Dość często w różnego typu wpisach w mediach społecznościowych, na blogach lub w rasie pojawiają się nawiązanie do bycia wdzięcznym, prowadzenia dzienniczków wdzięczności, praktykowania tej emocji na co dzień.
Zgadzam się absolutnie, że w życiu należy być wdzięcznym i osobiście dziękuję nie tylko ludziom ale też wszechświatowi czy Bogu za to, co mam.
Jednak poruszyły mnie słowa Danuty Golec przeczytane w książce Agnieszki Jucewicz pt.:” Czując. Rozmowy o emocjach”.
Książka składa się z różnych wywiadów na temat rozmaitych emocji.
Pozwólcie, że zacytuję fragment wywiadu dotyczącego właśnie wdzięczności:
„ – Wdzięczność, to forma miłości (…) własnej (tak twierdzi Barbara Ehrenreich). Często jest postrzegana jako coś, co można wytrenować i co „warto praktykować” w formie różnych rytuałów, na przykład prowadzenia dzienniczków wdzięczności.- Agnieszka Jucewicz
– Czemu by to miało służyć?- Danuta Golec
– Lepszemu samopoczuciu. Tak twierdzą między innymi przedstawiciele psychologii pozytywnej, którzy zajmują się tą tematyką od lat. O dobroczynnym wpływie tych praktyk na układ odpornościowy i sen już nie wspomnę. W tym ujęciu wdzięczność to klucz do szczęścia.- Agnieszka Jucewicz
– To ja bym chyba mogła przybić piątkę z Panią Barbarą, bo moje doświadczenie pokazuję, że prawdziwej wdzięczności nie można wyćwiczyć na jakiejś siłowni emocjonalnej, narzucić jej sobie czy odegrać. Wdzięczność to głębokie, złożone uczucie, które potrafi człowiekiem wstrząsnąć i go zmienić, ale- podobnie jak wiele innych uczuć – pojawia się naturalnie, jest konsekwencją prawdziwej dojrzałości emocjonalnej.- Danuta Golec”
Zatem skoro wdzięczność jakoby ma być efektem naszej dojrzałości emocjonalnej, to po co codziennie zapisywać to, za co jest się wdzięcznym?
Nie można po prostu cenić tego, co się ma i już?
Do głowy przyszedł mi natomiast inny pomysł- może zamiast zeszytu, w którym wpisujemy to, za co my jesteśmy wdzięczny zacząć prowadzić wpis tego, za co inni nam dziękują, za co nas cenią i co w nas podziwiają.
Mój zaczynał by się tak:
„Imponuje nam Pani zaangażowanie”
„Podziwiam Twoją pracę i zaangażowanie”.
Czy to sposób na połechtanie swojego ego?
Z pewnością tak, ale czyż nie jest dobrze w świecie, który czasem sprawia, że nasza pewność siebie spada do zera wyciągnąć taki oto dziennik i przeczytać o sobie tak budujące słowa?
Mnie tego typu wypowiedzi wzmacniają dlatego postanowiłam, że będę je „kolekcjonować” jak nadmorskie bursztyny. Cieszyć się ich blaskiem i korzystać z ich piękna.
Świat daje nam od czasu do czasu właśnie takie pozytywne feedbeki. Czasem też nie szczędzi nam słów, które wywołują w nas gorycz i rozczarowanie i w takich właśnie złych monetach warto moim zdaniem wyciągnąć „dziennik miłości” i ugruntować się w przeświadczeniu, że to, co robimy, kim jesteśmy, do czego dążymy jest szanowane i doceniane przez innych, że to oni są nam wdzięczni.
Co powiesz na to, aby stać się kolekcjonerem takich właśnie pozytywnych wypowiedzi na swój temat razem ze mną?
Zachęcam Cię do tego, abyś w komentarzu do tego tekstu napisał coś dobrego o sobie, co usłyszałeś od innych osób.
Nasze najbliższe środowisko jest niezmiernie ważne do tego, abyśmy mogli „zdrowo funkcjonować”, abyśmy mieli się na kim wesprzeć i poczuć się akceptowani.
Niezmiernie istotne jest to, aby otaczać się przyjaznymi nam ludźmi, a tych toksycznych po prostu wyrzucić z kręgu naszych znajomych.
A co jeśli się nie da?
Co jeśli nasza najbliższa rodzina, na którą jesteśmy „skazani” jest dla nas źródłem cierpienia?
(Mówię tu o przypadku osób, które są zmuszone mieszkać ze swoimi krewnymi, którzy niejednokrotnie są dla nich nieprzychylni.)
Wtedy, moim zdaniem, należy poszukać przyjaciół w najbliższym środowisku poza kręgiem rodziny – może warto zaprzyjaźnić się z kimś z pracy, istnieje też wiele grup wsparcia, czasem wystarczy obejrzeć się uważnie wokół siebie, by zauważyć ludzi, którzy tak, jak my tęsknią za towarzystwem.
Tacy właśnie ludzie mogą nas wspierać, a my możemy odwdzięczyć się im tym samym.
I co wtedy?
Wtedy żyje się z pewnością o wiele prościej- aż „dzienniczek miłości” zacznie pękać w szwach.
Uważam, że warto zaprowadzić taki zeszyt, bo często komplementy na nasz temat uchodzą z wiatrem i szybko o nich zapominamy a przecież, jak już wspomniałam, są one ogromnie ważne.
Zostawiam Państwa z refleksją- czy warto prowadzić „dzienniczki wdzięczności” czy może jednak „Dzienniczki miłości”?
Życzę Państwu dobrego dnia- pełnego i miłości i wdzięczności.
Julka Małecka Praktyk Wyzdrowienia ChAD
Fot.: Eternal Happiness z Pexels
JAK ŻYĆ Z ChAD I NIE BAĆ SIĘ PRACY
Każda historia jest innaJAK ŻYĆ Z ChAD I NIE BAĆ SIĘ PRACYWitajcie, jak wiecie jestem Julka Małecka, pisarka i Praktyk Wyzdrowienia ChAD. Na moim blogu dzielę się z Wami moją historią walki z Chorobą Afektywną Dwubiegunową, która jest jednym z typów zaburzeń...
CZEKAJĄC CZEKAM
Każda historia jest innaCZEKAJĄC CZEKAMJestem osobą niesamowicie punktualną. A może raczej niepunktualną, bo zawsze jestem na spotkaniach co najmniej dwadzieścia minut wcześniej. Kiedyś usłyszałam, że to nie jest dobre, bo ktoś może nie być gotowy w 100%. Nauczyłam...
SUPERMOCE
Każda historia jest innaSUPERMOCEKażdy z nas ma jakieś supermoce. Jedni są megaskrupulatni, inni robią piękne grafiki, są też demony porządku, które dbają o to, aby w ich domu zawsze można było jeść z podłogi. Ja osobiście supermocy mam bardzo wiele i tak, jak jest...