Każda historia jest inna

DZIEŃ ZA DNIEM

Ten tekst chciałabym zadedykować wszystkim „samodzielnym” mamom, które każdego dnia budzą się z nadzieją- nadzieją na to, że może DZIŚ będzie lepiej.

Samodzielne mamy….

A może nie „samodzielne” lecz po prostu DZIELNE? A może nie „dzielne” a po prostu zdeterminowane? A może nie zdeterminowane a zdesperowane? Nie, zdesperowane nie, bo to przecież brzydko brzmi i wstyd się by było przyznać do tego, że dziś w XXI wieku my kobiety wyzwolone, piękne, mądre i wolne pozwalamy sobie na desperację. Nie jesteśmy więc zdesperowane, ale walczymy…. Dzień za dniem, kiedy wstaje słońce my wstajemy razem z nim, a może nawet jeszcze przed wschodem i zadajemy sobie pytanie: „Ciekawe co dzisiaj „kurwa” pójdzie nie tak?”. Może do długiej listy, na której znajduje się cieknący kran, zepsuta zmywarka, długi związane z prowadzeniem wieloletniej działalności gospodarczej w naszym pięknym kraju tak, aby móc zapewnić byt sobie i dzieciom, problemy ze wzrokiem, kręgosłupem i innymi przypadłościami los zechce jeszcze coś nam przypierdolić…. (Dla jasności wymieniam kilka z przypadłości, które spotykają różne „samodzielne mamy”, które znam.) Można afirmować, można pozytywnie myśleć, być pełną nadziei i tryskać pozytywną energią …. Można …. Tylko, że w pewnym momencie dochodzi się do granicy. Kiedy dzień za dniem wymyślasz nowy plan, kiedy dzień za dniem stajesz do walki, to w pewnym momencie zaczynasz czuć na swoich ramionach OGROMNY ciężar. Trud, który podejmujesz każdego dnia po to, by nie było dobrze Tobie. Nie po to, byś to Ty miała ciepło w dupę czy zajadała się owocami morza. To są wysiłki, które podejmujesz dla nich- najcenniejszych dla Ciebie istot- Twoich dzieci. Po to, by one miały godne dzieciństwo, by nic im nie brakowało, by w przyszłości nie stwierdziły, że „mama zafundowała im traumę, bo…”. Ale chyba z dziećmi jest najmniejszy problem, bo moim zdaniem to, czego potrzebują najbardziej oprócz jedzenia, butów, ubrań na zimę, książek i prezentów na urodzinki swoich znajomych, to po prostu miłość- czas i zainteresowanie- a jak dać im ten czas i zainteresowanie jak zapierdzielasz na dziesięciu etatach i jesteś tak zakręcona, że sama nie wiesz jak się nazywasz.

Samodzielne mamy….

To jest taki nowy konstrukt. Konstrukt bardzo popularny i niezmiernie ciekawy.

Taka oto „samodzielna” mama kiedyś płakała, bo była robiona w chuja przez faceta, a teraz płacze, bo jest robiona w chuja przez życie.

Kiedy zatem ten stan się skończy? Kiedy samodzielna mama przestanie być robiona w chuja? Kiedy przestanie płakać? Kiedy zrozumie, że jest warta całego dobra tego świata? Kiedy jej dzieci dorosną? Tylko kiedy jej dzieci dorosną, to ona będzie już stara, zniedołężniała i schorowana ….

„Samodzielne” mamy jaką radę, jaką pomoc można im przynieść każdego dnia tak, aby nie musiały dzień za dniem nieść tego monstrualnie ciężkiego głazu uwiązanego do swojej szyi?

Można obdarować je szacunkiem. Można je docenić. A można…. Dać im szansę… Szansę na normalność. Nie pierdzielić o tym, że są dzielne, że się o nie martwi- takie teksty nic nie wnoszą i niczego nie zmieniają.

Chcesz pomóc?

Zainteresuj się!!!

Ale tak prawdziwie. Nie tylko tak na chwilę i z wierzchu.

Zobacz co taka „samodzielna” mama ma w lodówce a CZEGO NIE MA. Zaproponuj opiekę choć na kilka godzin nad jednym z jej dzieci. Odciąż ją tak jak tylko to jest możliwe.

Nie oceniaj! Nie dawaj złotych rad!

„Samodzielna” mama dzień za dniem kroczy drogą, której Ty ani nie znasz, ani nie wyobrażasz sobie nawet jaka może być. Więc nie sil się na zbędne wywody, a po prostu bądź i stań się takim wsparciem, jakim możesz być.

Jeśli oczywiście chcesz…….

Dzień za dniem.

Poranek, dzień, wieczór….

„Samodzielne” mamy podejmują broń i walczą. Stają w pierwszym szeregu w bitwie, w której zwycięstwo, to szczęście ich dzieci i jest to bitwa, do której stanąć warto. Do póki bowiem jest cień szansy na to, by wygrać uśmiech naszych synów i córek do póty warto podnosić miecz i stawać na czele armii.

Dobrobyt i szczęście naszych dzieci – to jest najważniejsze.

Wielu wygranych bitew życzę.

Julka Małecka Praktyk Wyzdrowienia ChAD

Fot.: Pixaby

 

 

 

 

JAK ŻYĆ Z ChAD I NIE BAĆ SIĘ PRACY

JAK ŻYĆ Z ChAD I NIE BAĆ SIĘ PRACY

Każda historia jest innaJAK ŻYĆ Z ChAD I NIE BAĆ SIĘ PRACYWitajcie, jak wiecie jestem Julka Małecka, pisarka i Praktyk Wyzdrowienia ChAD. Na moim blogu  dzielę się z Wami moją historią walki z Chorobą Afektywną Dwubiegunową, która jest jednym z typów zaburzeń...

czytaj dalej
CZEKAJĄC CZEKAM

CZEKAJĄC CZEKAM

Każda historia jest innaCZEKAJĄC CZEKAMJestem osobą niesamowicie punktualną. A może raczej niepunktualną, bo zawsze jestem na spotkaniach co najmniej dwadzieścia minut wcześniej. Kiedyś usłyszałam, że to nie jest dobre, bo ktoś może nie być gotowy w 100%. Nauczyłam...

czytaj dalej
SUPERMOCE

SUPERMOCE

Każda historia jest innaSUPERMOCEKażdy z nas ma jakieś supermoce. Jedni są megaskrupulatni, inni robią piękne grafiki, są też demony porządku, które dbają o to, aby w ich domu zawsze można było jeść z podłogi. Ja osobiście supermocy mam bardzo wiele i tak, jak jest...

czytaj dalej
0
Would love your thoughts, please comment.x