„Mamy to, na co się godzimy”- usłyszałam niedawno w radiu.
To był chyba znak od Boga lub przekaz od energii krążącej w kosmosie.
Bardzo potrzebowałam tego omenu ponieważ znajduję się teraz na rozdrożu.
Przede mną ważne decyzje i istotne jest niezmiernie, by nie zatracić siebie dokonując wyborów nie z serca lecz z głowy.
Miałam okazję już nie raz się przekonać , że „odwaga płynąca z serca daje poczucie szczęśliwości w codzienności” i to naprawdę działa. Jednak zanim człowiek zdecyduje się na tę jedną konkretną opcję, proces jakiemu podlega często pełen jest lęku i wielu niewiadomych, które niejednokrotnie przysłaniają to, co podpowiada intuicja. W poczuciu strachu nie ma nic złego może ono motywować do działania. Najgorsze jest jednak to, że przed tym, zanim zadzieją się te niezmiernie ważne sprawy, w naszym życiu panuje taki okres pełen rozterek i niepewności.
Staram się być wierna sobie, swoim ideałom i wartościom.
„Staram się” to dobre słowo, bo świat często wrzuca nas w sytuacje, w których wydaje się, że nie ma wyjścia, że trzeba dumę i ideały schować do kieszeni i po prostu robić to, co w danym momencie jest najlepsze nie tylko i wyłącznie dla nas, ale przede wszystkim dla naszych bliskich.
I można sobie tłumaczyć, że jak Ty będziesz szczęśliwa to szczęśliwi będą wszyscy dookoła Ciebie, ale czy faktycznie tak będzie? Czy swoim szczęściem jesteś w stanie nakarmić swoje dzieci i ogrzać swój dom?
„Mamy to, na co się godzimy.”
Opowiem na co ja się godziłam, a właściwie może na co się nie godziłam.
Pozwoliłam sobie na to w moim życiu, by przez dziesięć lat bulić kupę kasy za wynajem mieszkania.
I choć wszyscy życzliwi doradcy dookoła dobrze radzili, żebym wzięła kredyt, nie zrobiłam tego.
Nie zgodziłam się na niebotyczne raty, które dziś nie jednemu spędzają sen z powiek.
Nie zgodziłam się na to, aby przez początki mojego związku z moim obecnym mężem, mieszkać w domu jego rodziców- dzięki temu, że wynajmowałam mieszkanie miałam swobodę, mogłam mieć w domu albo masakryczny burdel albo idealny porządek, robić co zechciałam i kiedy chciałam.
Nasze relacje umocniły się na tyle, że teraz spokojnie możemy już zamieszkiwać obok moich teściów.
„Mamy na co się godzimy.”
Łatwo powiedzieć gorzej zrobić. Bo wiesz, kiedy zdeterminowana byłam już o krok od popełnienia kolejnej gafy w moim życiu, uświadomiłam sobie, że faktycznie tak jest, ale zdaję sobie sprawę z tego, że łatwo nie będzie. Nagroda czeka, to jest pewne, ale jak daleko? Tego nie wie nikt, a już na pewno nie ja.
A TY?
Na co się godzisz, a na co nie?
Walczysz czy płyniesz z prądem?
Czy tak jak ja stoisz na rozwidleniu dróg i musisz podjąć decyzję, w która stronę pójść czy może masz już za sobą jakiś ważny wybór?
Piszcie.
Życzę wszystkim wspaniałego dnia.
Julka Małecka Praktyk Wyzdrowienia ChAD
Fot.: Kirk Fisher
Hm a ja dodam do tego – wybieraj lepsze zło-czasem jest ich kilka No wiec to lepsze ….???
No niestety to też prawda. Ale to juz jest desperacja. Ufam, ze trzeba być wytrwałym i upartym choć to nie jest łatwe. I mimo, że częto wydaje nam się, ze właśnie tylko najgorsze opcje nas otaczaja i nie ma żadnego światełlka w tunelu, to czasem los daje nam szanse trzeba tylko umieć ją zauważyć i odpowiednio wykorzystać. A przede wszystkim nie bać się. Milego dnia Agnieszko i dzieki.
Jestem zodiakalną wagą i trudno podejmuję decyzję, wszystko ważę i rozważam zanim coś zrobię. Jak już coś zdecyduję, to czasami żałuję po czasie, że tak postąpilam, ma szczęscie nie są to poważne decyzje, tylko np. kupno czegoś niedrogiego. Nie jest to dobre, ale tak czasami ze mną bywa. Poważnych decyzji, jak
wybory miłosne czy kupno mieszkanią nigdy nie żałowałam. Czasami tylko po przemyśleniach mi żal, że w danej sytuacji mogłam postąpić inaczej, ale no cóż człowiek całe życie uczy się na błędach. Pozdrawiam i miłej niedzieli życzę ?
OCZYWIŚCIE!!! Cały czas się uczymy. I dobrze jest kiedy uczymy się na tych błędach. A nie ciągle popełniamy te same.
Wiem Lilko, że decyzje, które podejmujesz są dla Ciebie najlepsze i że w Twoim życiu masz to, na co się godzisz. A to, że czasem człowiek myśli , że móglby postąpić inaczej? No coż czasu nie cofniemy. Zawsze lepiej myśleć , że przed nami przyszłość i to o niej warto dobrze decydować.
Serdecznie Cię pozdrawiam i równiez życzę wspaniałej niedzieli. I oczywiście dziękuję za udział w dyskusji.
Bezdyskusyjny jest fakt źe mamy to na co się godzimy bo przecieź ze wszystkim i w kazdym momencie moźemy skoncy z czyms czego nie akceprujemy.To jednak bywa często nie do przeskokoczenia dlatego kieruję się w źyciu asekuracyjną i wygodną zasadą jeźeli nie moźesz czegoś zmienić to zaakceptuj to i paradoksalnie dochodzimy do punktu wyjścia tej dyskusji czyli mamy to na co się godzimyPozdrawiam serdecznie wszystkich którzy godzą się z czyms czego nie akceptują i liczą na to źe jakoś to będzie albo zdarzy się cud….Milej niedzieli dla kazdego✋
Liczyć na cud….. Pewnie w niektórych aspektach życia każdy na takie zrządzenie losu liczy. Ja staram się mieć wpływ na to, co dzieje się w moim życiu, ale masz rację są rzeczy , których nie przeskoczymy , a walczyć z wiatrakami nie zawsze ma sens. Dziekuję Ci Jolu za ten cenny komentarz i równiez zyczę miłej niedzieli.