Podobno mężczyzn w kobietach najbardziej pociąga młode, jędrne ciało, zdrowe włosy i uśmiech świadczący o tym, że ma zdrowe zęby. Tak wyczytałam w pewnej książce psychologicznej, a właściwie księdze, bo jest ona ogromna i po prawdzie wcale jej się nie czyta, tylko studiuje.
Ambitnie podeszłam do tematu i czytam (studiuję) od deski do deski, bez względu na to, czy temat jest dla mnie bardziej, czy mniej interesujący- CZYTAM!!!
Przecież w końcu oczytana jestem nie?
No, ale ta kwestia atrakcyjności kobiet dość mocno mnie zafrapowała.
Moje ciało przeszło dwa porody i chyba nie można o nim powiedzieć, że jest tak jędrne jak kiedyś. Włosy też nie tak już bujne co piętnaście lat temu- osłabione właśnie dwoma ciążami- nie są już tak gęste i mocne.
Jedyne co mi zostało to….UŚMIECH.
I na szczęście powodów do uśmiechu mam całkiem sporo.
Dlaczego mężczyźni zwracają uwagę na te wyżej wymienione atrybuty urody u kobiet?
To bardzo proste- łączy się to z następującym faktem- podświadomie taki osobnik płci żeńskiej jest bardziej odpowiedni do przedłużenia gatunku niż kobieta z dwójką dzieci lat 37.
Na szczęście nie szukam już reproduktora.
Nie mniej jednak miło jest pomyśleć sobie, że jest się atrakcyjną i że można się podobać nie tylko samej sobie, ale też innym ludziom.
(I tu odzywa się potrzeba akceptacji i podziwu ze strony innych wynikająca niestety z deficytów uwagi w dzieciństwie.)
No i w tym właśnie momencie ratuje mnie mój uśmiech. Bo nogi mam zaj…ste, biust też fajny, do brzucha mam pewne obiekcje, a pupa… no cóż już w pewnym poście na facebook’u wypowiedziałam się na temat tej zdradzieckiej części mojego ciała- no rośnie po cichu podczas tej kwarantanny i nie chce cholera przestać. Ale….uśmiech odciąga uwagę od pupy więc źle nie jest.
Takie oto refleksje przychodzą do głowy człowiekowi, który nie widział żadnego innego człowieka- przyjaciela, współpracownika, byłej sąsiadki- na żywo od sześciu tygodni.
No bzdury totalne!!!
Ale nie chcę pisać o tym ile przypadków koronawirusa dzisiaj wykryto i w jakim mieście jest ich najwięcej. Nie będę też wróżyć z kart do kiedy potrwa ta kwarantanna. Nie mam zamiaru też wymieniać wad, ani zalet obecnej sytuacji. Więc piszę o włosach, pupie i uśmiechu.
I teraz płynnie przejdę do puenty, że moja refleksja związana z wyglądem wypływająca z przemyśleń na ten temat jako matki, żony, kobiety wykszatłconej , obytej i z całkiem niezłym doświadczeniem zawodowym oraz znajomością różnych kultur oraz zbliżającej się niebezpiecznie do czterdziestu wiosen jest następująca: Im dłużej żyję tym bardziej jestem przekonana o tym, że to, co mam w głowie liczy się o wiele bardziej od tego, jak wyglądam.
Być może taka postawa jest następstwem faktu, iż latka lecą i wyglądać coraz lepiej nie będę, tylko raczej tak już w stronę trumny, ale….Mam takie wrażenie, że na serio moje wewnętrzne piękno promieniuje o wiele bardziej niż mój biust lub zgrabne nogi.
Wiem, że mam w głowie całkiem sporo informacji, które znajdują realne przełożenie w życiu na działania związane z pomocom innym. Uwielbiam czytać, zgłębiać, dowiadywać się, wymieniać się doświadczeniami z innymi ludźmi po to, by móc innym oddać swój czas i uwagę w palących ich kwestiach.
Coraz bardziej czuję, że ogrom literatury, jaką przeczytałam, to wielka inwestycja, jaką poczyniłam. Inwestycja z pewnością o wiele droższa niż niejeden zaj….sty krem na zmarszczki czy serum rewitalizujące na rozjaśnienie przebarwień na twarzy.
No niestety. Czasu nie oszukam. Płynie nieubłaganie. Z tym, że czas jest moim przyjacielem. Dobrze wykorzystany działa na moją korzyść. Godzina dziennie przeznaczona na przeczytanie literatury fachowej to daje około pięciu do siedmiu książek w miesiącu!!!! Tak niewiele, a tak dużo.
Z resztą większość czynności, które wykonuję każdego dnia, mają swoje znaczenie. Nie ważne czy to joga czy ćwiczenia na średnio mnie zadawalający brzuch lub niezdyscyplinowaną pupę, mało istotne czy to taniec i śpiew przy gotowaniu i sprzątaniu- każda aktywność jest istotna i warto nadać jej sens i dobrze ją zaplanować i przeżywać świadomie.
Pamiętać należy również o tym, by czasem złapać „luz w biodrach”.
Ja wtedy najczęściej po prostu robię to, co mam do zrobienia i nic ponad to (żadnych zadań dodatkowych dla chętnych- bo przeważnie lubię sobie robotę do przodu zrobić niestety). Otwieram na oścież okno balkonowe mojej sypialni, która spełnia także funkcję biura, wychodzę na ogród i uważnie przyglądam się każdemu nowo kwitnącemu kwiatkowi na drzewie, którego poprzedniego dnia jeszcze nie było, wsłuchuje w trele ptaków i wpatruje w konary drzew, które delikatnie poruszają się na wietrze. Zamykam oczy- biorę spokojne, długie, miarowe oddechy i wtedy wiem- żyję. Jestem TU I TERAZ. Samotna- w swoim ogrodzie- ja moje myśli – moje nogi, brzuch i nieusłuchana pupa. Wszystko to sprawia, że uśmiecham się do siebie najserdeczniej jak tylko potrafię.
A potem (nie da się długo ukryć na dworze przed innymi domownikami) dołączają do mnie moje „potwory”. Razem bujamy się na soczysto zielono- niebieskim hamaku i żartujemy opowiadając sobie dowcipy z brodą i historie z naszego życia. Zdarza się, że wraz z nami w dyskusji udział bierze jeszcze moja teściowa i to też jest fajne, bo jej historie pachną chlebem na zakwasie i obfitują w radość dziewczynki, która bezgranicznie kocha swoją starszą, łobuzerską siostrę występującą w każdej opowieści.
Młode, jędrne ciało? Długie, błyszczące włosy?
Powodzenie u tumanów napalonych mężczyzn?
Po co mi to?
Kiedy ja mogę żyć szczęśliwie (tfu, tfu, tfu) z moją mądrą głową, w moim domu na wsi, gdzie w sypialni pełniącej również funkcję biura pracuje mi się najlepiej pod słońcem. Tu, gdzie wystarczy jeden ruch ręki, by znaleźć się w „raju na ziemi”. A za moim oknem za dzień, za dwa zacznie kwitnąć bez i wtedy to już w ogóle oszaleję ze szczęścia!!!
Oby tylko nie dosłownie.
Czy tylko ja tak mam?
Czy wy też dziewczyny zbliżające się do czterdziestki czujecie w sobie moc i spokój?
Ja szczerze mówiąc nie rozumiem kobiet biegających po Zakładach Estetyki Urody i zmieniających swoje usta w dwie napompowane parówki, naciągające policzki i czoło.
Moje zmarszczki mimiczne świadczą o tym, że przez całe życie byłam pogodna. Nie chce się ich pozbywać.
Owszem przeszkadzają mi przebarwienia na skórze, ale przecież nie wezmę gumówki i ich nie zeszlifuję.
Mam taką cerę, bo od 16 lat biorę psychotropy, bo jestem chora na ChAD (Chorobę Afektywną Dwubiegunową) i na mojej cerze pojawiają się skutki uboczne osłabienia wątroby.
Trudno- taka jest moja historia i mam ją wypisaną na twarzy.
Coś tam robię. Nie powiem, że nie. Ale poza kremem nie katuję się żadnymi zabiegami odmładzającymi, kwasami, ani innymi pierdołami.
A wy? Jak podchodzicie do tego, że stajecie się coraz bardziej dojrzałe?
Czy patrzycie wstecz z tęsknotą?
Czy może jesteście zadowolone z tego, jaka jest teraz wasza rzeczywistość?
Powiedzcie proszę o swoim podejściu do dojrzewania?
Bardzo mnie ono interesuje.
Dziś życzę wam, abyście się nie starzały lecz właśnie dojrzewały jak wspaniałe, wytrawne wino.
Dobrego dnia.
Julka Małecka Praktyk Wyzdrowienia ChAD
Fot.: Aga Maszota
No widzisz, medytujesz co rano !, Ja tez ostatnio…. Co do wygladu, to dla mnie Jestes malolata, bo ja mam prawie 10 lat wiecej. I z tej perspektywy powiem Ci, ze masz absolutna racje. Nie bede klamac, ze srarzec sie jest fajnie i ze nie robie z tym nic. Robie co moge, jak wiadomo, aktualnie to sobie moge zrobic poogladac filmiki n’a YouTube jak zrobic jooge twarzy, ale to i’ny temat. Jedno drugiemu nie przeszkadza. Staram sie dbac o cialo, bo to dom dla mojej duszy. Ale od dawna inwestuje w to, co mam w glowie. Coz, mam kolezanki, ktore musza sobie kupic co sezon torebke za 300€. Ja sobie kupuje… Szkolenia. Wpadlam w nalog, il wiecej sie ucze, tym bardziej wiem, ile jeszcze nie wiem i tym bardziej chce sie jeszcze uczyc ! I wiesz, co ? Dobrze mi tak. Bo o île zawsze znajdziesz ladniejsza i mlodsza ode mnie i z biegiem czasu jest coraz gorzej, to zagiac mnie w konwersacji jest coraz ciezej. Lece do roboty, milego tygodnia, pieknas Julko ! I tak, potwierdze, usmiech masz powalajacy, ale i pod czaszka calkiem calkiem.
Sorry za literowki z komorki
No i właśnie o to chodzi, żeby pod cząstką było całkiem, całkiem…. Dla mnie to już środek nocy bo 21:00 Ale chciałam odpowiedzieć Ci jeszcze dziś. Ja też kocham szkolenia, choć torebką za 300 euro bym nie wzgardziła ha ha ha Myślę że wiele nas łączy. Życzę Ci dobrej nocy bo ja jutro pewnie o 5:00 będę już na chodzie – pomyślę o Tobie podczas porannej jogi i prześle moc pozytywnej energii choć mam wrażenie że ostatnio masz w sobie jej bardzo dużo. Wszystkiego najlepszego kochana.