Dzban herbaty czerwonej o wdzięcznej nazwie Pu Erh Malakka (cokolwiek by to nie znaczyło , chociaż przypomina mi się jak przez mgłę, że „malakka” to po grecku całkiem niewybredne przekleństwo, ale zostawmy może to jednak bez komentarza) i nieziemskim aromacie, zaparzony, świece zapachowe romantycznie tlą się w kącie pokoju, komputer- jak widać -odpalony – tekst się tworzy.
O czym będzie dzisiaj?
Niespodzianka ha ha ha ha – specjalnie dla Pani Basi, bo ona lubi niespodzianki.
Panią Basię pozdrawiam bardzo gorąco, bo miałam okazję ją również spotkać wczoraj przypadkiem i z wielką czułością przeprowadziłam z nią pięciosekundową rozmowę. Nie wiem czy wiecie, pewnie nie no bo skąd (wy przecież nie zajmujecie się analizą działań na moim facebook’u), ale Pani Basia na przemian z Lilą , która również pozdrawiam i Anną jako pierwsze nie dość, że like’uja moje teksty, to jeszcze przesyłają serca, róże i inne, jakże miłe szczególnie od rana, sympatyczne obrazki.
Wszystkie was dziewczęta bardzo ciepło pozdrawiam.
Chyba w tym przedświątecznym okresie szansa na spotkania bardzo się zwiększyła , co sprawia, że codziennie spotykam jakąś moją stałą czytelniczkę- ku mej ogromnej, nieposkromionej radości.
Tekst dla Pani Basi niespodzianka, natomiast dla naszej ukochanej Agi niespodzianką raczej nie będzie, bo to ona wymyśliła jego temat.
Poprosiła mnie mianowicie, żebym napisała o tym, co bym powiedziała sobie mającej 18 lat, teraz.
Kiedy wspominam siebie z okresu, gdy miałam 18 lat, to jedyne, co mi przychodzi do głowy, to, co najbardziej zapadło mi w pamięć i wcale nie są to moje urodziny, ale czas, który dział się gdzieś tam obok. Może nie dokładnie 18 lat, ale bardzo blisko- trzy miesiące przeleżane w łóżku z powodu monstrualnej depresji- można powiedzieć, że jeszcze dziecięcej. Kiedy patrzę na to doświadczenie z perspektywy, to cieszę się, że mimo wszystko nikt nie zaprowadził mnie wtedy, ani wcześniej (bo depresje dziecięce towarzyszyły mi od 13 roku życia) do psychiatry. Myślę, że na tamten moment jedyne , co mogli by ze mną zrobić , to nafaszerować mnie prochami, a to z pewnością nie byłoby dla mnie korzystne. Z depresji wyszłam samoistnie. Było to tragiczne doświadczenie, ale chyba mniej dotkliwe niż ogromna mania, która przyszła w wieku 21 lat.
O moim pierwszym epizodzie maniakalnym napisałam osobne opowiadania i niebawem ukaże się ono w odcinkach na blogu, jednak chcę opisać nie to, jak czułam się podczas epizodu, lecz tuż po nim.
Nie chcę kierować słów do siebie mającej 18 lat, lecz do tej, która zlękniona wyszła ze szpitala i zmuszona była zmierzyć się ze światem.
Wiecie dobrze, że jestem tutaj po to, by wam- kobietom, które właśnie usłyszały okrutną diagnozę –ChAD pokazać, że Choroba Afektywna Dwubiegunowa to nie wyrok, by waszym bliskim uświadomić, że tragedia, której doświadczają teraz staje się o wiele mniej dotkliwa, gdy zaczynają się dowiadywać więcej i więcej o tej chorobie.
Jestem tu więc po to, by swoim przykładem pokazywać, że życie z ChAD jest możliwe i edukować nie tylko chorych i ich bliskich, ale również wszystkich tych, którzy mają otwarte umysły i serca i właśnie to czytają.
Tych, którzy nie chcą stać bezczynnie. Tych , którzy chcą zrozumieć.
Co zatem powiedziałabym sobie dzisiaj tej 21 letniej dziewczynie, która po wyjściu ze szpitala psychiatrycznego musiała wrócić na studia i nie potrafiła nawet udawać, że jest ok?
Zlęknionej, wyalienowanej, cięższej o 10kg, zapominającej słów, czującej się jakby stała za kurtyną, niezdolnej ani do głośnego śmiechu , ani do rzewnego płaczu?
Tej dziewczynie, która niegdyś piękna, z długimi za łopatki blond włosami zachwycała przechodniów na ulicy, teraz z wystrzyżoną dziwienie grzywką i skróconymi włosami, budziła wśród znajomych niezdrowe zainteresowania i strach.
Gdybym mogła z nią porozmawiać i udzielić jej rad wypływających z 16 lat doświadczenia w byciu chorą na ChAD powiedziałabym jej przede wszystkim:
„Nie bój się dziewczyno. Szanuj swoją rodzinę i bliskich, bo to oni są Twoja opoką, to oni sprawiają że powracasz do równowagi. Nie waż się kombinować z lekami- ufaj swojemu lekarzowi. Bierz leki i czekaj cierpliwie na ich działania. Jeśli jest coś, co Cię niepokoi- skutki uboczne, złe samopoczucie itd.- zgłaszaj to natychmiast. Obserwuj siebie bardzo uważnie. Ciesz się każdą daną Ci chwilą, ale nie popadaj w euforię. Zrozum swój smutek i naucz się siebie w ciszy. Zrozum wagę samotności- nie zawsze musisz grać pierwsze skrzypce, nie zawsze musisz mówić za trzech, Twoje mocne strony są w Tobie i Ty to masz wiedzieć, Ty masz być tego świadoma nie inni. Pogódź się ze sobą i ze swoją chorobą- im szybciej to zrobisz, tym szybciej w życiu zrobi Ci się wygodnie. I jedno , bardzo ważne – nie wierz w czary, mary , w szamanów, ziółka i inne pierdoły- ChAD to poważna choroba- leczy się ja farmakologicznie- dopóki nie zaczniesz brać leków, nie zaczniesz drogi ku remisji. Potraktuj to poważnie. A poza tym pamiętaj: ”Lepiej grzeszyć i żałować , niż żałować , ze się nigdy nie grzeszyło”.
Zaledwie tyle, a może aż tyle powiedziałabym sama sobie z 2013 roku.
Grzeszyłam i nie żałowałam.
Nadal grzeszę i pewnie żałować nie będę.
Taki oto list wysyłałabym w przeszłość , gdyby to było możliwe.
Tobie, która dziś to czytasz, a jesteś chora, chciałabym powiedzieć, że moje 16 lat doświadczenia z diagnozą ChAD daje mi możliwość podpowiedzenia Ci pewnych kierunków, w które warto pójść.
Popatrz- mi zajęło 12 lat zrozumienie i zaakceptowanie choroby- Ty ze mną masz szansę osiągnąć tę świadomość o wiele szybciej, a gwarantuję Ci, że REMISJA, to cudowny stan.
Natomiast wy – bliscy osób chorych możecie również znaleźć we mnie wsparcie. Nikt nie wytłumaczy wam perspektywy chorego tak, jak ja.
I na końcu ukłon dla was Moi Drodzy- niezdiagnozowanych- że chcecie wchodzić do TEGO ŚWIATA.
Jest to świat pełen niezrozumiałych zachowań i reakcji, których wszyscy musimy się uczyć.
Ale właśnie wy jesteście tutaj NIEMZIERNIE ważni, bo to wy tworzycie PRZYJAZNE lub NIE środowisko dla wszystkich chorych, którzy przeżywają prawdziwą gehennę wychodząc ze szpitala, lub będąc w epizodzie maniakalnym lub depresyjnym.
Dlatego właśnie dzisiaj chyle przed wami czoło- wspaniale, że czytacie, że uczestniczycie w tym procesie, któremu ja nadaję tylko formę.
Nie łatwo jest zrozumieć osobę chora na ChAD.
Mało- ona sama siebie nie potrafi pojąć.
Wracając do roku 2013 w mojej głowie pojawiają się ludzie, którzy wtedy ze mną byli- moja siostra, mój szwagier, moja przyjaciółka Michalina, Magda, Kasia itd….
Ja sama, samiuteńka nie dałabym rady.
Pamiętajcie, że to WY się liczycie. Wy tworzycie SPOŁECZEŃSTWO.
Niech to będzie SPOŁECZEŃSTEWO w którym jest miejsce i na chorych i na tych , którzy ich wspierają i akceptują.
Życzę wam dzisiaj dobrego dnia oraz tego, byście rozumieli i byli rozumiani.
Wszystkiego najpiękniejszego.
Julka Małecka Praktyk Wyzdrowienia ChAD
Fot.: enriquelopezgarre
A ja tej młodej kozie ( czyli sobie ) 18-ce powiedziałabym tak : ucz się kurna ,dbaj o swój rozwój a nie za dziadami lataj no bez nich możesz oddychać , nawet się nie udusisz ,??hihi.Skonczylam studia no ok ale nie martw się na zapas i nie zajadaj tego bo d ci urośnie haha ( i urosła o fuck). Czeka Cię miłość taka wielka , że aż boli -córcia kochana niupel mój , no ok i to wszystko , aha i szalej na maxa na tej ostatniej dyskotece bo potem to już dupa , ciepłe kapcie i , szlafroczek , spanie w sylwestra o 22 hihi??
O… ja też w Sylwestra jak się nie załapię na zabawę to pier….lę idę w kimę. Aga no z tymi facetami to fakt- bez sensu, teraz stosunek do nich raczej dużo bardziej olewczy, a wtedy….. w głowie generalnie głównie to słowo zaczynające się na „s” kończące na „x”. Ze śmiechem wspominam tamten czas, gdy nie nadąrzałam chować łożka ha ha ha Ale wyksztaucić można się jeszcze teraz. A co do dupy- to niestety rośnie skubana, rośnie…… Najlepszego Agnieszko- bądź ze mną proszę, bo wiee dla mnie znaczy Twoja obecność tutaj. Dzięki.