Samo się nie napisze…

A szkoda!!!

Żartuję.

Uwielbiam pisać!!!

Tylko, że niestety nie zawsze jest o czym ha ha ha

Trudno to zatuszować i sprytnie ukryć.

Ale dziś mam o czym wam opowiadać.

Wstąpił we mnie „nowy duch”- dokładnie tak, jak to napisałam w moim ostatnim poście na facebook’u.

Przygotowuję dla was niespodziankę i mam nadzieję, że przypadnie wam ona do gustu.

Chciałam to zrobić spontanicznie i szybko, ale zdecydowałam się jednak dobrze przygotować do tego wydarzenia.

Czy się uda?

Nie ma innej opcji!!!

Jestem bardzo pozytywnie nastawiona i pewna waszego dobrego przyjęcia mojej siurpryzy (z staropolskiego niespodzianka).

Skrzydeł dostałam, bo dotarło do mnie, że ja na serio kocham pisać. Mało! POTRAFIĘ to robić i w związku z tym BĘDĘ to robić.

Rozszerzam swoją działalność.

I mimo tego, że ma teraz znacznie więcej obowiązków zawodowych, to chcę znaleźć czas i sposobność ku temu, by na serio PISAĆ i to nie tylko blog.

Mam już uzbierane szkice do szuflady, które stać się mogą wspaniałym szkieletem do niezłych tekstów- wystarczy je tylko rozwinąć i dopracować!

I jest jeszcze inny „wielki plan”, ale o nim na razie cicho sza (choć co prawda jedna z moich znajomych już zdradziła tajemnicę w jednym z komentarzy na facebook’u ale liczę, że przeszedł on bez większej uwagi z waszej strony).

Zatem dzisiaj piszę o pisaniu.

Dobrze, że przypomniałam sobie, że pisanie jest moją PASJĄ , a nie tylko nałożonym przez samą siebie obowiązkiem, który pieczołowicie wykonuję co drugi dzień.

Ja UWIELBIAM pisać i to jest najważniejsze.

Prawdą jest Moi Mili, że to wcale nie jest proste stworzyć trzy teksty  tygodniu i w sumie tak właściwie chyba łatwiej mi było codziennie pisać jeden tekst, bo miałam ten nawyk, że każdego dnia zamieszczałam nowy wpis. Jednak biorąc pod uwagę obowiązki zawodowe, prowadzenie domu i sprawowanie opieki nad dziećmi, niestety zmuszona jestem brać pod uwagę fakt, iż jestem tylko człowiekiem, a doba nie jest z gumy- nie rozciąga się na moje życzenie- nie wszystko więc można mieć. Decyzja o pisaniu trzech postów na tydzień była trudna, a teraz zastanawiam się nad kolejnymi zmianami.

Jednak na dzień dzisiejszy dotychczasowa formuła się nie zmienia, więc możecie spokojnie wpadać tutaj- do mnie w poniedziałki, środy i piątki jeśli chcecie być „en vogue”.

Oprócz zmian, które powoli kiełkują we mnie- w środku- czuję również, że jak to na mnie przystało powinnam zmienić się na zewnątrz, ale jest mała zagwozdka (przypominam nie używamy słowa „problem”)- nie uświadczysz ani fryzjerki- przyjaciółki, który tę zewnętrzną zmianę jest w stanie przeprowadzić, ani ukochanej Pani fotograf (mogę chyba również nazwać ją przyjaciółką), która tę metamorfozę uwieczni.

I co tu zrobić?

Nie wiem!!!

Może Wy macie jakieś pomysły w tej kwestii?

Wywołałabym do tablicy konkretne osoby, ale tego nie zrobię.

Wy już dokładnie wiecie kogo mam na myśli prosząc o wypowiedź.

Tak Ciebie!!!

Co proponujecie?

W jaki sposób zamanifestować wewnętrzną zmianę na zewnątrz bez pomocy fryzjera i jeszcze to uwiecznić bez pomocy ulubionej Pani fotograf?

Dawajcie! Czekam na wasze pomysły licząc na kreatywność lub jej totalny bark.

Pamiętajcie, że proste rozwiązania bywają czasem najbardziej skuteczne.

Podsumowując – Kocham pisać, chcę pisać i będę pisać, ale skrzydła, które mi urosły niosą mnie dalej, sprawiają, że lecę już w inne miejsce swojego życia. Zamieniam się z brzydkiego kaczątka w łabędzia (tylko, że odrostów się jeszcze pozbyć nie mogę). Na razie nie objawiam się światu, ponieważ nie ewoluowałam jeszcze ostatecznie i do końca, ale niebawem zamierzam zadziwić wszystkich swoim nowym (po raz kolejny już) obliczem.

Wszystkim wam życzę, żebyście również rozwijali skrzydła z poczwarek przemieniali się w motyle lub z brzydkich kaczątek w łabędzie- co tam wolicie.

Byście nie ustawali i ciągle wzrastali, bo przecież „Jedyne, co w życiu pewne, to zmiana” (Heraklit z Efezu).

Dobrego dnia.

Julka Małecka Praktyk Wyzdrowienia ChAD

Fot.: Peter H

0
Would love your thoughts, please comment.x