Każda historia jest inna

MAGICZNA CZTERDZIESTKA

„Para kochanków spotyka się w restauracji. W młodości byli w sobie szaleńczo zakochani, niestety, życie stanęło im na przeszkodzie i każde poszło swoją drogą. Minęły lata, oboje ucieszyli się na wspólną kolację w eleganckiej dzielnicy; znów się zobaczą; spędzą czas w lokalu, w którym umawiali się przed laty. Upływ lat wyrył się na ich twarzach, ale zupełnie się tym nie przejmują. Patrzą na siebie tymi samymi oczami, co dawniej, bo przyjemność, którą odczuwają, pozostała nienaruszona, odnoszą wrażenie, jakby pożegnali się zaledwie wczoraj. Siedzą naprzeciwko siebie, studiują menu. Po chwili przychodzi kelner.

– Czy są państwo gotowi złożyć zamówienie?

– Dla mnie będzie specjalność dnia- odpowiada kobieta.

– Świetny pomysł! Poproszę to samo- odzywa się mężczyzna.

– Wspaniale- mówi kelner- które danie konkretnie?

Mężczyzna i kobieta wymieniają spojrzenia i wybuchają śmiechem ….. każde wyciąga okulary do czytania, żeby jeszcze raz przejrzeć menu.”

Okulary…. Noszę je już od dobrych kilku lat….. Zaczęłam z nich korzystać nie z potrzeby, a ze zwykłej próżności. Od zawsze chciałam bowiem je nosić. Dlatego więc właśnie kilka lat temu, kiedy rzeczywiście zaczęłam nieco gorzej widzieć (nie mogłam przeczytać mikroskopijnych napisów na opakowaniach leków czy kremów) bardzo się ucieszyłam, że wreszcie spełnię swoje marzenie i będę mogła korzystać z okularów.

Opowiadanie z książki „Druga młodość, cóż z tego, że druga” Coroline de Maigret i Sophie Mas rozśmieszyło mnie niezwykle dlatego, że dzisiaj bez okularów żyje mi się raczej trudno.

Tak, tak czterdziestka nieubłagalnie się zbliża.

Czy ten fakt skłania mnie do refleksji?

Gdyby tak nie było, to nie pisałabym tego tekstu.

Uważam, że tak samo dla kobiet, jak i dla mężczyzn „zaczarowana czterdziestka” to wiek szczególny. Często to właśnie wtedy przychodzi „kryzys”, lecz nie zawsze musi on wiązać się z wydarzeniami katastroficznymi takimi, jak zmienianie żony na młodszy model czy wpompowywanie w siebie hektolitrów botoksu, by poczuć się chociaż troszkę młodziej.

Myślę, że może być to czas wyjątkowy. Bardzo wartościowy i cenny dla każdego, kto przez ten okres przechodzi. Wszystko zależy oczywiście jak go wykorzystamy.

Jeśli o mnie chodzi, to czuję absolutną moc. Moc sprawczą. I nie jest to objaw manii czy hipomanii. Moje dzieci są już coraz większe- starszy syn niedługo wyfrunie z gniazda, młodszy też nie potrzebuje tego, abym śledziła każdy jego krok. Mogę więc sobie powoli pozwolić na to, by realizując swoje plany i marzenia nie brać pod uwagę faktu, że niektóre rzeczy mogą być trudniejsze do osiągnięcia ze względu na „posiadanie małych dzieci”. Nie twierdzę, że małe dzieci przeszkadzają w realizacji marzeń, ale moim zdaniem o wiele prościej jest najpierw je wychować, zaczekać aż trochę podrosną, by potem oddać się z czystym sercem, sumieniem i umysłem temu, co pochłonie nas w stu procentach.

Tak, już niebawem będę obchodzić swoje czterdzieste urodziny…..

Co czuję? Że wszystko jest możliwe!!!!

Mam w sobie ogromny entuzjazm, siłę i energię do tego, by realizować swoje plany. Mało tego Bóg każdego dnia stawia na mojej drodze osoby, które mi sprzyjają.

Nie wierzę w przypadki. Za to ufam, że zrządzenia losu istnieją i w moim życiu dzieje się ich bardzo wiele.

Druga młodość? Nie!!! Ja nie potrzebuję drugiej młodości!!!

Cieszę się absolutnie z momentu życiowego, w jakim jestem teraz- nie za młoda, nie za stara- taka w sam raz. Już nie mam dwudziestu paru lat, nie wyglądam tak i na szczęście w głowie myśli też mam już inne.

„Tyle lat przeżyłam i wiem, co ważne, a co mniej. Spokój swój odkryłam i sens, mogę chcieć lub nie.”- śpiewa Krystyna Łobaszewska, a ja słowa tej piosenki mocno przytulam do serca i sprawiam, że są moje.

Kiedy pomyślę o tym, co przeżyłam w moich oczach pojawiają się łzy- łzy wzruszenia, szczęści i wdzięczności , bo „lubię życia smak , cudem każda chwila (….) chwalę dzień za dania” (dalej śpiewa Pani Krystyna), a ja wiem, że to prawda- moja prawda. Odkryłam swój spokój, swoją równowagę lecz nadal mam w sobie to „coś”- to, co każe mi chcieć, pomaga „móc” i sprawia, że każdego dnia moje sny stają się rzeczywistością.

Takie jest właśnie moje życie na miesiąc przed osiągnięciem „magicznej czterdziestki”.

„Niech się dzieje wola nieba z nią się zawsze zgadzać trzeba.”

Być może coś pokrzyżuje moje plany. Trudno. Czasem i też tak bywa. Przekonałam się o tym nie raz. Lecz z ufnością patrzę w przyszłość, bo wiem, że sobie poradzę.

Wiem, że mam na kogo liczyć- na ludzi, którzy są przy mnie i…. na samą siebie.

I choć okulary zakładam na nos każdego dnia i czasem nie potrafię odczytać komunikatu w moim telefonie, to się nie martwię. Dlaczego? Bo jestem dziś mądrzejsza. Mądrzejsza o czterdzieści lat!!! 

I za to właśnie jestem wdzięczna. Za to wszystko, co się wydarzyło przez ten czas.

Za moje dzieci, moją rodzinę, mojego męża, moich bliskich, za diagnozę ChAD, za pięć szpitali psychiatrycznych, za moje doświadczenie zawodowe, za wykształcenie i za wszystkich ludzi, którzy stanęli na mojej drodze.

To wszystko mnie ukształtowało, sprawiło, że dziś jestem wrażliwym, empatycznym, silnym i mądrym człowiekiem. Człowiekiem, który na co dzień nie zajmuje się tylko sobą i „swoim podwórkiem” lecz pomaga innym. Człowiekiem, który ma w sobie żar. Człowiekiem z misją.

Żyję według schematu, moje dni wyznacza codzienna rutyna- bardzo ją lubię i jestem do niej przyzwyczajona. To ona daje mi poczucie bezpieczeństwa i uważam, że to dzięki niej od 7 lat jestem w remisji. Jednak fakt, iż moje życie jest przewidywalne nie świadczy wcale o tym, że brakuje w nim ognia. Ten ogień jest we mnie – w moim sercu.  I rozpala się każdego dnia, kiedy zaczynam swoje działania.

Z żarem zasiadam więc do swoich wszelkich obowiązków i  z zaangażowaniem je wykonuję, bo wiem, że mają sens- że są potrzebne.

Mam już prawie czterdzieści lat i czuję się wspaniale.

Tak „magiczna czterdziestka” wcale mnie nie przeraża.

Wręcz przeciwnie- już nie mogę  się doczekać co życie szykuje dla mnie ciekawego dalej?

Te dziesięć lat do pięćdziesiątki może być niezwykle ekscytującą podróżą i ja w tę podróż zabieram ze sobą: serce, umysł i duszę tak, aby móc przeżyć, dotknąć i zrozumieć otaczający mnie świat.

A Ty? Ile masz teraz lat?

Jak się czujesz?

Przekroczyłaś już swoją „magiczną czterdziestkę”?

Życzę Ci, abyś czuła się dobrze w każdym wieku.

Wspaniałego dnia.

Julka Małecka Praktyk Wyzdrowienia ChAD

Fot: Tope Asokere

 

 

SZUKAJĄC NATCHNIENIA

SZUKAJĄC NATCHNIENIA

Każda historia jest innaSZUKAJĄC NATCHNIENIA Po czterech latach prowadzenia bloga zdarza się (nie często, ale jednak), że gdy zasiadam nad czystą kartką papieru lub przed ekranem monitora, mój mózg ogarnia pustka. Ogromna pustka.Co wtedy?Wtedy warto poważnie...

czytaj dalej
SIŁA W NAS

SIŁA W NAS

Każda historia jest innaSIŁA W NAS Całkiem niedawno założyłam swoją własną działalność. Jestem więc dumną właścicielką firmy. Jak to jest być szefową dla samej siebie? Jak na razie zaje…ście. I niech tak już zostanie. Nawiązując do wątku zakładania firmy chcę Ci...

czytaj dalej
OBOJĘTNE, CO MÓWIĄ

OBOJĘTNE, CO MÓWIĄ

Każda historia jest innaOBOJĘTNIE CO MÓWIĄ Usłyszałam ostatnio od przyjaciółki stwierdzenie, które ubawiło mnie do łez:” Obojętne, co o Tobie mówią, byleby tylko nazwiska nie przekręcali.”No właśnie czy mówią dobrze czy źle grunt, że mówią.To, że jesteśmy na czyiś...

czytaj dalej
0
Would love your thoughts, please comment.x