Nie wiem czy miałaś okazję tego doświadczyć, mam nadzieję, że nie, ale w moim życiu zdarzyło już się kilka takich sytuacji, w których musiałam się pożegnać z kimś na zawsze.
Nagle, niespodziewanie nie mogłam nawet tej osobie powiedzieć „do widzenia”.
Dopiero na cmentarzu (choć nawet nie zawsze) przychodziło mi po raz ostatni stanąć przed tymi, których szanowałam, lubiłam, kochałam.
Nie wiem czy miałaś okazję tego doświadczyć, mam nadzieję, że nie , ale w mim przypadku jest tak, że na początku przyjmuję do siebie informację o tym, że to już koniec. Tylko tak naprawdę do końca w to nie wierzę. Wiem, że już się nie spotkamy, nie pogadamy. Nie pośmiejemy się razem ani też razem nie będziemy płakać. Jednak w momencie, gdy dowiaduję się o stracie kogoś bliskiego szok jest tak wielki, że nie zastanawiam się nad tym, co będzie dalej.
Nie wiem czy miałaś okazję tego doświadczyć, mam nadzieję, że nie, ale ja tak mam, że każda piosenka, każda scena filmowa kojarzy mi się z tymi, których nie ma już wśród nas. Najgorzej jest, gdy zapomnę o tym fakcie i nieświadomie wybieram numer telefonu, który już przecież nie należy do tej osoby, co kiedyś.
Czy to boli?
Cholernie.
Mówi się, że „czas leczy rany”, ale to gówno prawda. W pierwszej fazie żałoby im więcej czasu upływa tym jest trudniej. Staje się gorzej, bo dzień po dniu coraz boleśniej uświadamiasz sobie, że zostałaś sama. Sama z tym, co Cię martwi, smuci i tym, co sprawia Ci radość. Nie masz już się z kim tym podzielić.
Nie wiem czy miałaś okazję tego doświadczyć, mam nadzieję, że nie – tego stanu, gdy dociera do Ciebie tak realnie, że w Twoim życiu pojawiła się wielka dziura – tak samo z resztą, jak w Twoim sercu. Nie istnieje nic czym jesteś w stanie jej zapełnić. Możesz próbować zapomnieć, ale dziura da o sobie znać. Przeważnie w najmniej oczekiwanym momencie. Sprawi, że w Twoich oczach pojawią się łzy, a w sercu zapanuje tęsknota. I co z tego, że trwa to moment, bo przecież musisz normalnie żyć i funkcjonować w codziennym świecie. Dziura dopilnuje tego, żeby zabolało.
To nie jest ból podobny do bólu porodowego, który przeżywmy raz, no może z trzy razy w życiu- mocny, raptowny i bardzo silny. Nie, to jest taki ból jakby ktoś Ci wyrywał ósemkę!!! Przy wyrywaniu nie boli, bo dostaniesz znieczulenie – tak samo na cmentarzu podczas ostatniego pożegnania – jakoś się trzymasz, ale potem, jak znieczulenie przestanie działać zaczyna się jazda bez trzymanki. Ból przychodzi falami tak samo, jak wspomnienia.
Nie warto uciszać ani bólu, ani wspomnień, ani hamować łez nachodzących do oczu.
Trzeba to po prostu przeżyć.
Dać sobie przyzwolenie na to, by przeżyć czas żałoby tak długo, jak jest to potrzebne. I nie ważne czy to będzie tydzień, miesiąc czy dziesięć lat… Nie jest istotne również czy będziesz nosić się na czarno czy wyglądem przypominać będziesz rajskiego ptaka. Jak mówiła moja nieżyjąca już mama „Żałobę nosi się w sercu.”
Staję się coraz starsza, mądrzejsza i dojrzalsza jednak… myślę, że z biegiem lat moja „odporność” na rozstania (ostateczne) z ludźmi, którzy wiele dla mnie znaczą, jest coraz mniejsza. Może wynika to z faktu, iż znam ich coraz dłużej? Przywiązuję się do nich i nie potrafię „puścić wolno” tych, którzy tak wiele dla mnie znaczą.
Co można zrobić?
Zaakceptować sytuację, w której się jest.
Nie negować swojego samopoczucia.
Nie szukać na siłę pocieszenia (ani w zakupach, ani w jedzeniu ani w innych chwilowych przyjemnościach).
Pobyć samej ze sobą i swoim smutkiem. Postarać się zrozumieć z czego on wynika- z tęsknoty za drugą osobą, a może- z żalu nad samym sobą?
Nie wiem czy miałaś okazję tego doświadczyć, mam nadzieję, że nie, gdy z Twojego życia odchodzą najważniejsi dla Ciebie ludzie- rodzice. Moi odeszli już bardzo dawno. Nie tęsknię już za nimi. Nie brakuje mi już mamy, bo nauczyłam się opiekować sama sobą i przebaczyłam też tacie oraz pożegnałam się z nim dziękując mu, przepraszając go za to, że go oceniałam i wyznałam mu, że go kocham, bo taka jest prawda.
Nie tęsknię za rodzicami, ale oprócz nich z mojego życia odeszło jeszcze kilka innych, ważnych osób i myśl o tym, że już ich nie spotkam jest szalenie bolesna.
Pocieszam się faktem, że zostało mi jeszcze wielu innych wspaniałych przyjaciół, którzy są tu dla mnie.
Mało tego- JA jestem dla nich.
Moje serce, ramiona i dom są otwarte.
Jestem pewna, że wiedzą o tym wszyscy, którzy mnie znają.
Dlatego więc zamiast rozpaczać nad tymi, których nie ma, docenię dziś tych, którzy zostali.
Podziękuję im za to, że są przy mnie.
Tobie również chcę podziękować, za to, że czytasz ten tekst.
Wierz mi – nie jest łatwo tworzyć regularne wpisy, ale fakt, że czytasz, komentujesz, że jesteś tu ze mną jest bardzo motywujący.
Dlatego właśnie DZIĘKUJĘ.
Życzę Ci tego, abyś dziś doceniła swoją rodzinę, przyjaciół, swoich bliskich.
Pięknego dnia pełnego miłości, przyjaźni i dobrych chwil.
Napisz czy za kimś tęsknisz, a może masz wspaniałą rodzinę, przyjaciół i jesteś za to wdzięczna?
Julka Małecka Praktyk Wyzdrowienia ChAD
Fot.: Bruno /Germany