobrze- nareszcie jest nas coraz więcej.
A teraz nadszedł czas na tą nieco dalszą, co nie znaczy, że mniej ważną, familię.
Byłabym niesprawiedliwa, gdybym powiedziała złe słowo na moją teściową.
„ZŁOTA KOBIETA” tylko to mi do głowy przychodzi, gdy o niej pomyślę. No może jeszcze, że „ma motor w dupie”!!! Jasne , że nie we wszystkich kwestiach się zgadzamy, ale to naturalne bo dzieli nas różnica pokoleń. Najważniejsze jednak , że nie toczymy między sobą żadnej walki. Razem gramy do jednej bramki. Gola zaliczamy, gdy nasza rodzina jest bezpieczna, zdrowa, szczęśliwa i…. najedzona.
Na zmianę gotujemy, ona bardzo mi pomaga przy utrzymaniu domu i ogrodu w porządku, a także przy opiece nad dziećmi. Kocha swoich wnuków najbardziej z całych sił.
A mnie? Myślę, że też darzy uczuciem zbliżonym do miłości, bo nieraz pomagała nam w kryzysowych momentach. Jako starszej osobie naprawdę trudno jej było zrozumieć co się ze mną działo, gdy miałam epizody maniakalne, ale przeszłyśmy przez to wszystko razem.
Moja cała rodzina zjednoczyła się.
Pomogli też nam inni bliscy- moje wspaniałe przyjaciółki, a potem także inni ludzie, którzy mnie wspierają na co dzień.
Prawda jest taka, że w miasteczku , a którym mieszkałam – bo teraz mieszkam na wsi- wszyscy doskonale wiedzą o tym, że jestem chora. Nie jest to żadną tajemnicą, bo pisano o tym nawet w gazecie ha ha ha .
Dlaczego?
Ponieważ zorganizowałam wernisaż swoich prac- fotografii pt.:”FOTOMANIA” przedstawiał on kadry, które sfotografowałam będąc w stanie maniakalnym lub obrazy, które mnie bardzo dotykały. Były one niespójne tematyczne, ale opatrzone komentarzami – tworzyły jednolitą całość.
Wszyscy ludzie, którzy mnie w miarę blisko znają, są dla mnie serdeczni. Nie znam nikogo (na szczęście), kto by mi źle życzył – i niech tak pozostanie. Dlatego też moje samopoczucie jest dobre, ba mozna nawet powiedzieć, że wyśmienite.
Ja nie złorzeczę nikomu, więc dlaczego inni mieliby być zawistni w stosunku do mnie?
Zdaję sobie sprawę, że życie , to nie bajka i nie patrzę na nie przez różowe okulary. Jednak jestem daleka od plotek, zazdrości i zawiści. W moim życiu najważniejsza jestem ja, moja rodzina i moi bliscy, reszta…..jest tylko bełkotem, którym karmi nas świat.
Po co skupiać się na tym „kto?”, „co?”, „gdzie?”, „z kim?”.
Masz swoje życie więc nim żyj!!!
Ja tak właśnie robię i może właśnie dlatego -dzięki temu , że nie „patrzę innym w gary” , a dbam o relację z tymi, na których mi zależy, jestem dzisiaj taka silna, mam epę do tego, by iść przez świat i realizować nowe pomysły- bo wiem, ze NIE JESTEM SAMA, że są ze mną ludzie.
A Ty?
Jesteś ze mną ?
Mogę na Ciebie liczyć?
Pięknej niedzieli- blisko ludzi.
Julka Małecka Praktyk Wyzdrowienia ChAD
Fot.: Julia Małecka – wystawa pt.”FOTOMANIA” (Szalona noc w środku gigantycznego epizodu maniakalnego- pomysł na zdjęcie i wykonanie nie do końca kontrolowane działanie- oto jego wynik.)
Gdzie te zdjecia mozna zobaczyc ?
W galerii Neo Lazarus w Poznaniu. Ale zrobię chyba tutaj zakładkę z tymi fotografiami wiesz…..
❤ Julka dołączam się do pytania koleżanki poniżej. Można gdzieś obejrzeć te zdjęcia?
To ja odpowiem tak samo- wisza one w galerii Neo Lazarus na Łazazu w Poznaiu, ale włoże tu zakładkę i będa na stronie już niebawem.