Każda historia jest inna

EPIZOD MANIAKALNY? 

JAK MU ZAPOBIEC?

Epizod maniakalny to moim zdaniem piękny stan. Nigdy nie brałam żadnych narkotyków twardych i nie wiem, jak może się czuć człowiek po ich zażyciu. Wyobrażam sobie jednak, że mogą to być odczucia tożsame z tymi, które odczuwa osoba przeżywająca właśnie epizod maniakalny.

Jak wygląda taka sytuacja?

Człowiek czuje się wspaniale. W jego głowie pojawia się tysiąc myśli na minutę. Ta gonitwa słów i zdań w głowie jest tak wielka, że nie nadąża się, aby je wszystkie wypowiedzieć. Pomysły, pomysły, pomysły. Wspaniałe idee gotowe do zrealizowania od zaraz. Tylko czy racjonalne? Zahamowania seksualne nie istnieją. Człowiek jest bardzo pobudzony. Trudno mu się skoncentrować, ale zupełnie mu to nie przeszkadza. Wszędzie szuka przygód. Jest cały czas podekscytowany. Zawyżona samoocena i zmniejszonym krytycyzmem sprawiają, że czuje się omnipotentny zupełnie tak, jak Bóg. Podejmuje zatem miliony działań, które w efekcie okazują się lekkomyślne. Trwoni pieniądze na prawo i lewo. Niejednokrotnie wpada w okrutne długi. W skrajnych przypadkach może stanowić zagrożenie dla samego siebie, a także być agresywny. Raczej nie ma świadomości, że coś jest nie tak. Jest w totalnej euforii. Przeważnie decyzję o podjęciu hospitalizacji podejmują ze niego bliscy.

Jak widać z początku mania jawi się cudownie. Geniuszem przecież chciałby być każdy. Kiedy jest się na początku tego stanu bardzo trudno jest się oprzeć temu niezwykle przyjemnemu uczuciu, które rodzi się w Tobie. A to poczucie wciąga coraz bardziej. Człowiek z dnia na dzień mocniej się rozkręca i jeśli przekroczy cienką granicę pomiędzy lekko podwyższonym samopoczuciem, a stanem prawdziwej ekstazy, to skutki takiej sytuacji bywają niesamowicie poważne.

Piszę dziś o tym dlatego, że w moim życiu ostatnio działo się wiele.

Uważam, że aby móc żyć w równowadze należy przede wszystkim zaakceptować diagnozę, wyrzec się stanów maniakalnych, świadomie i dobrowolnie brać leki i bardzo, bardzo, bardzo mocno dbać o siebie.

Taki scenariusz nie zawsze jednak jest możliwy.

Często osoby z Chorobą Afektywną Dwubiegunową wykonują takie zawody, które wymagają od nich ciągłej gotowości. Są bardzo stresujące. Angażują psychicznie i fizycznie.

Co począć, by jednak złapać balans? By epizody maniakalne i depresyjne nie miały miejsca w naszym życiu?

Z zwodu obecnie jestem fundraiserem. Nietrudno to zauważyć po moich co wtorkowych postach na LinkedIn. To stanowisko piastuję zaledwie od roku. Ciągle się uczę. Bywają dni dobre, bywają gorsze, lecz suma summarum jestem ogromnie zadowolona z tego, co robię.

To zajęcie wymaga ode mnie dużego zaangażowania i fizycznego, i emocjonalnego. W trakcie ostatnich dwóch miesięcy zorganizowałam cztery wydarzenia, które miały na celu przede wszystkim rozpromowanie fundacji.

Dla mnie był to czas na zebranie doświadczeń- przyjrzenie się temu, co działa, a co nie. Jak zorganizować daną atrakcję, by była faktycznie godna uwagi. Był to również dobry moment na nawiązanie dobrych relacji z Darczyńcami, osobami odpowiedzialnymi za sołectwa, w których były organizowane festyny, podczas których miały miejsca zbiórki publiczne fundacji, dla której pracuję, notablami a także artystami i wolontariuszami, którzy brali udział w naszych wydarzeniach.

Uważam, że zorganizowanie loterii, dwóch zbiórek publicznych i koncertu charytatywnego muzyki poważnej w trakcie trwania wakacji mogę traktować jako sukces nie tylko fundacji, ale również mój osobisty.

Takie wydarzenia jednak nie są wcale proste do przeprowadzenia. Wymagają one ode mnie nie tylko świetnej organizacji, ogromu pracy, ale również bardzo mocno angażują mnie emocjonalnie. Na szczęście mogę liczyć na sztab ludzi, którzy niosą mi wsparcie- absolutnie nie jestem osamotniona w moich działaniach- są ze mną moi bliscy, współpracownicy i pracodawca. Traktują mnie oni z troską, wyrozumiałością i bardzo wspierają nie tylko w życiu zawodowym, ale także osobistym.

Jednak mimo wszystko myślę, że nie każdy zdaje sobie do końca sprawę z czym wiąże się zawód fundraisera.

Przede wszystkim to emocje- stres, ekscytacja- czy wydarzenie odniesie sukces. A gdy już jest po- wrażenia jeszcze żyją. Są tak mocne, że nie sposób spokojnie zasnąć.

Po ostatniej zbiórce tego lata po prostu nie mogłam zmrużyć oczu- nadmiar emocji- oto, co mi towarzyszyło. A wiem, że w moim przypadku to nic dobrego. Dlatego po tego typu akcjach przez jeden, dwa dni nie robię nic innego oprócz leżenia w łóżku i odpoczywania. Z doświadczenia wiem, że po organizacji takich eventów jestem po prostu wycieńczona.

Mając zdiagnozowaną Chorobę Afektywną Dwubiegunową od 19 lat nie mogę sobie pozwolić na nic innego – łóżko, książeczka- zero innych wrażeń. Może „normalni” ludzie byli by już gotowi by działać na pełnych obrotach dalej. Ja natomiast jestem świadoma tego, że jeśli nie odpocznę i wpadnę w wir zajęć, to może się zadziać źle. A tego oczywiście pragnę uniknąć.

Warto podkreślić również, że fundraising to przecież nie tylko organizacja samych eventów. To także, a może przede wszystkim spotkania z Darczyńcami. I tu w moim przypadku emocje są chyba jeszcze większe.

Tak, to prawda mój obecny zwód jest bardzo wymagający.

Zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że nie jestem jedyną osobą, której praca jest tak bardzo odpowiedzialna i mimo diagnozy – ChAD lub innej, na co dzień musi stawiać czoło tak trudnym wyzwaniom.

Musi albo chce. Bo przecież wybór mojej profesji nie był przypadkowy.

Czerpię z niego ogromną satysfakcję. Zmęczenie i chwilowy brak energii to tylko znak ku temu, że należy po prostu o siebie zadbać.

No i właśnie tu przechodzimy do meritum sprawy.

Ja dbać o siebie? Co robić, by się nie rozkręcić?

Moim zdaniem tyle jest sposobów ilu ludzi na Ziemi z diagnozą (a myślę, że wcale nie jest ich mało).

Każdy z nas (zdiagnozowanych) powinien wypracować sobie swój własny system ostrzegania. Ja na szczęście już go znalazłam. Wiem, że w moim przypadku działają: wyciszanie się poprzez odcięcie się od wszelkich komunikatorów typu Messenger i inne, zrezygnowanie na jakiś czas z mediów społecznościowych, odłączenie telefonu i internetu, działalność twórcza (pięknie uwalnia energię), branie relaksacyjnych kąpieli, słuchanie relaksacyjnej muzyki, oglądanie filmów, spacery, kontakt z przyrodą itd.  

Jak widać jest tego sporo. Dla mnie ważne jest, aby nie dzwonić do lekarza prowadzącego i nie prosić o kolejną „magiczna pigułkę”. A wiem, że dużo osób z ChAD tak właśnie robi.

Według mnie nie jest to żadne rozwiązanie.

Kiedy będziesz uważnie obserwować siebie, zwiększysz samoświadomość, nauczysz się siebie- nie będziesz potrzebować kolejnej tabletki. Po prostu sam zapanujesz nad sobą i swoim samopoczuciem.

Taka jest moja recepta na zapobieganie stanom maniakalnym.

Równowaga, która wynika z rutyny, którą należy wprowadzić do swojego życia w tak znacznym stopniu jak tylko to jest możliwe jest również fantastycznym rozwiązaniem. Jednak zdaję sobie sprawę, że niektóre zawody są tak wymagające i mają tak zmienną charakterystykę pracy, że niemożliwe jest ułożenie jakiegokolwiek harmonogramu.  W takich przypadkach należy, moim zdaniem, łapać jak najwięcej szans do odpoczynku i momentów do wyciszenia się właśnie.

Życzę wszystkim, nie tylko diagnozowanym, aby w Waszym życiu zapanowała równowaga i abyście potrafili zadbać o niezbędny odpoczynek. Zatrzymać się i zauważyć samych siebie.

Dobrej niedzieli.

Julka Małecka Praktyk Wyzdrowienia ChAD.

Fot.: Alexandr Ivanov

 

JAK ŻYĆ Z ChAD I NIE BAĆ SIĘ PRACY

JAK ŻYĆ Z ChAD I NIE BAĆ SIĘ PRACY

Każda historia jest innaJAK ŻYĆ Z ChAD I NIE BAĆ SIĘ PRACYWitajcie, jak wiecie jestem Julka Małecka, pisarka i Praktyk Wyzdrowienia ChAD. Na moim blogu  dzielę się z Wami moją historią walki z Chorobą Afektywną Dwubiegunową, która jest jednym z typów zaburzeń...

czytaj dalej
CZEKAJĄC CZEKAM

CZEKAJĄC CZEKAM

Każda historia jest innaCZEKAJĄC CZEKAMJestem osobą niesamowicie punktualną. A może raczej niepunktualną, bo zawsze jestem na spotkaniach co najmniej dwadzieścia minut wcześniej. Kiedyś usłyszałam, że to nie jest dobre, bo ktoś może nie być gotowy w 100%. Nauczyłam...

czytaj dalej
SUPERMOCE

SUPERMOCE

Każda historia jest innaSUPERMOCEKażdy z nas ma jakieś supermoce. Jedni są megaskrupulatni, inni robią piękne grafiki, są też demony porządku, które dbają o to, aby w ich domu zawsze można było jeść z podłogi. Ja osobiście supermocy mam bardzo wiele i tak, jak jest...

czytaj dalej
0
Would love your thoughts, please comment.x