Masz? To daj!!!

Masz? To daj!!!

MASZ TO DAJ
MASZ TO DAJ

Poznań, lata 90-te, Rynek Łazarski.

Kilkunastoletnia dziewczynka z wielkim plecakiem ze stelażem u boku mamy przemierza stragany rosyjskich sprzedawców.

Dlaczego z plecakiem?

Bo mama jest chora- mam miażdżycę tętnic i nie może nosić nic ciężkiego- amputowano jej już jeden palec u stopy nie może więc pozwolić sobie na najmniejsze zagrożenie.

Dlaczego rosyjskie stragany?

Bo wtedy „u Rusków” można było kupić wszystko (za odpowiednią cenę oczywiście).

Scyzoryk dla kuzyna- „skolko?”

Zabawkowy wózek – „’Skolko?”

Obrus dla kuzynki – „Skolko?”

I tak mijało sobotnie przedpołudnie.

Masa przedmiotów, które można było tam nabyć była ogromna. Do wyboru do koloru. A mama dziewczynki miała dla kogo wybierać.

Nie ważne czy akurat zbliżały się czyjeś imieniny, urodziny czy tez jakakolwiek inna okazja – jeśli znalazła odpowiedni prezent kupowała go bez zastanowienia. Potem chowała do go szafy gdzie podarunek grzecznie czekał na odpowiednią datę.

Taka była mama dziewczynki, taka też stała się jej córka będąc dorosłą kobietą.

Łatwo odgadnąć, że dziewczynką z opowiadania jestem ja. I choć mamę straciłam bardzo wcześnie (bo już w wieku trzynastu lat), to zdążyła mnie nauczy tego pięknego nawyku- obdarowywania ludzi małymi prezentami, a tym samym okazywanie im miłości.

W książce „5 języków miłości” Gary Chapman językiem miłości nr 3 jest „przyjmowanie małych podarunków” i to jest zdecydowanie ten język miłości, którym ja mówię. Nie działa to jednak w obie strony. Bo moim językiem miłości zdecydowanie jest dotyk. Jednak jeśli chodzi o sposób w jaki ja okazuję sympatię i zainteresowanie moim bliskim to z pewnością są małe podarunki.

Masz? To daj!!!

Pamiętam to jak dziś. Mama, która miała prezent na każdą okazję. Mama, która przed I Komunią Świętą kupiła mi chyba z dwadzieścia podarunków wszystkie na cześć tego wspaniałego wydarzenia i w końcu mama, która tylko na mnie spojrzała i już wiedziała czego pragnę.

Podobno nie można obdarowywać innych podarkami, które sami otrzymaliśmy.

Dlaczego nie?- zapytam.

Jeśli dostałam w prezencie perfum, który jest dla mnie „zbyt ciężki”, ale sam fakt, że zostałam nim obdarowana sprawił mi ogromną radość i z wielką wdzięcznością za niego podziękowałam , to czy nie mogę tego podarunku „przekazać” dalej?

Jeśli komuś może się podobać i tym samym radość pomnożyć razy dwa.

Otrzymywanie cieszy, ale dawanie raduje jeszcze bardziej. (Przynajmniej mnie.)

Mam ogromną świadomość tego, jak wielu ludzi, jak wiele mi daje- i tu nie tylko mowa o przedmiotach.

Dostaje wspaniałe wiadomości: „Julka, jesteś zarąbista. Jestem Twoim fanem.”, „cieszę się że to Ty się pojawiłaś jak szukałam nauczyciela Kocham Cię słodkich snów ” Takie słowa i inne pokrzepiają i są najpiękniejszym prezentem, jaki mogę sobie wyobrazić. Miło jest słyszeć, czytać, ale jeszcze lepiej pisać, bo przecież ja również daję.

Daję swoje teksty, a one mają wartość.

Masz? Daj!!!

Oprócz wszystkich rzeczy materialnych, które mogę kupić lub przekazać dalej, mam do zaoferowania o wiele, wiele więcej- mam swoje słowa, zmaterializowane myśli- moje teksty, które całkiem za darmo daję za każdym razem, gdy je publikuję.

Czy przynoszą one komuś korzyść? Mam ogromną nadzieję, że tak- inaczej bym tego nie robiła.

Zbieram zatem całe moje doświadczenie, całą moją wiedzę, wszystkie uczucia oraz to, co chcę i mogę dać i ofiaruję je Tobie.

Mam. Więc daję.

Co Ty z tym zrobisz, to już Twoje sprawa.

Możesz to zachować tylko dla siebie.

Możesz wyciągnąć wnioski i czegoś się nauczyć.

Możesz podzielić się tym ze swoim bliskim.

Możesz przekazać dalej i dalej jako podarunek nie tylko mój dla Ciebie, ale też Twój dla osoby, którą być może kochasz, szanujesz, o której dobro się troszczysz…..

Mam, więc daję …

Wszystkiego najlepszego.

Mam nadzieję, że podoba Ci się mój prezent.

Julka Małecka Praktyk Wyzdrowienia ChAD

Fot.: Zdjęcie ślubne moich rodziców Barbara i Zdzisław Grzybowscy- jedna z najcenniejszych rzeczy, jaka mi została jako pamiątka po rodzicach.

 

WARIATKOWO, DOM WARIATÓW, A MOŻE PO PROSTU SZPITAL PSYCHIATRYCZNY?

WARIATKOWO, DOM WARIATÓW, A MOŻE PO PROSTU SZPITAL PSYCHIATRYCZNY?

Każda historia jest inna

WARIATKOWO,

DOM WARIATÓW,

A MOŻE PO PROSTU

SZPITAL PSYCHIATRYCZNY?

 

Długo się leniłam…

Dobrze mi było na tym moim „urlopie”. Czas tak wolno, spokojnie i niespiesznie płynął.

Nie znaczy to, że niewiele się działo, bo działo się całkiem sporo- można powiedzieć nawet, że zbierałam owoce tego, co zasiałam w przeciągu minionych dwóch lat- udzieliłam kilku wywiadów do prasy, moje artykuły ukazały się na kilku portalach internetowych, niektórzy zaczęli się interesować tym, co robię. Jest to dla mnie bardzo ważne z tego względu, że zależy mi na tym, by nagłaśniać fakt, iż ze Schorzeniem Afektywnym Dwubiegunowym da się żyć- pięknie żyć- czego jestem najlepszym przykładem.

OD KWIETNIA PRZESTAŁAM JUŻ ZAPIERNICZAĆ

JAK DZIKI KRÓLIK – PRZYSTOPOWAŁAM TOTALNIE.

Zaniechałam pisania tekstów na blog, ale udało mi się napisać e-book’a, skończyłam kurs na Doradcę ds. zdrowienia i stworzyłam (dzięki fachowej pomocy Joanny Gzgier) tę piękną stronę www, na której właśnie gościcie).

Przyszła więc już prawie jesień, wieczory coraz krótsze, a ja pod skórą czuję, że czas już najwyższy znów wziąć się do pracy.

Skończyło się wylegiwanie na leżaczku nad brzegiem jeziorka- teraz czas na coś innego.

Postanowiłam reaktywować mojego bloga. Moje teksty pojawiać się będą w poniedziałki natomiast w piątki publikować będę teksty ludzi, którzy zgodzili się na współpracę ze mną. Znajdziecie je w zakładce „Inaczej”.

Postanowiłam też stworzyć cykl tekstów inspirowanych niesamowicie ciekawą książką profesora Łukasza Święcickiego „Buka u psychiatry”, które będą opowiadać między innymi o tym, czy szpitale psychiatryczne są potrzebne, dotkną też tematu samobójstw, opowiedzą o depresji wśród kobiet w ciąży albo o potrzebie holistycznego podejścia do leczenia u osób chorych psychicznie itp.

Pomysłów i inspiracji jest multum.

Zacznę zatem po kolei od pytania czy szpitale psychiatryczne są potrzebne?

Jako osoba, która w swojej „karierze” nie tylko odwiedziła, ale też doświadczyła pięciokrotnie jak wygląda przebywanie w szpitalu psychiatrycznym (trzymiesięczne) uważam, że jak najbardziej mam prawo wypowiadać się na ten właśnie temat.

Na początku jednak zacytuję słowa profesora Łukasza Święcickiego pochodzące z wyżej już wspomnianej książki.

Dodam może jeszcze tylko, że Pan profesor jest  specjalistą w zakresie psychiatriiprofesorem nauk medycznych, kierownikiem II Kliniki Psychiatrycznej w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie i generalnie doskonale wie o czym mówi.

A mówi, a raczej pisze tak:

„Czemu oddział psychiatryczny jest niedobry? Krytycy takich oddziałów słusznie twierdzą, że nie przyzwyczajają do one do życia na wolności. Nie uczą, lecz oduczają. Nie prowadzą do samodzielności, a uległości. (…) Krytycy- macie rację! Rzeczywiście ani ja , ani wy (wy-krytycy) nie powinniśmy kłaść się w oddziale psychiatrycznym. Jeszcze nie, w każdym razie. Ale też nie są one dla nas i tu jest pies pogrzebany. Oddziały psychiatryczne (klasyczne, całodobowe, bez klamek itd.) są przeznaczone dla osób, które naprawdę, naprawdę, naprawdę są ciężko chore. Nie, że sobie nie radzą, że nie „zostały wyznaczone do roli”, nie, że „są najsłabszym ogniwem”. Nie! Nic z tych pseudonowoczesnych bredni. Wśród nas żyje całkiem pokaźna grupa osób bardzo ciężko chorych psychicznie. Po prostu psychicznie. Nie wiem, jak mam to wytłumaczyć, bo mam wrażenie, że nie jestem dobrze rozumiany. Są ludzie, którzy w trakcie trwania depresji chudną 20kg. Są tacy, którzy chudną 30. A znam takich, którzy schudli 60!!!. 60 kg żywego ciała. Są chorzy na schizofrenię (bo taka choroba niewątpliwie istnieje, choć zgadzam się, że można ją inaczej nazwać), którzy żyją wyłącznie w swoim świecie, niemal bez kontaktu z naszym światem. W okresach zaostrzeń chorobowych osoby te muszą być pod bardzo ścisła ochroną. Muszą się znaleźć w rezerwatach, żeby silni i zdrowi ludzie ich nie zniszczyli, nie zdeptali, nie pourywali im głów samym swoim oddechem.”

Dlaczego cytuję te słowa?

Bo są one dosadne prawdziwe.

Można mówić o szpitalach psychiatrycznych wiele. Tym bardziej, że są one różne- lepsze i gorsze- tego niestety też doświadczyłam.

Mimo tego, że w takim miejscu nie jest „przyjemnie” to w zupełności zagradzam się z profesorem Święcickim- szpitale psychiatryczne są potrzebne, a w niektórych przypadkach nawet niezbędne.

I odważę się nawet postawić tezę, że czasem są one przydatne bardziej rodzinie zdiagnozowanego niż samemu choremu.

To również wiem z autopsji.

Ja jestem zdiagnozowana od 18 lat na ChAD. Szczęśliwie od 6 lat moja rodzina już nie przeżywa ze mną horroru jakim było ciągłe poskramianie mojej szalejącej, odzywającej się co kilka lat, monstrualnej manii.

Lecz był czas, jak sami już policzyliście, trwał on 12 lat, gdy moi bliscy drżeli o zdrowie moje a także swoje.

Wizyty w szpitalu psychiatrycznym niejednokrotnie były wybawieniem tak samo dla mnie jak i dla nich.

To, co że na siłę dostawałam zastrzyki uspokajające w dupe, po czym pośladki bolałay niemiłosiernie.

To, co że nie raz zapinano mnie w pasy.

To, co że raz oberwałam w twarz od innej chorej i że zdarzyło mi się przespać noc w palarni, bo bałam się, że ktoś zrobi mi naprawdę krzywdę.

To wszystko nie są z pewnością miłe wspomnienia jednak suma summarum uważam, że pobyty w tych szpitalach były dla mnie dobre.

Wiem, że moja rodzina i przyjaciele nie byliby w stanie sami mnie „poskromić”, że mogłabym zagrać im lub samej sobie. Przy tak ogromnym stopniu abstrakcyjności, jaki prezentowałam w szczytowym stadium manii jedyne słuszne rozwiązaniem byłą hospitalizacja.

A jak ja jako Praktyk Wyzdrowienia ChAD reaguję, gdy rodzina osoby zdiagnozowanej pyta mnie o sprawy związane właśnie z tematem szpitali psychiatrycznych. Odpowiadam szczerze. Zgodnie z prawdą mówię o tym, że w takim miejscu rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Królują tam zasady, które bardzo łatwo pojąć. Kto ma fajki, ten ma władzę! (Przynajmniej tak był, gdy ja 8 lat temu byłam w szpitalu). Dzień zaczyna się ok 5:00/6:00 w centrum kultury- czyli palarni od kubka mocnej kawy i ta kawa towarzyszy wszystkim przez cały dzień. Jest jeszcze wiele zasad i reguł, które wato poznać, aby wiedzieć czego się spodziewać i jak przeżyć te trzy miesiące (bo przeważnie tyle trwa pobyt – dobranie leków itd.) – przynajmniej w moim przypadku zawsze tak było.

„Dom wariatów” to nie jest fajne miejsce. Co nie znaczy, że tak jak w normalnym życiu nie bywa tam wesoło. Oczywiście, że dzieją się rzeczy zabawne i często można się tam na serio dobrze bawić. Może nawet lepiej niż w domu, gdzie każdy od Ciebie czegoś wymaga. Gdzie musisz być odpowiedzialny za dzieci, musisz wypełniać swoje obowiązki itd…

Ti możesz sobie spać w ciągu dnia, śniadanko, obiadek i kolacja podane pod nosek- no żyć nie umierać.

Czyli, że krytycy cytowani w książce mają jednak trochę racji.

Tak, ale tylko trochę.

Ja absolutnie zgadzam się z autorem książki – szpitale psychiatryczne są potrzebne ludziom bardzo chorym, bo tacy naprawdę istnieją choć możemy ich na co dzień nie zauważać lub ignorować fakt, że są w naszym społeczeństwie.

A wszelkie Oddziały Dzienne czy Grupy Wsparcia to wspaniały pomysł, ale tylko dla osób, które są już „wyprowadzone” czyli takich, które mają już „ustawione” leki i w miarę normalnie funkcjonują.

Nie muszę już zatem chyba robić żadnego wielkiego podsumowania i odpowiadać na pytanie czy uważam, że „wariatkowo” to potrzebne miejsce.

Tak, tak i jeszcze raz tak!!!

Warto jednak wybrać przyjazną placówkę- to jest z pewnością niezmiernie istotne.

Wszystkim tym, którzy nie byli nigdy w szpitalu psychiatrycznym życzę, by nigdy w życiu nie musieli odwiedzać tego miejsca. Natomiast Ci, którzy mają w swoim życiorysie takie doświadczenie proszę o podzielenie się swoimi „wrażeniami w komentarzu”.

Dobrego dnia.

Julka Małecka Praktyk Wyzdrowienia ChAD

Fot.: Peter H

 

DO DZIEŁA!!!

DO DZIEŁA!!!

Każda historia jest innaDO DZIEŁA Odpowiedzialność jest cechą, którą powinna być znamienna dla dojrzałych ludzi. Odpowiedzialność w pierwszej kolejności za samych siebie- nie tylko za swoje czyny, ale również za brak działania. Albowiem marazm jest również swego typu...

czytaj dalej
SAMOTNOŚĆ WE DWOJE

SAMOTNOŚĆ WE DWOJE

Każda historia jest innaSAMOTNOŚĆ WE DWOJE Jaki rodzaj samotności jest najgorszy? Czy to może samotność w tłumie? Nie!!! Moim zdaniem najgorsza jest:SAMOTNOŚĆ WE DWOJE!!!Z autopsji wiem, że w życiu wielu osób dochodzi do sytuacji, gdy zamiast żyć razem- dzielić ze...

czytaj dalej
ODRODZENIE

ODRODZENIE

Każda historia jest innaODRODZENIE „Odejść to nie znaczy umrzeć, ale urodzić się na nowo.” Maria Fagyas, „Porucznik diabła” „Urodzić się na nowo…. Któż z nas nie chciałby doświadczyć odrodzenia? Czy po śmierci coś nas czeka? Czy spłoniemy w piekielnych płomieniach,...

czytaj dalej
KSIĘŻNICZKA NA ZIARNKU GROCHU

KSIĘŻNICZKA NA ZIARNKU GROCHU

Każda historia jest inna

KSIĘŻNICZKA NA ZIARNKU GROCHU

Brzuch, dupa, cycki… Tu za dużo, tam za mało- a PSL nie kłamie… Dlaczego, gdy stajesz przed lustrem w swojej głowie nie słyszysz: „Ale jestem zaje….sta.”, albo: „Piękne dziś wyglądam- to będzie wspaniały dzień.”? Może jest tak dlatego, że jako dziecko nie otrzymałaś tego, co otrzymać powinnaś.

TWOJE WEWNĘTRZNE AKUMULATORY

Nie zostały dostatecznie naładowane i teraz gorączkowo szukasz kogoś, kto potwierdzi, że jesteś fajna. A to, że jesteś fajna nie ulega żadnej wątpliwości. Wierzą w to wszyscy oprócz Ciebie, oczywiście.

Motasz się każdego dnia.

Poranne ważenie wyznacza Twój nastrój na cały dzień- czy coś się ruszyło- jeśli w górę- to dolina, jeśli w dół, to wielka euforia, stoi w miejscu- uffff.

Masz już te swoje kilkadziesiąt lat.

Jesteś inteligentna, doświadczona, zdajesz sobie doskonale sprawę z tego, że ładne ciało, to nie wszystko. Dla Ciebie liczy się już teraz Twoje wykształcenie, wiedza, jaką posiadasz, to, jaka jesteś generalnie- czy jesteś dobrym człowiekiem czy może nie- tylko Ty o tym wiesz najlepiej.

Ale skoro tak jest. Skoro jesteś tak bardzo oświecona, to dlaczego tak mocno przeszkadzają Ci te trzy fałdki na brzuchu i fakt, że z czasem nie mieścisz już się w swoje ulubione ciuchy.

No i jeszcze ta kwarantanna….

Podobno przeciętna Polka w tym okresie przytyła średnio 2kg.

A Tobie?

Ile udało się przywalić?

Nie musisz chwalić się w komentarzu. Nie proszę Cię o to.

Nie chodzi mi też wcale o to, byś teraz była zła na siebie samą lub by było Ci smutno z tego powodu, albo żebyś miała jakiekolwiek wyrzuty sumienia.

Próbuję tylko Ci powiedzieć, że to jak wyglądasz- czy przytyłaś 2, 4, 6, 8 czy 10 kg o niczym nie świadczy.

Twoją wartością nie jest ani szczupła sylwetka, ani sukcesy zawodowe, ani ilość kierunków studiów, które ukończyłaś czy też zawrotne sumy, które zarabiasz.

Największą wartością jesteś TY- sama TY.

Twój uśmiech, twoja chęć niesienia pomocy, to że ogarniasz siebie i swoją rodzinę, albo nawet tylko siebie – bo czasem i tylko to, to już bardzo wiele.

Najważniejsza jesteś TY!!!

I na serio nie ważne jakie będziesz miała cycki, brzuch czy dupę.

Nie jesteś pępkiem świata- uświadom to sobie.

Ludzie nie myślą cały czas o Tobie i nie rozmawiają o Tobie non stop.

To tylko Ty i Twoje myśli tworzą Twoją rzeczywistość i tylko od Ciebie zależy, jaka ona będzie. Czy będziesz się w niej czuła dobrze i wygodnie, czy jednak coś cię będzie ciągle w d…pę uwierało.

Jesteś Księżniczką na ziarnku grochu?

To sobie bądź!!!

Nie mam nic przeciwko. ?

Pamiętaj, że księżniczka się nie wyspała.

A Ty?

Jeśli chcesz się dobrze wysypiać, to zlikwiduj ziarnko grochu. Pobolało, pobolało i niech już przestanie. A na końcu czeka KSIĄŻĘ.

Kim jest dla Ciebie KSIĄŻĘ?

Tego, to ja już nie wiem.

Wiem natomiast, kim on jest dla mnie- spokojnym, zrównoważonym życiem, w którym nie samobiczuję się co dziennie, a żyję w zgodzie ze sobą i robię to, na co mam ochotę, a nie to, czego wymagają ode mnie inni. W konsekwencji jestem szczęśliwa i spełniona.

Masz problem z grochem, który Cię uwiera w d….pę?

Możesz sobie z tym poradzić sama. Albo możesz to też skonsultować się ze mną.

Zapraszam na bezpłatną rozmowę wspierającą.

Skontaktuj się ze mną, to umówimy termin.

Brzuch, dupa, cycki…

Jak byłoby smutno i nieciekawie, gdybyśmy ich nie miały.

Kochajmy Kochane nasze brzuchy, dupy i cycki bez względu na to, czy są za małe, za duże, za płaskie itd.

Miłość do nas samych promieniuje na innych, a o to przecież chodzi, aby ją rozmnażać.

Dziś życzę Wam, abyście akceptowały siebie takimi, jakie jesteście, aby ten proces zadziewał się u Was każdego dnia na nowo.

Jeśli masz jakieś uwagi, albo przemyślenia, to podziel się nimi proszę w komentarzu.

Dziękuję.

Wszystkiego dobrego.

Julka Małecka Praktyk Wyzdrowienia ChAD

Fot.: Enrique Meseguer

DO DZIEŁA!!!

DO DZIEŁA!!!

Każda historia jest innaDO DZIEŁA Odpowiedzialność jest cechą, którą powinna być znamienna dla dojrzałych ludzi. Odpowiedzialność w pierwszej kolejności za samych siebie- nie tylko za swoje czyny, ale również za brak działania. Albowiem marazm jest również swego typu...

czytaj dalej
SAMOTNOŚĆ WE DWOJE

SAMOTNOŚĆ WE DWOJE

Każda historia jest innaSAMOTNOŚĆ WE DWOJE Jaki rodzaj samotności jest najgorszy? Czy to może samotność w tłumie? Nie!!! Moim zdaniem najgorsza jest:SAMOTNOŚĆ WE DWOJE!!!Z autopsji wiem, że w życiu wielu osób dochodzi do sytuacji, gdy zamiast żyć razem- dzielić ze...

czytaj dalej
ODRODZENIE

ODRODZENIE

Każda historia jest innaODRODZENIE „Odejść to nie znaczy umrzeć, ale urodzić się na nowo.” Maria Fagyas, „Porucznik diabła” „Urodzić się na nowo…. Któż z nas nie chciałby doświadczyć odrodzenia? Czy po śmierci coś nas czeka? Czy spłoniemy w piekielnych płomieniach,...

czytaj dalej

JOANNA GIZGIER  NIEZMIENNIE RAZ JESZCZE

JOANNA GIZGIER NIEZMIENNIE RAZ JESZCZE

Każda historia jest inna

JOANNA GIZGIER NIEZMIENNIE RAZ JESZCZE

Był czas, że Joanna znalazła się już u mnie na blogu. Rozmawiałyśmy o ChAD z punktu widzenia biznesu. Napisałam również tekst o jej szkoleniach po których wyszłam z ogromnym zastrzykiem wiedzy. I nadszedł czas na kolejną odsłonę.

DLACZEGO?

Bo po prostu na to zasługuje jak nikt inny.

Kim jest Joanna?

A może należałoby zadać pytanie: ”Kim Joanna nie jest?”

Mama trójki wspaniałych dziewcząt, właścicielka firmy by Fehu i od kilku wspaniałych miesięcy moja, z dumą to piszę, przyjaciółka.

No tak pomyślicie- pisze o przyjaciółce, robi jej reklamę.

No i dobrze myślicie.

Oczywiście, że promuję Asię.

Asia postawiła tę nową, jeszcze świeżą, pachnącą SEO i TECHNICZNYMI CUDAMI stronę dlatego właśnie robię teraz to, co robię. Z wdzięczności za wspaniale wykonaną pracę piszę ten tekst.

Ale nie tylko.

Asia jest przykładem na to, jak można spaść z najwyższego szczytu, jak można w jednym momencie być kochaną przez media, cieszyć się ogromnym sukcesem, by w następnej chwili zaliczyć taki dół, że ja p……

Ale jest też to przykład niezłomnej kobiety, która powstaje jak feniks z popiołu.

Nie reaguje na hejt, z klasą robi swoje. Wie o tym, że ma rację i tych racji się trzyma.

W pięknym stylu powraca na arenę i pokazuje, że swoim profesjonalizmem i ciężką pracą można odbudować autorytet, który budowało się przez wiele lat.

Niestety po tym świecie chodzą różni ludzie. I ci dobrzy, życzliwi, tacy, którzy wiedzą, że dobro rodzi dobro. Ale są też i tacy, którym zależy wyłącznie na tym, by pogrzebać żywcem innych.

Joanna padła ofiarą właśnie takiego oszusta.

Zorientowani wiedzą o kogo chodzi, a Ci którzy chcą się dowiedzieć jeśli dobrze poszukają też znajdą ten wątek życia bohaterki mojego tekstu.

Asia właśnie dlatego zastaje przez mnie wyniesiona na ołtarze, że zamiast się załamywać i popadać w depresję mężnie stawia czoło problemom.

Nie chowa głowy w piasek- walczy o swoje i zdobywa to, co jest jej należne.

Dzisiaj dziękuję nie tylko za stronę www, ale również za wsparcie, dobre słowo, zrozumienie.

Cieszy mnie bardzo, że mam Joannę w gronie swoich bliskich.

Szczerze?

Cholernie bałabym się mieć ją za wroga.

Życzę Wam takiej samej determinacji, odwagi i czystego serca, jak serce Joanny.

Wszystkiego dobrego.

Julka Małecka Praktyk Wyzdrowienia ChAD

Ps.: Jeśli potrzebujecie pomocy w tworzeniu i optymalizowaniu stron www, to walcie jak w dym do firmy by Fehu

 

DO DZIEŁA!!!

DO DZIEŁA!!!

Każda historia jest innaDO DZIEŁA Odpowiedzialność jest cechą, którą powinna być znamienna dla dojrzałych ludzi. Odpowiedzialność w pierwszej kolejności za samych siebie- nie tylko za swoje czyny, ale również za brak działania. Albowiem marazm jest również swego typu...

czytaj dalej
SAMOTNOŚĆ WE DWOJE

SAMOTNOŚĆ WE DWOJE

Każda historia jest innaSAMOTNOŚĆ WE DWOJE Jaki rodzaj samotności jest najgorszy? Czy to może samotność w tłumie? Nie!!! Moim zdaniem najgorsza jest:SAMOTNOŚĆ WE DWOJE!!!Z autopsji wiem, że w życiu wielu osób dochodzi do sytuacji, gdy zamiast żyć razem- dzielić ze...

czytaj dalej
ODRODZENIE

ODRODZENIE

Każda historia jest innaODRODZENIE „Odejść to nie znaczy umrzeć, ale urodzić się na nowo.” Maria Fagyas, „Porucznik diabła” „Urodzić się na nowo…. Któż z nas nie chciałby doświadczyć odrodzenia? Czy po śmierci coś nas czeka? Czy spłoniemy w piekielnych płomieniach,...

czytaj dalej

NADAĆ NOWY KIERUNEK, ABY WZNIEŚĆ SIĘ NA WYŻYNY

NADAĆ NOWY KIERUNEK, ABY WZNIEŚĆ SIĘ NA WYŻYNY

Każda historia jest inna

Zwykły poniedziałkowy wieczór.

Chwilę po 18:00, zaszywam się pod kołdrą, a w ręku na serio dobra lektura. Telefon przy boku – jak zwykle o tej porze- już wyciszony. Po między kolejnymi rozdziałami spoglądam na wyświetlacz komórki i co widzę?- zaproszenie na szkolenie i to nie byle jakie: o tym, jak nadać kierunek mojej firmie (i każdej innej również) – generalnie biznesom online, o tym, jakie są najczęściej popełnianie błędy i jak je naprawić prowadzone przez Joannę Gizigier. Wszystko pięknie i super tylko, że … Lektura trwała, czas mijał, i niespodziewania zrobiła się 20:00, a szkolenie było na 19:00, a to pech, gdybym tylko wiedziała…..

Ale nie wszystko jeszcze stracone.

JOANNA NIE ZAPOMNIAŁA O MNIE

Następnego dnia i wysłała mi ponownie zaproszenie w nowym terminie.

Kiedy przed tym wydarzeniem czytałam jej słowa zachęcające do udziału w szkoleniu:

„Powiem Ci jaki będzie ten rok!
Nie, nie wróżyłam z fusów, chociaż pewne moce posiadam  jak każdy z nas.
Jest pewne, że pandemia wymusiła zachowania które są nieprzemyślane.
Dwa tysiące dwudziesty pierwszy rok jest ważnym dla firm, które przeistaczają się w świadome marki.
Zadzieją się rzeczy niebywałe. To czas ogromnego śmietnika. Niejakości. Dużej ilości linków sponsorowanych. Live’ów z brudnymi lustrami w tle i ogromem makijażu na twarzach. Krótkich filmików bez treści merytorycznych. Bez minimalnej wiedzy. Influencerka leci na łeb. Kupione fallowersy nie współgrają z jakością i sprzedażą.

Wygrasz gdy!
Wyróżnisz się spójnością, dokładnością i klasą.
Na tle beznadziejności rzucisz się w oczy jak wisienka na torcie.

Podkreślisz się na wielu płaszczyznach dzięki cechom stabilności i konkretyzmu.
Wystarczy nadać Twojej firmie online kierunek i pokazać pewne sposoby, a wzniesiesz się na wyżyny.”

Byłam ABSOLUTNIE ZACHWYCONA.

Dlaczego?

Bo zgadzam się z Jonanną, która jest 100% profesjonalistką w tym, co robi.

Napisałam już o niej jeden tekst na tym blogu https://julkamalecka.pl/joanna-gizigier-i-kopara-opada-w-dol/ i bardzo się cieszę, że stał się on początkiem naszej znajomości.

Natomiast szkolenie, w którym wzięłam udział okazało się fantastyczne- merytorycznie rewelacyjnie przygotowane i świetnie przeprowadzone.

Jak to mówią „samo mięso”.

Joanna całą „teorię” od razu tłumaczyła nam na naszych własnych caes’ach.

To był ogromny atut tego spotkania, bo z większości szkoleń człowiek wychodzi z głową naładowaną trudnymi do powtórzenia hasłami, jakimiś terminami, o których w życiu nie słyszał itp.

Po spotkaniu online z Asią wychodzisz z gotowym pomysłem na to, co zmienić.

Faktycznie rozpoznajesz błędy, które popełniasz i masz szansę na to, by je skorygować z kim, kto się cholernie dobrze zna na tym, o czym mówi- na spójności Twojej marki w Internecie i nie tylko.

Mnie to szkolenie dało bardzo wiele.

Mimo, iż były „małe zakłócajki” w postaci płaczu dziecka, które bardzo, ale to bardzo pragnęło się przytulić, to jestem pewna, że tego typu rzeczy koniecznie trzeba wybaczyć.

Joanna oprócz tego, że jest właścicielem firmy byfehu, to jest także, a może przede wszystkim partnerką i mamą i dała pięknie wyraz temu, jak bardzo ważna jest dla niej w życiu ta rola- z dzieciątkiem na kolanach, kołysząc je do snu zakończyła szkolenie.

Polecam wszystkim z całego serca nie tylko usługi firmy, ale też właśnie szkolenia i indywidualne konsultacje z Joanną Szkolenia by Fehu

Ja spróbowałam- mnie dały wiele, a skoro ja się nauczyłam, to Tobie również się uda.

Warto nadać nowy kierunek swoim działaniom, aby wynieść się na wyżyny.

Dobrego dnia.

Julka Małecka Praktyk Wyzdrowienia ChAD

Fot.: Joanna Gizgier

DO DZIEŁA!!!

DO DZIEŁA!!!

Każda historia jest innaDO DZIEŁA Odpowiedzialność jest cechą, którą powinna być znamienna dla dojrzałych ludzi. Odpowiedzialność w pierwszej kolejności za samych siebie- nie tylko za swoje czyny, ale również za brak działania. Albowiem marazm jest również swego typu...

czytaj dalej
SAMOTNOŚĆ WE DWOJE

SAMOTNOŚĆ WE DWOJE

Każda historia jest innaSAMOTNOŚĆ WE DWOJE Jaki rodzaj samotności jest najgorszy? Czy to może samotność w tłumie? Nie!!! Moim zdaniem najgorsza jest:SAMOTNOŚĆ WE DWOJE!!!Z autopsji wiem, że w życiu wielu osób dochodzi do sytuacji, gdy zamiast żyć razem- dzielić ze...

czytaj dalej
ODRODZENIE

ODRODZENIE

Każda historia jest innaODRODZENIE „Odejść to nie znaczy umrzeć, ale urodzić się na nowo.” Maria Fagyas, „Porucznik diabła” „Urodzić się na nowo…. Któż z nas nie chciałby doświadczyć odrodzenia? Czy po śmierci coś nas czeka? Czy spłoniemy w piekielnych płomieniach,...

czytaj dalej

PRZEBACZENIE

PRZEBACZENIE

To jest kategoria, w której piszę o swoich dzieciach, a raczej o tym, o czym one by chciały, żebym napisała.

Dzisiaj jednak do mojej głowy i mojego serca przyszło wspomnienie związane również z macierzyństwem, ale nie moim. Z macierzyństwem, które jak najbardziej mnie dotyczy, bo chodzi o uczucia, jakimi obdarzała mnie i moje siostry moja mama. A właściwie o to, jak traktowała mnie i moją starszą siostrę.

Pisałam już o tym, że inaczej kocham moich synów. Może tak jest, bo moja mama inną miłością kochała całą nasza trójkę, z czego dokładnie zdawałyśmy sobie sprawę.

Malutka- zawsze „była malutka”.

Najstarsza- musiała nosić brzemię odpowiedzialności najstarszej w rodzinie w bardzo trudnych warunkach, gdzie ojciec nie wyrabiał, bo był uzależniony od alkoholu delikatnie mówiąc, a mama bardzo chora.

A ja- no cóż – byłam kochana najbardziej- taki jest fakt na całe moje szczęście.

(więcej…)