Ci, którzy śledzą moje poczynania na facebook’u wiedzą doskonale, że sobotni wieczór spędziłam z kumpelą na bezalkoholowej imprezie tanecznej, która udała się wyśmienicie.

Od dawna marzyła mi się dyskoteka, a powszechnie wiadomo, że uwielbiam spełniać swoje marzenia, tak więc po raz kolejny mój „mały sen” się ziścił i czuję się bardzo zadowolona, choć nieco zmęczona, żeby nie użyć słowa „wykończona”.

Nie mam bowiem już dwudziestu kilku lat, żeby nie schodzić z parkietu do szóstej nad ranem i następnego dnia być „świeża jak poranek”. Ale nie jest też tragicznie.

Jeden z pozytywnych aspektów, który zauważyłam od razu po powrocie do domu, to fakt, iż od czasu, gdy wprowadzono w lokalach publicznych zakaz palenia i od kiedy sama przestałam palić, powroty do domu są o wiele bardziej przyjemne- człowiek nie wraca już cuchnący fajkami i cały przesiąknięty smrodem papierosów. Normalnie, kiedyś , kłaki ci jechały szlugami , a dodatkowo jeśli sama jeszcze byłaś palaczem i przypadkiem lub całkiem specjalnie alkoholizowałaś się na imprezie, to mogłaś być pewna, że ból głowy spowodowany kacem następnego dnia po balandze będzie gigantyczny.

Ale w sobotę impreza była bezalkoholowa i beznikotynowa więc innych skutków ubocznych niż ogromne zmęczenie dzień później, nie odczułam.

I co tam się działo na tych baletach?- pewnie jesteście ciekawi.

Nie powiem (a raczej nie napiszę) zdradzę wam tylko, że dla mnie jako dla kulturoznawcy (miałam między innymi zajęcia z socjologii) i psychologa społecznego, takie disco, to była nie lada gratka. Mogłam sobie obserwować ludzkie charaktery i sprawiło mi to ogromną przyjemność. Nieczęsto mam bowiem sposobność ku temu, by przebywać w większych skupiskach ludzkich. Przeważnie jedynymi moimi obiektami do obserwacji jest pies, kot lub mój teść.

Co zobaczyłam zatem?

Zacznijmy może od tego, że klasyfikację społeczną przeprowadziłam stosując głównie jako wyróżnik kolor ubrania. I tak odpowiednio spotkać na zabawie można było: żółtego, niebieskiego, zieloną (pani na dyskotekę przyszła w golfie!!!!- podziwiam odwagę) oraz innych, którzy dzielili się na: stałych bywalców, Ukraińców, innych obcokrajowców, młode, zgrabne dziewczęta i pozostałych tancerzy i tancerki. Strasznie mnie korci, żeby scharakteryzować ich zachowanie, ale tego nie zrobię.

Powstrzymam się od tego ponieważ obawiam się, że niektóre z wymienionych tu osób mogą przypadkiem przeczytać ten tekst, a moja opinia o nich niestety nie we wszystkich przypadkach jest do końca pozytywna. Ponieważ stawiam zawsze na szczerość i nie chcę absolutnie nikogo publicznie obrażać, to podaruję sobie przytaczanie jakichkolwiek faktów.

A poza tym „Co się dzieje w Vegas, pozostaje w Vegas.”

Mogę tylko napisać, bo zawsze przytaczam takie wydarzenia, że przypadkiem spotkałam jedną z moich czytelniczek (POZDRAWIAM BARDZO SERDECZNIE) i wielką radość sprawił mi fakt, że przyznała się do tego, iż śledzi moje teksty. Fajnie, gdy ktoś na żywo tym się ze mną dzieli.

Jednak muszę przyznać, że w pewnym momencie przeszła mnie taka myśl (nie wiem czy głupia, czy prawdziwa, czy przesadzona czy nie)- po prostu myśl, że w tym momencie ludzie na dyskotece wchodzą na mój blog i sprawdzają kim jestem. I zadałam sobie pytanie: „Czy aby na pewno ja chcę, aby obcy ludzie, którzy się ze mną bawią na imprezie, wiedzieli o tym na przykład, że kiedyś śliniłam się jak buldog lub chodziłam jak naćpana?”

Ale doszłam do wniosku, że podjęłam już decyzję pół roku temu- w czerwcu 2019 roku i od tego czasu muszę się liczyć z faktem, że WSZYSCY wiedzą o mnie, że mam ChAD (Chorobę Afektywną Dwubiegunową) I tak naprawdę jestem dumna z tego faktu. Bo mogę i chcę dziś spokojnie powiedzieć, że staję się AMBASADOREM wszystkich kobiet chorych na ChAD. Reprezentuje je z głową uniesioną wysoko do góry, godnością i odwagą. Przecieram szlak, którym one mogą pójść.

Nie jestem anonimowa, nie boję się, że zostanę napiętnowana.

Mogę pokazać innym- patrz tyle osiągnęłam w życiu- Tobie też się uda.

Jest wiele młodych kobiet, które właśnie zostały zdiagnozowane. One i ich rodziny są przerażone. Droga jaką mają do przejścia jest cholernie trudna. Moja trwa od 16 lat. Mi zajęła 12 lat męczenie się ze sama sobą!!! Ja się nie godzę na to, żeby te piękne, wrażliwe, mądre dwudziestokilkuletnie dziewczyny traciły piękne monety swojego życia na epizody maniakalne lud depresyjne. Każdy taki epizod w życiu burzy WSZYSTKO- misternie zbudowany zamek, którym jest życie. Cegła po cegle rozwala, wydawałoby się, że stabilny mur. Ludzie tracą prace, znajomych, czasem nawet rodzina się od nich odwraca.

Ja wiem jak to wygląda, bo sama przez to przeszłam.

Dlatego zwracam się dzisiaj do Ciebie z apelem jeśli masz ChAD i nie radzisz sobie z diagnozą, nie potrafisz zaakceptować choroby, to odezwij się do mnie.

Jeśli jesteś osobą bliską osoby chorej i widzisz jak ona cierpi, a ty czujesz, że jesteś już na granicy wytrzymałości i nie wiesz już jak jej pomóc, to też zapraszam Cię do kontaktu ze mną.

Prowadzę odpłatne konsultacje w formie telefonicznej, przez skayp’a lub osobiście.

I tak z dyskoteki przeszliśmy tanecznym krokiem do niezmiernie ważnego tematu- do tematu Twojego zdrowia.

Lubię disco , bo się błysko.

Jeśli chcesz żyć normalnie, chodzić na dyskoteki, śmiać się i płakać, nie być „za szybą”, czuć się normalnie- JESTEM TU.

Dzisiaj życzę wam wspaniałego dnia w rytmie swojego ciała i ducha- bądźcie dobrzy dla siebie, a świat będzie dobry dla was. Amen.

Julka Małecka Trener Wyzdrowieni ChAD

Fot.: mayenco

2
0
Would love your thoughts, please comment.x