Przedwczoraj pisałam o jednym z najważniejszych mężczyzn w moim życiu- moim mężu.
Lecz jest jeszcze jeden dojrzały mężczyzna, który w mojej historii odegrał niesamowicie ważną rolę. Podziwiam go, szanuję i po prostu kocham miłością czystą, można nawet powiedzieć, że taką, jak córka czuje do ojca.
Ten człowiek mnie wychował. Los nie za bardzo dał mu wybór. Jednak gdyby bardzo chciał, mógłby mnie umieścić w Domu Dziecka i kto wie, pewnie bym dzisiaj tego tekstu nie pisała.
Ten mężczyzna nie bał się w wieku dwudziestu jeden lat przygarnąć pod swoje dach dwóch dziewczynek- jednej dziewięciolatki i drugiej nastolatki- mnie. Otoczyć swoją opieką i miłością.
Być może dla kogo innego byłby to trudna decyzja – dla niego była to oczywista oczywistość. I choć usłyszał od jednego z moich najbliższych członków rodziny, że powinien jednak zostawić nas w Bidulu, bo naraża na szwank swoje małżeństwo, to jednak nie zawahał się ani chwili- zadecydował, że podejmie się trudu wychowania małej dziewczynki i jej dorastającej siostry.
Jak było?
Cholernie ciężko!!!
Myślę, że i jemu i nam było trudno, bo to nie była naturalna sytuacja.
Dzieci powinny być wychowywane przez rodziców, a dwudziestojednoletni mężczyźni, a właściwie chłopcy, którzy dopiero co wkroczyli w dorosłość powinni tej dorosłości zachłannie smakować, a nie wychowywać smarkule.
Niełatwo było jemu , niełatwo było nam.
Jednak gdy dzisiaj obejrzę się za siebie, to nie mojemu ojcu jestem wdzięczna za dar życia, lecz tego mężczyznę, o którym piszę, dążę cały szacunkiem, jaki w sobie mam za to właśnie, że mnie wychował.
Za to , że się nie poddawał.
Za to, że nie pozwalał mi chodzić na dyskoteki gdy miałam szesnaście lat.
Za to, że nigdy nie podniósł na mnie ręki, ale wystarczyło jedno dosadnie wypowiedziane przez niego słowo i wiedziałam już, że dyskusja się skończyła.
Tak, jak każdy jest tylko człowiekiem.
A wiadomo, że ludzie błądzą.
Jemu również zdążyło się popełniać błędy, ale powiedzmy sobie szczerze- nikt nie jest doskonały, a słabości czynią nas prawdziwe ludzkimi.
Pamiętam doskonale, gdy skończyłam studia magisterskie i usłyszałam od niego: „Jestem z Ciebie dumny.”- to chyba były jedne z najważniejszych dla mnie słów , jakie usłyszałam w życiu!!!!
Wiadomo, że studiuję przede wszystkim dla siebie, ale czy nie pięknie, gdy ktoś jest z Ciebie dumny?
Gdy może pochwalić się tym, że wychował Cię na wartościowego człowieka?
Tak! Tym jestem- WARTOSCIOWYM CZŁOWIEKIEM!!!
Sama się nim nie stałam.
Ktoś mnie musiał ukształtować. I to właśnie między innymi był ON – ten mężczyzna , którego tak bardzo szanuję i podziwiam.
Podziwiam za mądrość, prostotę (nie mylić z prostactwem), szczerość i odwagę!
Wierzcie mi, że gdy piszę te słowa po moich policzkach płyną krokodyle łzy.
Nie łatwo jest bowiem pomyśleć o tym, że ktoś uratował Cię przed Domem Dziecka i się nie rozpłakać. A już w ogóle, gdy przypomnę sobie jak ten człowiek „gonił” mnie po całej Polsce, gdy miałam pierwszy epizod maniakalny i nikt nie był w stanie mnie poskromić tylko on, rozklejam się zupełnie.
Uratował mi dupę nie jeden raz!
Bo jest odpowiedzialny i dojrzały.
I choć wiem, że nie przeczyta tego tekstu, to jedyne co chcę dziś napisać to DZIĘKUJĘ.
Z wielkim szacunkiem i radością (mimo, że ciągle ryczę) DZIĘKUJĘ za wszystko, bo jest za co.
Za dzieciństwo, za czas studiów i nawet za tę dorosłość, gdy nie mogłam, nie byłam zdolna, sama decydować o sobie- DZIĘKUJĘ.
Oj….rozkleiłam się na dobre Moi Drodzy.
Nie mam zielonego pojęcia do kogo wy czujecie wdzięczność i względem kogo czujecie szacunek, ale jeśli macie w sobie takie uczucia, to warto je wypowiedzieć na głos.
Wszystkiego najpiękniejszego w życiu, abyście szacunkiem obdarowywali innych i sami na ten szacunek zasługiwali.
Bądźcie tez dumni z waszych dzieci.
Mówcie im o tym, bo jak widać one bardzo tego potrzebują.
Dobrego piątku.
Julka Małecka Praktyk Wyzdrowienia ChAD
Fot.: Emilia Staszków
Makijaż.: Anna Szlązak Studio Wizażu i Pielęgnacji
Wow, wielki szacun dla tego Pana. Czywiesz, ze z punktu widzenia neuronauk osiagamy doroslosc w wieku 25 lat ? Tak wiec masz racje, to byl jeszcze nastolatek. À bije o glowe niejednego doroslego ! Sama w tym wieku bylam tak glupia gowniara, ze w zyciu bym sie nie zdecydowala na macierzynstwo. Chapeau bas ?
Ja w jego wieku Kocie doświadczyłam pierwszego epizodu maniakalnego i to wlasnie TEN PAN mnie wtedy ratował. Jestem mu ogromnie wdzięczna za wszystko. Dziś już róznica wiekowa między nami się wyrównała- jesteśmy więc równymi partnerami do rozmowy. Oboje się sznujemy. Śmieszy mnie, gdy czasem traktuje mnie jak małą dziewczynkę i mówi np., że „Prawo jazdy wygrałam w chipsach”. Więż między nami jest bardzo mocna, bo te bardzo trudne doświadczenia ją scaliły. jednak żadne z nas się nie uskarża. Po prostu bieżemy to, co daje nam los. On wychowywał mnie, a dzis to ja z troską dbam o jego dzieci. Dużo mogłabym pisac oj dużo….. Zostawię to może jenak na jakiś kolejny wpis. Bardzo dziękuję za cenną informację o neuronauce- nie wiedziałam tego. Oczywiście dziekuję równiez za komentarz i życzę wspaniałego piątku. Wszystkiego dobrego Kocie.
Pięknie napisane Julka. Jak czytałam Twój tekst aż mi się łezka w oku zakreciła. Pozdrawiam
Cieszę się Magdo, że podobał Ci się ten tekst. Mnie się w oku zakręciło więcej niz jedna łaza. Szczerze mówiąc to wyłam , gdy pisałam ten tekst. To były bardzo trudne doświadczenia, ale dzięki temu mężczyźnie przeszliśmy przez nie razem. Dziękuję, że dałaś znak tego, że jesteś tutaj z nami. Ja również Ciebie pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego. NO i wspaniałego weekendu.
Udało Ci się … rozkleiłam się czytając Twój tekst … uwielbiam to ze pisząc swoje teksty wzbudzasz w czytelniku różne emocje … nie raz czytając twoje historie śmiałam się do rozpuku … czasami się wkur..am ? a dziś płacze … ale każde z odczuć jakie mam są jak najbardziej pozytywne … pisz pisz maleńka … pisz tą książke … ja czekam z niecierpliwością ?
Ja już książkę napisałam ha ha ha. Tylko…. Moim zdaniem to tylko taki szkic, który trzeba bardzo mocno dopracować. Bardzo potrzebowalabym wyjechac gdzieś sama i popracować w ciszy tylko nad tym. Dziękuję Ci, że napisałaś ten komentarz. Dla mnie to bardzo ważne, że wzbudzam w Tobie emocje, bo po to własnie piszę. Wiadomo, że czasem tekst jest śmieszny, czasem wk…wia, a czasem, tak jak ten dzisiejszy wywołuje wzruszenia (no niestety czasem jest też do dupy ha ha ha, ale pisząc codziennie nie jestemw stanie zawsze pisać świetnie). Dla mnie niezmiernie istotne jest to, gdy dajecie znać, że czytacie, że się podobało, ze się wzruszacie lub wręcz przeciwnie, że własnie było do dupy. Fedbeec dla mnie się liczy. Dlatego własnie Beato dziękuję za ten komentarz i za doping. Takie słowa sprawiają, że moja motywacja ROŚNIE. Miłego początku weekendu, a Ty też rób swoje, bo jesteś zajebista.
Burza emocji o imieniu Julka… Uwielbiam Cię za to że docierasz do wszystkich odczuć.. Czasem śmiech wywołuje szalona Julka która walnie takim tekstem że nie sposób być poważnym.. Czasem poważna Julia wywoła zadume czasem rozmarzenie innym razem wzruszenie.. Subtelnie dotykasz różnych tematów.. Masz wielka wrażliwość.. I szacunek.. Do życia do otaczających Cię ludzi.. Dużo przeszłas i tym bardziej pewnie doceniasz wszystko dobre co Cię spotyka i pewnie z wdzięczności za to sama w sobie masz poczucie czynienia dobra bo masz w sobie wielkie zrozumienie które wynika z życiowego doświadczenia. Czasem ludzie którzy dużo w życiu przeszli dają z siebie wszystko co najlepsze bo wiedzą jaki to ból i nie chcą żeby inni go czuli.
Rozgryzłaś mnie Moniko- Julia, Julka, Juleczka….. Czasem zasadnicza, czasem dobroduszna, a czasem ta malutka, wracajaca sercem do czasów, gdy radosnie biegała po poznańskim podwórku. Jak każda kobieta mam wiele twarzy, ale najbardziej cieszy mnie jednak, ze potrafię poruszyc tę strunę, że mi się udało. Nie zrobiłam tego świadomie- po prostu napisałam to, co czulam, co myślałam. Masz rację przeszłam wiele, a topomaga mi zauwazac i doceniać tych , którzy mają lub mieli trudno. Nie ma jednak co się rozczulać- trzeba łapac każdy dzień, a zycie za rogi jak byka na arenie, Życzę Ci MOniko samych pięknych dni. A jeśli nawet przyjdzie do Ciebie chwila smutku, zadumania czy rozżalenia to niec strasznego- napisz do mnie o tym, bo wiem, ze umiesz. Widzę po komentarzach!!!!! Dobrego wieczoru i dzięki.
Pamiętam dokładnie ten okres i to co napisałaś jest prawdą. Każdy go podziwiał ale i również byli i tacy co nie wierzyli, że to się wszystko uda. Do dziś czasem podaję go jako przykład dojrzałości odpowiedzialności młodego człowieka, co dzisiaj jest ewenementem niestety….
Żabciu Ty pamiętasz okres, kiedy moja siostra i szwagier nas wzięli do siebie? Czy ja dobrze rozumiem? I byli ludzie którzy w to nie wierzyli? Ludzi eto sa straszni, ale z drugiej strony to się nie dziwie. W końcu moja siostra i szwagier mieli wtdy zaledwie po dwadieścia lat- to faktycznie mogło skączyć się różnie. Ale ludzie zamiast życzyć dobrze to szukają tylko plotek. Mój szwagier i siosrtra zasłuzyli na ten szacunek , o którym piszesz, choć zapewniam Cię, że bywało róznie (tak jak wszędzie). Pozdrawiam Cię serdecznie Żabciu i życzę miłego dnia.