Dobrze, już dobrze.

Nie będę Was katować i odsyłać do translatora tak, jak w poprzednim tekście.

Wytłumaczę od razu, co znaczy wyrażenie zawarte w tytule.

„Je m’en fou” to nic innego jak w języku francuskim- „Nie obchodzi mnie to”, a właściwie mówiąc kolokwialnie- „Mam to w dupie.”. I słusznie Agnieszka w komentarzu napisała, że dupę trzeba mieć dużą (a według mnie jeszcze twardą), żeby wiele niegodziwości ludzkiej mogło się w niej zmieścić.

Ja generalnie nie narzekam na brak sympatii ze strony otoczenia jednak hejt w stosunku do mojej osoby powoli zaczyna się pojawiać.

Nie reaguję w pierwszej chwili na to najlepiej.

Ale chyba jest to reakcja normalna.

Jestem pewna, że każdy kto przeczyta pod swoim adresem nieprzyjemne komentarze raczej nie poczuje się dobrze.

Dlaczego o tym piszę?

Dlatego, że ostatnio spotkała mnie BARDZO niemiła sytuacja.

Mój znajomy oznaczył mnie w swoim komentarzu i zarzucił mi, że jestem zwykłą „plastikową cizią z Wielkopolski” i że straciłam blask w oczach.

Z początku naprawdę zrobiło mi się przykro, ale potem zastanowiłam się głębiej nad tym i doszłam do wniosku, że osoba, która to napisała potrzebuje bardziej współczucia niż tego, by wchodzić z nią w niepotrzebną konwersację.

Komentuje ona bowiem swoje własne komentarze, a swoje niezbyt jasne wypowiedzi wysyła ze strasznego miejsca, z którego ja na szczęście pisać nie muszę i cieszę się ogromnie, że w przeciwności do tego jegomościa znajduję się „na wolności”.

Doszłam więc do wniosku, że naprawdę mogę „etre en fou”, bo to, co robię dla mnie samej ma sens, a to, co ludzie powiedzą naprawdę nie jest dla mnie ważne – szczególnie gdy chodzi o złorzeczenie, zazdrość i nienawistne komentarze.

Oczywiście, że otrzymywanie takich wiadomości nie jest ani łatwe, ani przyjemne, ale wpisane jest w ryzyko odsłaniania siebie światu, a ja właśnie to robię- jestem jak otwarta księga.

Ma to swoje zalety i wady- jak wszystko w życiu.

Na szczęście nie jestem już małą dziewczynką, która chowa się za maminą spódnicą, gdy dotnie ją jakaś niesprawiedliwość losu.

O nie!!!

Jestem dojrzałą, odpowiedzialną za swoje życie kobietą i potrafię zachować się w patowych sytuacjach.

Już wiem, że nie należy brać wszystkiego do siebie.

Na spokojnie przemyśleć to, co się dzieje. Skontaktować ze swoimi uczuciami i odpowiednio na nie zareagować.

Jestem mądra i umiem z odwagą kroczyć przez życie rozwiązując problematyczne zagadnienia w sposób najbardziej odpowiadający mojej wizji świata i temu, co podpowiada mi intuicja.

Jeśli więc masz jakieś uwagi do mnie możesz pisać śmiało. Jednak zastanów się najpierw z czego ona wynikają.

Czy to konstruktywne wieści, które mogą mi pomóc w dążeniu do tego, bym mogła wzrastać czy ……

A TY?

Jak reagujesz na krytykę?

Czy zdarza Ci się często, że ktoś sprawia Ci przykrość słowami, bo komentując Twoje działania nie robi tego w dobrej wierze lecz tylko po to , by Ci dopiec?

A może sama krytykujesz innych?

Napisz w komentarzu jakie masz zdanie na ten temat.

Życzę Ci pięknego, spokojnego dnia.

I pamiętaj zawsze możesz powiedzieć „Je m’en fou” i po prostu mieć to w dupie.

Julka Małecka Praktyk Wyzdrowienia ChAD

Fot.: Petya Georgieva

0
Would love your thoughts, please comment.x