Od dawna fascynuje mnie temat minimalizmu. Jest tak, ponieważ jestem nieuleczalną zakupoholiczką, ale plusem jest to, że jestem tego świadoma.
Mam w szafie wszystko. Moje buty i torebki idealnie komponują się z wybranymi kreacjami, a biżuteria tworzy zgraną całość z tym, co akurat mam ochotę założyć.
W moim budżecie zawsze znajdzie się miejsce na kolejny ciuch. Nie ważne czy z lumpeksu czy z butiku- kolekcja ubrań w mojej szafie ustawicznie się powiększa.
Na porządku dziennym są sytuacje, w których dzwonią do mnie znajomi i pytają czy ma „to i to”, a ja oczywiście mam i z przyjemnością pożyczam. Bo dlaczego by nie? Po co inni mają wydawać pieniądze na ciuchy, które mogą znaleźć w moje garderobie? Niepotrzebna strata pieniędzy!
Ostatnio wróciłam do zwyczaju zaopatrywania się w książki. Robię to z ogromną przyjemnością- ale to też nie jest zdrowe!!!! Mam książki na temat projektowania ubrań, wizażu, ziołolecznictwa, beletrystykę (dużo beletrystyki i to bardzo interesującej!) no i oczywiście książki tematycznie powiązane z ChAD.
Niedługo będę mogła je, i te wszystkie, które od przeprowadzki leżą w kartonach wyeksponować na regale od podłogi do sufitu w mojej sypialni!!!!
Książki cieszą mnie naprawdę niesamowicie.
No i oczywiście KOSMETYKI. Uwielbiam! Każde najnowsze paletki, cienie, rozświetlacze….. Ekspedientki w drogeriach mnie kochają, bo jestem idealnym klientem- wystarczy tylko dobrze o mnie zadbać, a kupie naprawdę wiele.
Z resztą ja jestem tego typu klientem, który lubi być dobrze obsłużony. Mam swoje ulubione sklepy, gdzie pracują moje ulubione sprzedawczynie- ja podaje tylko rozmiar i przeznaczenie ubioru, a one podają mi ubrania, które tylko mierzę (pozdrawiam serdecznie i dziękuję).
Czy prowadzę konsumpcyjny styl życia?
Wszyscy wiemy co to jest pytanie retoryczne więc pozostawię je bez odpowiedzi.
Ale tak bardzo chciałabym być minimalistką…..
MNIEJ ZANCZY WIĘCEJ….
Czytałam nawet książkę na ten temat. I co? Kiedy tylko doszłam do momentu, w którym trzeba było się pozbyć swoich ubrań, szybko się pozbyłam. Oczywiście książki a nie ubrań ha ha ha.
Wczoraj oglądałam również film na ten temat- jestem całym sercem z tymi, którzy żyją w myśl tej filozofii, jednak sama nie jestem jeszcze gotowa, aby wprowadzić ją do swojego życia!
Fascynuje mnie to, jak można żyć niezbędnym minimum przedmiotów i ubrań, ale to jeszcze nie moment w moim życiu, aby się tego wszystkiego wyzbyć. Jeszcze jestem za słaba, by zrobić ten krok.
Czy kiedykolwiek uda mi się go uczynić?
Nie mam zielonego pojęcia!
Oczywiście, że wolałabym zamiast wydawać kasę na to, co już i tak mam tylko, że w innym kolorze, odkładać pieniądze na podróże, ale nie umiem. Nie umiem się oprzeć. Absolutnie zdaję sobie sprawę z tego, że są to zachowanie kompulsywne, ale nie potrafię na razie ich przezwyciężyć.
Przydałaby się terapia?
No pewnie!
Może sama ją sobie zrobię?
Wśród książek, które nabyłam jest również poradnik, dla osób z zaburzeniami afektywno dwubiegunowymi, który przeprowadza osobę chorą przez proces terapeutyczny- to jest dobry start do tego, aby przepracować właśnie tego typu zachowania, aby zrozumieć jakie „dziury” zaklejam tymi wszystkimi dobrami, których tak naprawdę wcale nie potrzebuję.
A TY?
Jak to jest w Twoim przypadku?
Wydajesz lekkomyślnie pieniądze?
Czy może odkładasz je skrupulatnie na jedne cel?
Pisz w komentarzu jak wygląda Twoja perspektywa, być może Twoje doświadczenie zainspiruje mnie do podjęcia jakiś działań naprawczych obecnej sytuacji.
Życzę Ci dobrego startu na ten początek tygodnia.
Udanego poniedziałku.
Julka Malecka Praktyk Wyzdrowienia ChAd
Fot: vacdll
Czekaj, ale Ty nie chodzisz na thérapie ? Szkoda…. Behawioralno poznawcza jest OK. Wlasnie na nia wracam. Nie ze wzgledu n’a shopoholizm, do ktorego przyznane sie bez bicia, ale zeby lepiej sobie radzic z emocjami. I fakt, ze sama wlasnie studiuje ta dziedzinie absolutnie nie zwania mnie od wlasnej terapii. Przeciwnie, superwizja jest obowiazkowa ! Polecam.
Wiem, że terapia poznawczo- behawioralne jest MEGA i niedługo pewnie sama z nij skorzystam. Duzo czytam na ten temat i tyle,ile moge robie we własnym zakresie. Fajnie jest mieć superwizora. Powodzenie w odkrywaniu siebie Kocie.
No w moim przypadku terapia to jest styl zycia… I tym kolejnym razem bede zdecydowalam dalej jezdzic moim rozwalajacym sie samochodem, zeby znow zainwestowac w terapie. Czyli w siebie. Znam sie juz calkiem dobrze, teraz chodzi o prace nad emocjami, bo znow zalewaja mnie negatywne mysli… Powodzenia i zycze, zebys tez znalazla dobrego terapeute, bo TPB jest skuteczna… ale kosztowna !
Zdaję sobie z tego sprawę Kocie, ale z doświadczenia wiem, ze inwestycja w siebie, to najlepsza z możliwych inwestycji ha ha ha. W ten sposób udało mi się odnaleźć swoją pasję, którą jest pisanie – łatwo nie było- ale się udało jak widać. Był to proces długi i ciężki, bardzo pracochłonny, ale dzieki bardzo dobremu wsparciu wypracowałam to, co było konieczne, aby odkopać w sobie potencjał i odnaleźć swoje IKIGAI. Tanio też nie było. Ale ja doceniam ludzka pracę- staram się to robić materialnie, a nie przez jakieś prezenty- srenty. Ludzie potrzebuja wynagrodzenia finansowego za swoją pracę a nie kawki czy bombonierki, a niestety nie każdy tak myśli. Ja rówenież zanm siebie dość dobrze i umiem rozpoznawać swoje emocje- tylko czasem jestem mądra, gdy radzę innym co mają z nimi robić, a gdy sama mam się zastosowac do swoich rad , to już ztym bywa gorzej- no cóż :”lekarzu wylecz się sam” Ha ha ha Pewnie wiesz o czym mówię. Wszystkiego dobrego Kocie- sukcesów na drodze do samorozwoju.
DOKLADNIE wiem, o czym mowisz ?
LUBIE TO.
No ja Ciebie nie zainspiruje haha wydaje na bierzące potrzeby, nie odkładam bo jakoś skubane uciekają a w ogóle to mam lenia na zakupy , dziwne co hihi. Ale z innej beczki to mam marzenie abstrakcyjne wiem no ale kto mi zabroni – jakbym była żoną szejka zamiast tracić pieniądze bez sensu , bo przecież miałabym wszystko pewnie nawet kwadratowe jaja ??to codziennie tajniacko wydawałabym masę pieniędzy żeby innym pomagać , na serio odpalam kompa i kto za serce jakoś mnie by śćisnęło to pyk przelew leci, jezu jaka byłabym szczęśliwa o kurde no , normalnie rozdajocholik??
Wspaniale!!! Aga nie musisz być żoną szejka, żeby pomagać ludziom. Mi się to czasem udaje. Tutaj nie będe pisać jak to robię, ale jak chcesz, to napiszę Ci w prywatnej wiadomości, jak pomagam namacalnie innym- dla mnie to małe gesty- dla innych dowód, że ktoś o nich pamęta, że jest wrażliwy na ich potrzeby. Trzeba tylko trochę mocniej otworzyć oczy no i czasem z czegoś zrezygnować na rzecz innych. Ale z czałego serca Ci życzę, żebyś poznała szejka i dzięki temu zmieniała świat. Wszystkiego dobrego Aguś i dzieki za komentarz. (Jelsi nie lubisz jak ktoś do Cibie mówi Aguś, to przepraszam.)
Hihi lubię , Agusią jestem dla męża często ale tylko wieczorkiem …. o matko hihi potem w ciągu dnia już niekoniecznie buuuuu, hihi??no babol jeden – życie ….?
No to pozdrawiam Aguś….bo noc się zbliża ha ha ha
No tak tak a jeszcze moja m jak miłość filmik the Best hihi??muszę wszystko pogodzić w czasie ?
No to zyczę POWODZENIA Ago. Pieknego dnia.