Ta kategoria nazywa się: „Niezwykła codzienność.”- i faktycznie jest niezwykła.
W ostatnim tekście zastanawiałam się nad tym, czy dożyjemy poniedziałku, a dziś już ze spokojem wiem co robić dalej- po prostu żyć! Dostosować się do sytuacji i szukać w niej pozytywów.
Kiedyś przy okazji przeprowadzania w firmie, w której pracowałam projektu, który miał unowocześnić przedsiębiorstwo, osoba odpowiedzialna za tę przemianę powiedziała mi, że jestem jedną z niewielu osób, która nie boi się zmian- i to jest prawda. Ja bardzo szybko przystosowuję się do nowej rzeczywistości i staram się w niej rozgościć.
Tak samo stało się i teraz.
Chwilę byłam w lekkim szoku- nie powiem, że nie. Ale pozbierałam się dość szybko.
Biorąc pod uwagę fakt, iż moje dzieci w ostatnim czasie dość sporo chorowały i w związku z tym opuszczały zajęcia przedszkolne i szkolne, postanowiłam, że tym razem dopilnuję, by nieobecność w placówkach edukacyjnych nie zaważyła na ich umiejętnościach lub raczej ich braku. Wzięłam się zatem ostro do roboty. Szczęśliwie jestem z wykształcenia między innymi nauczycielem więc nie ważne czego uczę- ja po prostu potrafię zorganizować lekcję i poprowadzić ją tak, by spełniała założone cele. Umiem również stosować przeróżne metody nauczanie- szczególnie gry i zabawy- bo w tym się specjalizowałam studiując. Staram się więc, żeby moje dzieci mnie nie znienawidziły i wychodzi nam to całkiem nieźle. Po obiedzie spacer (póki jeszcze mamy taką możliwość, bo nie wiadomo co będzie dalej), a wieczorem albo gramy w gry, albo wspólnie oglądamy jakiś film, albo chłopaki trenują …….
Generalnie kwarantanna nie jawi mi się wcale w tak okrutnych barwach- ja i tak pracuję z domu więc nie będę swojego życia wywracać do góry nogami. Przykro mi tylko, że nie będę mogła od czasu do czasu spotkać się z innymi ludźmi- siostrami czy siostrzenicami lub ukochaną byłą sąsiadką czy też przyjaciółmi, których obecność wiele dla mnie znaczy.
Ale skoro trzeba, to trzeba – nic nie możemy zrobić.
Na szczęście, że „a jednak” się myliłam i w ten poniedziałek możemy spokojnie jeszcze poruszać się pomiędzy miastami, mimo wszystko mamy możliwość wyjścia z domu, a decyzja o tym, aby w nim pozostać jest naszą odpowiedzialną i dobrowolną sprawą.
Co z tego wszystkiego wyniknie?
Niektórzy się śmieją, że jak to wszystko się skończy to będziemy albo o 10kg ciężsi albo w ciąży, albo jeszcze kilka innych raczej śmiesznych przykładów. I wcale bym nad tym nie rozpaczała. Lepiej przytyć 10 kg niż stracić 30, lepiej urodzić dziecko niż…. No właśnie nie wywołujmy lepiej wilka z lasu.
Zastanówmy się tylko czasem nad tym w jakim miejscu jesteśmy i co możemy zrobić, by naszą rzeczywistość uczynić najlepszą, jak tylko można.
Ja wstaję rano, ćwiczę jogę, ubieram się elegancko i maluję. Mimo, że nie pracuję w biurze i niezmiernie cieszę się z tego, że nie muszę każdego dnia popierdalać na szpileczkach do pracy, to nawet przy biurku w domu chce wyglądać i czuć się jak w pracy.
Jeśli zaczynacie dopiero pracę zdalną to ten nawyk polecam wam pielęgnować od samego początku- wstawać wcześnie, ubierać się i malować zupełnie tak, jakbyś szła do biura- wtedy masz poczucie, że jesteś w pracy, a nie na piżama party.
Jaką radę jeszcze mogę ci dać?
Ciesz się tym, co masz!
Ja się cieszę BARDZO!!!!
Dziećmi, mężem, teściami, wszystkimi bliskimi mi ludźmi, moim domem i otaczającym go ogrodem, tym, że mieszkam na wsi. Każdym łykiem herbaty, każdym promieniem słońca i wdechem powietrza.
Cieszę się tym, że środki ostrożności zostały podjęte tak szybko- być może uchroni nas to przed katastrofą.
BYĆ MOŻE….
Dziś piszę „A jednak….” bo udało mi się oszukać samą siebie! I dobrze! Dobrze, że nie miałam racji, dobrze, że się myliłam. Dobrze, że nadal mogę pójść na spacer i swobodnie oddychać wiejskim powietrzem.
Życzę wam Kochani OPTYMIZMU.
Jakby co, to wiecie gdzie mnie szukać.
Wszystkiego dobrego.
Julka Małecka praktyk Wyzdrowienia ChAD
Fot.: Pete Linforth
Uwielbiam Cie Julka? Mam wrazenie,ze po kazdym przeczytanym Twoim tekscie wracam na właściwy tor ? Uswiadamiasz mi i pewnie nietylko mi ,tak wiele czesto oczywistych rzeczy, ze z calego serducha Ci za to DZIEKUJĘ.
Pozdrawiam serdecznie?
Bardzo mi miło Magdo. Dziękuję serdecznie za te słowa- są dla mnie bardzo cenne. Cieszy mnie bardzo, gdy ktoś wypowiada to, że moje teksty „coś mu robią”, bo przecież nie o to chodzi, żeby pisać w kosmos. Tym bardziej Ci dziękuję za ten komentarz. Życzę wszystkiego, co najlepsze- zdrowia przede wszystkim.
Julka, pewnie, ze bedzie dobrze. Mysle, ze za jakis miesiac wszystko wroci do normy. À my torche zwolnimy i bardzo dobrze nam to zrobi. À ja tak sobie mysle, przyznam, ze nie pierwszy raz czytajac Ciebie… Czy Ty kiedys mialas mierzony IQ ? Serio sie pytam, bo pisala Ci kiedys o mojej ostatniej specjalnosci… No i Ty masz wszystkie przeslanki. Czy wiesz, ze naukowcy odkryli korelacje miedzy szczegolnie wysokim IQ i… Mania ?
No pewnie, że jest korelacja między wysokim IQ a manią. My maniakalni jesteśmy geniuszami- nie ma co do tego żadnej wątpliwości ha ha ha . Beato zastanów się dobrze nad tym!!!! Znam na prawdę dużo osób chorych na ChAD i są oni niesamowici. Poznałam ostatnio jedną dziewczynę chorą na dwubiegunówkę i muszę przyznać, że mimo, iż „trochę” studiowałam, to ta babka jest najmądrzejszą osobą, jaką znam- ma 27 lat i robi doktorat a górki i dołki doświadcza każdego dnia bo ma cholerną cyklofernie. Nie mierzyłam sobie IQ. Beato- przetrawmy to wszystko z pewnością i miejmy nadzieję, że wyciągniemy wnioski z tej sytuacji. Ja życzę Ci wszystkiego , co najlepsze- Tobie i Twojej rodzinie. Ps.: Postaraj się tylko nikogo nie zamordować i zachować równowagę a będzie dobrze.
Dzieki Julka, obiecuje ! ?
NO!!! Mam nadzieję.