Każda historia jest innaJAK ŻYĆ Z ChAD I NIE BAĆ SIĘ PRACYWitajcie, jak wiecie jestem Julka Małecka, pisarka i Praktyk Wyzdrowienia ChAD. Na moim blogu dzielę się z Wami moją historią walki z Chorobą Afektywną Dwubiegunową, która jest jednym z typów zaburzeń...
WIARA W DOBRO I W LUDZI
Zycie doświadcza nas nieraz. Śmierć bliskiego członka rodziny, utrata pracy, pobyt w szpitalu (w moim przypadku pięć razy i to w niebyle jakim tylko psychiatrycznym) i jeszcze znalazłoby się wiele, wiele innych spraw i rzeczy. Upadamy, podnosimy się i tak na przemian. Za każdym razem strzepując z siebie brudny kurz stajemy się coraz silniejsi. Uczymy się na naszych porażkach, błędach, niepowodzeniach tak wiele.
Jak wiele można nauczyć się na przestrzeni roku?
Za chwilę przyjdzie Nowy – 2024 rok a wraz z nim czas podsumowań tego, co dokonaliśmy i tego, co niestety nie można zaliczyć do naszych życiowych sukcesów. Dla mnie ten czas był niesamowitą podróżą, w której dowiedziałam się o sobie ogromnie wiele. Zdobyłam wiedzę o tym, jak bardzo jestem naiwna, jak bardzo jestem z jednej strony krucha, a z drugiej cholernie silna. Odważyłam się niejeden raz poszerzać swoją strefę komfortu i robić rzeczy, które kiedyś były dla mnie nieosiągalne. Z odwagą na przykład otwarłam własną działalność czego bałam się zrobić przez 10 lat!!!
Jednak najważniejsze, czego dowiedziałam się przez te 12 miesięcy to to, że na świecie obok ogromnego zła, niesprawiedliwości istnieje dobro. Dobro w sercach ludzi, którzy są przy Tobie, kiedy potrzebujesz tego najbardziej. Ludzi, którzy ofiarują nie tylko swoją obecność, czas i uwagę, ale także pomoc finansową, jeśli trzeba. A podkreślę, że w dzisiejszych czasach nie jest to wcale proste ani ewidentne.
Zawsze wierzyłam w dobro, bo sama uważam siebie za dobrego człowieka. Ufam, że jeśli ja pomagałam, to w przypadku, kiedy mnie podwinie się noga, to inni udzielą pomocy mnie. I to się sprawdziło. Moja wiara w dobro i w ludzi jest niezachwiana. Zdarzają się kanalie. Napotykam też na swojej drodze prawdziwych debili (nie bójmy się nazwać rzeczy po imieniu). Ludzi, którzy chcą Cię wykorzystać, tylko dlatego, że mogą. Wiedzą, że akurat masz słabszy moment więc jest to dla nich doskonała sytuacja do ataku. Niestety tacy też się zdarzają. Jednak jest ich zdecydowanie mniej niż tych, którzy nie odmówią, kiedy z zażenowaniem po raz kolejny prosisz. Prosić bowiem nie jest łatwo. Nie jest łatwo przyznać się do tego, że niestety nie radzisz sobie samodzielnie, że jesteś zdany na innych. Jednak przyznanie się do tego, że potrzebujesz wsparcia, moim zdaniem, jest również aktem odwagi. Jest to bowiem przekroczenie granic- granic, które istnieją w nas samych.
Powtórzę zatem: wiara w dobro i w ludzi jest we mnie niezachwiana. Wiem, bo za każdym razem przekonuję się o tym, że ludzi pomocnych jest więcej niż tych, którzy mącą i złorzeczą.
Może jest tak, że to my jesteśmy lustrem i lustrem są ludzie, którzy nas otaczają. Zatem jeśli my sami czynimy dobro, to otaczający nas ludzie są podobni do nas.
Najważniejsze jest to, że świat wcale nie schodzi na psy. Że jest nadzieja na to, że sytuacja się unormuje, a potem poprawi. Nadzieja na to, że los się odwróci i to potem ten, któremu niesie się pomoc będzie mógł odwdzięczyć się z nawiązką.
Ja już wiem jak i komu się odwdzięczę.
To mnie motywuje do działania. Wizja tego, że nadejdą takie dni, że moja wdzięczność będzie czymś więcej niż tylko słowem „dziękuję”.
Wdzięczność jest ważna i potrzebna, to jest jasne i zrozumiałe. Jednak jak wielką satysfakcję można wyciągnąć z tego, gdy możliwe jest podziękowanie komuś w sposób godny i spektakularny.
Przez trzy lata pracowałam w fundacji. Każdego dnia pomagałam innym. Każdy dzień zaczynałam od zrobienia przelewu na rzecz tejże fundacji. Zbierałam środki finansowe, usługi i produkty dla uczestników projektów. W życiu osobistym myślę, że też, jeśli mogłam, to dawałam.
Dziś staję po drugiej stronie… i to z pewnością nie jest fajne.
Jednak fajne i pokrzepiające jest to, że są wokół mnie ludzie- ludzie, którzy piszą, ludzie, którzy dzwonią. Tacy, którzy ofiarują worek ziemniaków i słoik ogórków. Dają swoją obecność, pokrzepienie emocjonalne, a także wspomagają dobrą radą. To wszystko niesamowicie się liczy. Bo gdy człowiek jest samotny w swoich trudnościach, to może się załamać. Mnie to nie grozi, bo stoi za mną mur ludzi. Fakt jest taki, że to ja ten mur zbudowałam. I jestem z tego dumna i bardzo mnie to cieszy.
Zatem dziś życzę Ci, aby wiara w dobro i ludzi nie umierała w Tobie nigdy oraz by mur wsparcia rozpościerał się za Tobą zawsze, gdy będziesz tego potrzebował/ potrzebowała.
Wszystkiego dobrego.
Julka Małecka Praktyk Wyzdrowienia ChAD
Fot.: Lavrinenko
JAK ŻYĆ Z ChAD I NIE BAĆ SIĘ PRACY
CZEKAJĄC CZEKAM
Każda historia jest innaCZEKAJĄC CZEKAMJestem osobą niesamowicie punktualną. A może raczej niepunktualną, bo zawsze jestem na spotkaniach co najmniej dwadzieścia minut wcześniej. Kiedyś usłyszałam, że to nie jest dobre, bo ktoś może nie być gotowy w 100%. Nauczyłam...
SUPERMOCE
Każda historia jest innaSUPERMOCEKażdy z nas ma jakieś supermoce. Jedni są megaskrupulatni, inni robią piękne grafiki, są też demony porządku, które dbają o to, aby w ich domu zawsze można było jeść z podłogi. Ja osobiście supermocy mam bardzo wiele i tak, jak jest...